Drużyna Enklawy | Drużyna Gwiazd | Drużyna Cienia | Drużyna Zjednoczenia | Drużyna Crayona | Drużyna Miecza | Drużyna Smoków | Drużyna Piekła | Drużyna Reynera | Drużyna Czarnych Rycerzy |
24 PKT | 14 PKT | 9 PKT | 26 PKT | 27 PKT | 27 PKT | 23 PKT | 29 PKT | 28 PKT | 31 PKT |
Arcade Kadif Seikon Czarnobrody Karlon | Shooter Karlen Zajla Asala Zerkon | Ben
Haydono
Shokken
Rey
Dantru
|
Themo
Adarnos
Milva
Bocross
Torq
|
Crayon Trevor Tresthul Herakos Pinter | Xaxan Yisaku Quenn Sin Deslok Shinx | Retto Whyto Skarlet Sharet Gradon | Vilgor Sansara Gotronk Postać Mara | Reyner Marelar Holios Para Dox | Garoku Alucard Ermac Yahiko Phoenix |
<Inkwizytor schował Bastion do pochwy, spojrzał się na postacie przy tronie>
BOOyaki: Czy ja co? Czy ja żyję? Pewnie miałeś cichą nadzieję, by mnie więcej nie ujrzeć. Ale uwierz mi... <poprawił włosy> ... nasz świat nie jest taki zły. Wiesz, podejrzewałem, iż to nie ty. Jesteś znacznie inny, ty nie odkrył byś się tak przede mną... Co teraz zrobisz?
<BOO wie, że gdyby Crayonowi coś się odwidziało, to ma małe szanse z nim i jego uczniami>
Offline
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA)
Crayon: Przez wiele lat próbowałem Cię odszukać. Myślałem, że zginąłeś... <strzelając palcami>
Co zrobię? Wrócę skąd przyszedłem. Jednak, chciałbym Ci złożyć propozycję. Na pewno Isen mówił już jakie ma plany, jaki zamiary co do przyszłości. To mój plan, a Ty mi możesz w nim pomóc, bo w końcu wiele ze mną przeszedłeś i wiesz, że jestem zdolny do tego. Wiesz, że nie rzucam słów na wiatr...
Oxa: Po tylu latach się spotykamy, BOOyaki... Jak wtedy, w Khorinis...
Crayon: <odwracając się do Isena> Masz to?
Isen: Tak mistrzu <wyciągając rękę i podając dwie dziwne kule>
Crayon: Dobrze się spisałeś, a wracając do Ciebie, BOOyaki - jak z moją propozycją?
Ostatnio edytowany przez Crayon (2013-08-18 12:21:40)
Offline
BOOyaki: Wiecie...
<BOO spojrzał się wpierw na Isena, po czym przerzucił wzrok na Oxę, na której zawiesił oczy dłużej>
BOOyaki: Nie mam tutaj nic do stracenia.
<Inkwizytor podszedł do tronu, przerzucając wzrok na Crayona>
BOOyaki: Co miałbym zrobić?
Offline
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA)
Crayon: Zdobędziesz resztę części mocy, a następnie przygotujemy się do wojny. Isen będzie mi potrzebny do stworzenia armii. W razie czego, Oxa pójdzie z Tobą. Oczywiście, jak się zgodzisz na moją propozycję...
Offline
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA)
Crayon: <wyciąga rękę z rzeczami na dłoni: lista celi, zwoje przywołania, krótki pręt> Na liscie masz trzy cele, zwój przywołania może Ci się przydać - działa w obie strony, a pręt przysłuży Ci się do komunikowania się ze mną. To powinno Ci wystarczyć.
Offline
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA)
Crayon: Powodzenia <znikając wraz z Oxą i Isenem, a powietrze zrobiło się od razu luźniejsze>
(W KRYJÓWCE)
Crayon: Isen, przygotuj się. Będziemy próbować go ujarzmić...
Offline
W pokoju unosiły się: szklanka, talerz, książka i Themo. Łowca opanował już trochę mocy duchowej.
Hakkuin: Potrafisz już widzieć duszą. Potrafisz już wyczuwać energię innych. Zajrzyj do najbliższej wioski. Tak, wiem, że jest oddalona o trzy mile. Jeśli to opanujesz będziesz mógł zajrzeć nawet na drugi koniec kontynentu.
Themo skupił się. Przedmioty opadły na ziemię. Po chwili widział w swoim umyśle bazar i będących na nim ludzi. Widział wszystko przyćmione, ale w miarę wyraźnie. Nie mógł rozróżnić twarzy, ale rozróżniał ich energie duchowe. Postanowił przenieść się dalej. Zaczął wyczuwać wielką energię. Przerwał medytację, wybiegł na zewnątrz i wsiadł na gryfa nie słuchając już uwag mistrza. Zmierzał w kierunku źródła tejże mocy.
Offline
(Standardowo... Pominę podróż.)
<BOO dojeżdża na wybrzeże Angern; wyciągnął wcześniej od jakiegoś wieśniaka informację, gdzie dokładnie leży Zakon Miecza i Tarczy>
BOOyaki: Już tuż, tuż...
<wojownik chwilę jeszcze jechał koniem, gdy nagle ujrzał mury kompleksu zakonnego; zsiadł z wierzchowca i przywiązał go do drzewa>
BOOyaki: To idziemy...
<Inkwizytor skreślił dłonią znak i rozpłynął się w powietrzu, bez problemu przeszedł przez bramę i zobaczył wielki, bogaty budynek, do którego zaraz się udał>
Offline
<Wyzima>
<pałac króla Arxella>
Rycerz: Panie. Pewien wędrowny wojownik mówi, że ma dla ciebie informacje.
Arxell: Wpuścić go.
<do sali wchodzi Vilgor>
Arxell: Co masz mi do przekazania przybyszu?
Vilgor: Przesyłke prioretytową...
<nagle z cienia Vilgora wyłania się Arkos>
Arxell: Co to za sztuczki?!
Arkos: To dla ciebie sztuczka? To popatrz na to...
<nagle za Arkosem pojawia się 5 trumn>
<z jednej z nich coś wyszło jednak tak szybko, że nie do zauważenia>
<nagle przy Arkosie pojawił się Ksinter z zakrwawionym mieczem>
<po chwili wszyscy strażnicy znajdujący się w sali tronowej padli martwi>
Arxell: Co to ma znaczyć do cholery?!
Arkos: Mogę to nazwać niezapowiedzianą wizytą...
Offline
<sala główna Wielkiego Tellana była chroniona przez kilku rosłych strażników; lecz BOOyakiego interesował tylko duży mężczyzna siedzący na bogatym fotelu przy długim stole; Inkwizytor wyjął Bastion i zakradł się za plecy Tellana, uniósł ostrze lekko w górę i ciął z całej siły w kark Mistrza Zakonu; zadając cios, BOO ujawnił się, toteż zaraz okrążyło go sześciu strażników z bronią w rękach>
BOOyaki: Dajcie spokój...
<BOO nachylił się i zerwał z zakrwawionej szyi dziwny amulet, rozbił go rękojeścią i wydobył ze środka to, po co przyszedł>
BOOyaki: Widzę, że niezbyt chcecie odpuścić.
<lewa ręka wojownika przeistoczyła się w krótki szpikulec; BOO uniósł Bastion w górę, sejmitar kierując w dół>
BOOyaki: Czekam.
<pierwszy strażnik rzucił się na Inkwizytora, wykonał krótki wypad, chcąc wbić ostrze miecza w pierś przeciwnika, jednak BOO zwinnie odskoczył przed klingą w lewo, jednocześnie wykonując długie cięcie sejmitarem; ręka strażnika upadła na ziemię, a sam strażnik zaczął wyć w niebogłosy>
BOOyaki: Ktoś jeszcze? Mogę wybić cały Zakon, jeśli chcecie.
<strażnicy opuścili broń, widząc swe nikłe szanse; BOO wyszedł z Zakonu głównym wejściem, bez żadnego problemu i ruszył do swego wierzchowca>
Offline
(NUUUUUUUDAAAAAAAAA! Spodziewałem się jakiejś epickiej walki. Wielki Tellan? Wielkie Gówno)
Arkos: Zostawię cie królu z moimi przyjaciółmi. Mam pewe sprawy do załatwienia.
<powiedziawszy to Arkos wszedł w swój własny cień po czym znikną>
<wierzchowiec BOO>
<nagle z cienia wiechowca wyłonił się Arkos płosząć konia>
Arkos: Witaj BOOyaki. Widzę, że szybko uporałeś się z Wielkim Tellanem (Gównem). To dobrze. Mam mnóstwo czasu by pogadać.
Offline
(Chyba nie sądzisz, że BOO jest na tyle głupi, by walczyć z całym Zakonem? Bo straż Tellana z pewnością by nie patrzyła, jak go frontem biorę. I jeszcze musiałbym przejść przez cały kompleks do jego sali. Samobójstwo i strata czasu.)
<BOO, nieco zirytowany, spogląda na postać przed nim>
BOOyaki: Nie mamy o czym rozmawiać. To po pierwsze. Po drugie: jesteś mi winien dobrego konia. Po trzecie: to, że nim się tak szybko zająłem nie znaczy, że mam ochotę na jakieś rozmowy. Miło by było, gdybyś zawrócił swoją zacną dupę i poganiał za moim koniem.
Offline
(Wielkie GÓWNOOOOOOOOOOOO)
Arkos: Księgi nie kłamały. Wyobrażałem sobie Wilkiego Inkwizytora jako wzór i majestat. Nie chciało mi się wieżyć, że przy Wielkim Inkwizytorze BOOyakim zawsze trzymał się zarkazm i cięta riposta... A skąd pewność, że konia tu nie ma? Może tu stoi jakby nigdy nic? Może tak naprawdę jesteś już w iluzji mojego Sharingana? Hmmm? To by oznaczało, że koniowi nic nie jest. Ale równierz nie zwiastowało by to dla ciebie najlepiej.
Offline