Xalex02 - 2013-08-15 01:07:41 |

Syjon. Dawniej zjednoczone królestwo pod berłem Kronosa Wielkiego. Jednak pych i chciwość to domena ludzka. Kronos Wielki umarł bez dziedzica. A ludzka rasa od razu rzuciła się na ofiarę. Wielkie i wspaniałe królestwo Syjon zostało podzielone na wiele królestw. Czterema głównymi królestwami była Temeria, Aedirn, Kaedwen, oraz Redania. Były jednak mniejsze królestwa takie ja Lyria, Cidaris czy Vergen. Tak narodziły się wieczne wojny, Wojny Królestw. Trwało to aż pewien pół demon, pół człowiek nie wypowiedział wojny świecie ludzi. Zebrał armię demonów i wyruszył dokonać inwazji. Była to największa wojna w erach ludzkości. Jednak demony zostały pokonane i strącone do czeluści piekła. Wydawałoby się, że wojny królów od teraz zaczną się na nowo. Jednak pewien nikomu nie znany osobnik znany jako Crayon zabił Królów Północy. Wtedy pojawił się Xalex. Zebrał on ocalałych z wojny i postanowił odbudować tą krainę. I tak oto Syjon dostał swojego nowego władcę. Xalex kazał wznieść pomnik tamtejszego Wielkiego Inkwizytora. Niejakiego BOOyakiego de Rand. Podczas swojego panowania Xalex został obdarowany potomstwem. Jego żona Królowa Ewa zwana Błogosławioną urodziła mu bliźniaki. Dobry humor zawsze trzymał się Xalexa zwanego Odrodzicielem, i nazwał swoich synów nie zapomnianymi imionami: Arhell i Arxell. Jednak nikt nie trwa wiecznie. Xalex umarł zostawiając Syjon w rękach synów. I to był błąd. Xalex za życia tak kochał swoje dzieci, że nie wierzył by w przeszłości coś ich poróżniło. Jednak władza poróżnia. Obaj mieli takie sama prawa do władzy. I tak Syjon ponownie został podzielony na dwa królestwa. Souros rządzone przez Arhella obejmujące wszystkie zachodnie krainy takie jak dawniejszą Temerię, Redanię, Cidaris i inne. Oraz Teoroshu rządzone przez Arxella posiadające wszystkie wschodzie krainy. I tak oto Wojny Królestw powróciły...
|
BOOyaki - 2013-08-15 01:34:49 |
<pola niedaleko Verden, ta ziemia pamięta wiele, między innymi bitwę ludzi i demonów, bitwę, którą rozstrzygnęło wiele starć, lecz jedno było inne, stoczyła się tu bowiem walka pomiędzy wielkim demonem a wielkim człowiekiem; zwycięstwo odniósł człowiek, ale cena, jaką przyszło mu zapłacić była ogromna>
<nagle na środku pola dostrzec można było silny błysk, a zaraz po tym głuchy trzask; na środku pola stał mężczyzna, na oko trzydziestoparoletni, ubrany był w szmaty, a włosy wraz z zarostem potargane, lecz miecz, który dzierżył w dłoni był bogaty, przyozdabiany dziwnymi runami i grawerowanymi znakami, z pozłacaną rękojeścią>
<mężczyzna uważnie się rozejrzał, po czym szybkim krokiem ruszył przed siebie, lasem>
|
Xalex02 - 2013-08-15 09:27:38 |
<Wyzima, hotel>
Ragner: <pijany głos> Widzicie moje panie. By ustawić się tak dobrze jak ja trzeba mieć różne znajomości... hip...
<nagle do pokoju wpadł wielkiej postury mężczyzna padając na ziemię i rozwalając stół>
<do pomieszczenia weszła osoba w czarnych długich włosach, czarnym płaszczu oraz kapelusza a także w białej uśmiechającej się masce>
Ragner: Co do kurwa....
Mężczyzna: Panny mogą już sobie iść. Ja i pan Ragner mamy pewne sprawy "biznesowe". '
<wszystkie dziwki wybiegły z pokoju wrzeszcząc>
Ragner: Coś ty za jeden do cholery. Gadaj kto cie przysłał. Wy wszyscy chcecie mojej kasy wy skur...
<nie zdążył dokończyć gdyż czarna postać przyłożyła mu sztylet do gardła>
Mężczyzna: Nie chce twojej kasy. Potrzebuje twoich znajomości.
Ragner: Jakich kurwa znajomości?
Mężczyzna: Muszę się dostać do biblioteki w Oxenfurcie ale tam mają dostęp tylko członkowie. Ale ty masz wszędzie znajomości. Podaj mi osobę która mnie tam wpuści.
Ragner: A jak nie to... <nagle poczuł jak zimna stal jeszcze bardziej zbliża się do gardła> Dobra! Ewanlio. Ta osoba cie wpuści jeśli powiesz jej, że cie przysyłam.
Mężczyzna: Widzisz? To nie było takie trudne... <chowa sztylet>
Regnar: A czego chcesz w tej... Czekaj... Ty jesteś... Kaliot mówił mi o tobie. Zarżnąłeś Rokosa bo nie chciał ci pomóc. <pijacki śmiech> Ty wierzysz w tą bajkę o kluczach? Ha ha ha! Dobre. Niby taki twardziel a w bajeczki dla dzieci wieży! Ha!
Mężczyzna: Lubię bajki. Sprawiają, że możemy w coś wierzyć. Mam dla ciebie prezent.
<wyciągnął z płaszcza złotą maskę z kolcami w środku> ( http://www.youtube.com/watch?v=vV0NoICl7cE na 2.40 minucie)
Regnar: Co to kurwa jest....
Mężczyzna: Przymierz. W twoim rozmiarze. A i by następny twojego pokroju mówił mi po imieniu. Nazywam się Arkos.
Rengar: Zabieraj to kurwa ode mnie! Nieeee!!!
|
Crayon - 2013-08-15 13:29:06 |
(OKOLICE VERDEN) <Zamaskowany mężczyzna obserwuje okolice Verden, okolice dawnej bitwy> <Zauważa dziwną postać, która rusza w stronę lasu> Zamaskowany mężczyzna: Zastanawiające... <Zamaskowana postać rusza za dziwną postacią>
|
TheMo - 2013-08-15 17:07:19 |
<Narok, posiadłość Hakkuina> Hakkuin: Co tak słabo? Zniszczyłeś tylko dwa głazy jedną Getsugą! Themo: Słabo? Te głazy miały wielkość bramy do Wyzimy? Hakkuin: Potrzebujesz więcej treningu. Themo: Trenuję od zakończenia wojny! Dzień w dzień! Nawet chwili przerwy nie mam! Hakkuin: Czeka cię walka. Nie tylko z tym, któremu pozwoliłeś uciec. Coś więcej. Themo: Co takiego? Hakkuin: Warownia Starego Morza, daleko na wchodzie. Tam jest przejście. Ale nawet Łowca jest za słaby, by tam pójść. Trenuj dalej. Themo zniesmaczony wrócił do treningu. Cały czas miał przed oczami Galatosa uciekającego mu sprzed nosa. Skoncentrował energię duchową w ostrzu. Getsuga, która została uwolniona zostawiła szczelinę w ziemi. Łowca zamienił miecz na kuszę. Każdy bełt, jaki wystrzelił przebijał grube głazy na wylot zostawiając w nich wielka dziurę.
|
Xalex02 - 2013-08-15 20:35:13 |
(Themo a Łowcy tak długo żyją czy Themo jest taki stary? Bo od bitwy to w tym RP minęło gdzieś około 20-30 lat i każdy ma teraz nowe postacie)
<Oxenfurt>
<biblioteka>
Ewanlio: Przepraszam. Wstęp mają tu tylko członkowie akademii.
Arkos: Przysyła mnie Regnar.
<krótka cisza>
Ewanlio: Kim jesteś i czego chcesz?
Arkos: Kim jestem nie ma znaczenia. Natomiast chcę wejść do biblioteki. Mogę?
Ewanlio: Dobra ale szybko by nikt nie widział. Wyrzucą mnie jeśli dowiedzą się, że ktoś taki jak ty wszedł do biblioteki.
Arkos: Postaram się by nie trwało to długo...
|
BOOyaki - 2013-08-15 21:27:15 |
<mężczyzna z pola zachowuje się dziwnie, przemierza las hałaśliwie i nieporadnie, jakby długie lata nie miał styczności z roślinnością; najwyraźniej nie dba o to, czy ktoś za nim idzie, chociaż czuje, iż jest obserwowany>
Tajemniczy mężczyzna: <rozglądając się uważnie po owalnej polanie, na którą wszedł> Tutaj będzie dobrze...
<człowiek spojrzał w bezchmurne niebo i stworzył dłonią dziwny symbol; przed nim pojawił się człowiek z włócznią w dłoniach i kolczudze na barkach, przywołany osobnik był wyraźnie zdziwiony i gdy tylko spostrzegł tajemniczego przywoływacza, rzucił się na niego>
<tajemniczy człowiek zwinnie i z wprawą unikał ciosów wojownika, tak, jakby nie były dla niego żadnym wyzwaniem, po czym jednym krótkim cięciem pozbawił napastnika broni>
Tajemniczy mężczyzna: Jak cię zwą, Inkwizytorze? Inkwizytor: Nie mam obowiązku się tobie spowiadać. Lepiej powiedz, jak mnie tu ściągnąłeś. Tajemniczy mężczyzna: <wyciągając ku Inkwizytorowi dłoń z dużą ilością pierścieni> Nie marnuj mego czasu; wiesz, co oznaczają te pierścienie. Inkwizytor: Ale... to niemożliwe. Nie możesz być Wielkim Inkwizytorem! Tajemniczy mężczyzna: Powtórzę: jak cię zwą? Inkwizytor: <najwyraźniej mało rozumiejąc> Nazywam się Terus... Tajemniczy mężczyzna: Ile lat minęło od wojny z demonami? --------------- (Nie miejcie mi za złe, na potrzeby RP podałem konkretniejszą ilość lat, jaka minęła od pierwszego RP. Skoro to było między dwudziestoma a trzydziestoma latami, to założyłem, iż może to być dwadzieścia sześć lat. ;) ) --------------- Terus: Dwadzieścia sześć lat Tajemniczy mężczyzna: Dobrze, Terusie. Kto włada Świętym Oficjum? Terus: Nikt. Zakon po wojnie stał się zbędny... Nie było już większego zagrożenia ze strony bestii, więc i Inkwizytorów pozostało niewielu. Tajemniczy mężczyzna: Rozumiem. Żegnaj więc, Terusie.
<człowiek, nazwany Wielkim Inkwizytorem, ruchem błyskawicznym wbił miecz w klatkę piersiową Terusa, a wyrywając go, rozpruł wnętrzności Inkwizytora>
Tajemniczy mężczyzna: Qua hoc est testamentum meum...
<człowiek z mieczem ruszył dalej, w las>
|
TheMo - 2013-08-15 22:20:20 |
(skoro minęło 26 lat themo ma jakieś 50 lat. A na wygląd i siłę wpłynęło kilka czynników) themo: To już ponad 25 lat treningu. Nawet nie odczułem upływu czasu. Hakkuin: To dzięki temu pierścieniowi. On daje ci siłę, Rience zamknął swój dar długowieczności i absorbcji energii w tej biżuterii. Pamiętasz, co ci mówiłem kiedyś o Kaer Mohran? Czas tam się udać. Galatos też nie próżnował. Musisz powstrzymać demony, zanim znów zaleją ten świat. Ruszaj i przygotuj się do walki. Themo ucieszył się na wieść o walce. Wsiadł ma gryfa i polecieli na wschód skończyć to, co zaczęło się ćwierć wieku temu.
|
Crayon - 2013-08-15 22:45:36 |
(OKOLICE VERDEN, LAS) <Zamaskowana postać zauważa ciało pozostawione przez tajemniczą postać. Rusza do ciała i wykonuje dziwne gesty nad nim> <BOOyaki nie zważając na nic, przemierza w pośpiechu las> <Rusza za BOO, będąc coraz bliżej jej> <BOOyaki przystaje, gwiżdże przeciągle i mówi, jakby do siebie> BOOyaki: Mistrzami skradania nie jesteśmy... Co? Zamaskowana postać: Chciałem byś mnie zauważył... BOOyaki... BOOyaki: Ponad ćwierć wieku mnie nie ma.. A tu jeszcze mnie znacie? Wolałbym pozostać anonimowy... Zamaskowana postać: Nie obchodzi mnie Twoje gadanie. Ważne jest dla mnie coś innego. Więc się poddaj... <Spod rękawa zamaskowanego wysuwa się ostrze> BOOyaki: Heh... <lewa ręka postaci przybiera kształt sejmitaru> Jestem jednym z najlepszych. Niewielu jest takich, co wychodzą spod Bastionu o własnych siłach... <unosi ostrze Bastionu w górę, sejmitar kierując ku dołowi> Uciekaj. <Zamaskowany atakuje ostrzem z dużą prędkością, z zaskoczenia tnąc przez klatkę szybko robiąc unik do tyłu> Zamaskowana postać: Jesteś taki pewien? <BOO spogląda na swoją pierś, mruga kilka razy powiekami, z niedowierzaniem patrząc na wojownika przed nim; przymyka oczy i kreśli błyskawiczny znak, rozpływając się w powietrzu, lecz po trzech sekundach, będąc za przeciwnikiem, tnie sejmitarem bezlitośnie w lewy bark, od razu biorąc następny zamach i uderzając ostrzem lewej dłoni między łopatki, jednocześnie nabiera rozpędu, z impetem odrąbując oponentowi prawą rękę> <Zamaskowana postać, jakby nie czując bólu łapie za kark BOOyakiego> Zamaskowana postać: Nie doceniłem Cię, BOOyaki. <BOO, lekko zirytowany, prędko cofa się, jednocześnie wyrywając zamaskowanemu napastnikowi> BOOyaki: Dobra, kmiocie. Kim jesteś i na chuj mnie męczysz? Zamaskowana postać: Kim jestem? To dla Ciebie nie jest ważne... <Za zamaskowanym pojawia się kolejne sześć, takich samych postaci> BOOyaki: No, no, no... Ty stary pryku... Nie myślałem, że jeszcze ziemia nosi takie wraki. Powiedz mi, Crayon... Czekałeś na mnie? Zamaskowana postać: Widzę, że rozpoznałeś mnie BOOyaki... Nie czas jednak na sentymenty, nie czas na wspominanie przeszłości. Sądzę, że dalsza walka nie ma sensu. Zamaskowana postać: Jeszcze się spotkamy, a będzie to inne spotkanie niż dziś... BOOyaki: Boisz się. Czuję to. Albo Ty stałeś się słabszy, albo to ja stałem się dużo silniejszy. Nieważne... Ja ćwiczyłem. Uciekaj już. Quia sic est voluntas Dei. Zamaskowana postać: Już niedługo... <Postacie znikają, a zamaskowana postać rusza w drugą stronę>
|
BOOyaki - 2013-08-15 23:00:38 |
<BOO uklęknął na jedno kolano, pomasował ranę na klatce piersiowej, wypowiadając dziwne inkantacje w innym języku, którego już używał; rana zasklepiła się i poleciał z niej popiół, a po chwili - nie było śladu>
BOOyaki: Głupota... Crayon się postarzał. Kiedyś stanowił jakieś wyzwanie, lecz teraz wydaje się pustą skorupą... Nie jest mu już raczej pisane wygrać ze mną. Nie w mym obecnym stanie...
<BOO spojrzał w niebo>
BOOyaki: Tylko... po co ja tu chciałem wrócić?...
<dawny Inkwizytor wstał i ruszył przed siebie, tym razem wolniej, spokojnie, nie mając konkretnego celu...>
|
Xalex02 - 2013-08-16 08:45:17 |
<mauzoleum królów>
<tutaj został pochowany Pierwszy Król Syjon i tutaj równierz spoczywa Xalex>
<mauzoleum jest już wsiąknięte krwią strażników którzy nie stanowili dla Arkosa wielkiego wyzwania>
<Arkos podchodzi do sarkofagu po czym otwiera go>
Arkos: Witaj Xalxie. To dla mnie zaszczyt. Stoję wełaśnie przed Zjednoczonym Królem. I przed głupcem który nie przewidział, że dla władzy jego synowie rzucą się sobie do gardeł. Szkoda, że mnie nie słyszysz. Potrzebuję czegoś co schowałeś bardzo dawno temu...
|
TheMo - 2013-08-16 15:49:20 |
Po dłuższej chwili w końcu dolecieli do Karr Morhan. Łowca zsiadł z gryfa i zaczął przeszukiwać ruiny w poszukiwaniu przejścia. Z nauk u Hakkuina wiedział, że istnieją bramy między światami, a w tym zamku jest największe. Poczuł napływ złej energii i pojawił się Galatos wraz z innymi demonami. ( Galatos http://images.alphacoders.com/148/148133.jpg) Galatos: Znów się spotykamy. Poznaj moich pomocników. Behemoth, Horrigan, Lanius, Set i Ardash. Behemoth http://images1.wikia.nocookie.net/__cb2 … hemoth.png Horrigam http://wallpoper.com/images/00/34/62/62 … 346262.jpg Lanius http://cache.desktopnexus.com/thumbnail … mbnail.jpg Ardash http://i741.photobucket.com/albums/xx54 … yGenzo.jpg Set http://fc03.deviantart.net/fs71/f/2012/ … 5e7w2t.png ) Themo: Twoja banda z przedszkole gówno mi zrobi. Łowca splunął i zaatakował jednego z demonów Getsugą. Jednym atakiem rozplatał Seta. Galatos: Widzę, że nie obijałeś się. Ale nadal jesteś za słaby. Cztery pozostałe demony, prócz Galatosa ruszyły do ataku.
|
Xalex02 - 2013-08-16 22:00:22 |
( Themo niestety musisz zmienić wygląd Laniusa i Ardasha. Wygląg Laniusa to demon dziewiątego kręgu. Najpotężniejszy demon w całym piekle ale zapieczętowany tam. Xalex raz go przyzwał do walki z Świętym Oficjum. A wygląd Ardasha to wygląd demona który był przeciwny inwazji na świat ludzi i to był chyba uczeń tego demona dziewiątego kręgu. Dlatego musisz znaleźdź jakieś inne zdjęcia do tej dwójki)
<podziemia Świętego Oficjum>
Arkos: Tu byli chowani wszyscy dawni Wielcy Inkwizytorzy.
<podchodzi do sarkofagu>
Arkos: Ksinter. Skurczybyk nieźle się ubezpieczył. Zapieczętował swoje ciało i dusze. Ale każdą pieczęć można zdjąć. Co sugerujesz?
<Arkos zwrócił się do postaci w cieniu>
Osobnik: Był kiedy Łowca imieniem Rience posiadający pewną zabawkę która mogłaby zdjąć pieczęć.
Arkos: Rience tak? Jest martwy. Ale jego ciało jest uwięzione w demonicznym wymiarze stworzonym przez Xalexa. Słyszałeś mój drogi? <zwraca się do innej postaci w cieniu> Jest dla ciebie zadanie...
|
BOOyaki - 2013-08-16 22:35:11 |
<BOOyaki, po dosyć długim marszu, wreszcie dotarł do Verden; zaraz udał się do tamtejszej karczmy, zamówił dzban pitnego miodu, usiadł przy jednym ze stolików w cieniu... i zapomniał, iż nie ma przy sobie grosza>
BOOyaki: Cholera... Trzeba jakoś zdobyć trochę pieniędzy.
<wojownik uważnie zlustrował salę, lecz nie zauważył niczego, co mogłoby mu pomóc; podszedł do oberżysty>
BOOyaki: Gospodarzu, znajdzie się jakaś robota? Widzisz, nie do końca mam przy sobie sakwę... Karczmarz: Jasne. Z tyłu budynku jest stajnia. Trza by tam gnoju wynieść i posprzątać trochę. Mogę ci za to klitkę na górze dać na noc. Ale po robocie. BOOyaki: <nieco zirytowany> Dobra... Zajmę się stajnią.
<z tymi słowami, BOO wyszedł z gospody, zająć się pracą>
|
TheMo - 2013-08-17 01:22:33 |
Themo przyjął postawę obronną. Sparował cios trójzębu Ardasha. Przeszedł do piruetu i rozpłatał brzuch Laniusa, kiedy ten unosił broń z zamiarem ataku. Odskoczył przed ciosem Behemotha i przeszedł do ataku na rannego Laniusa. Ten zasłaniał się przed ciosami zadawanymi z góry bez ładu i składu. Themo przestał uderzać i powalił demona cięciem od dołu. Ten upadł na ziemię konając. Skontrował kolejny atak Ardasha odrzucając go do tyłu. Themo: Dajcie mi prawdziwego przeciwnika. Horrigan zaczął miotać kulami ognia, które Themo z łatwością unikał i odbijał mieczem. Demona zaczęły irytować kpiny łowcy, więc zaczął skupiać swoją energię. Miał na to czas, ponieważ Themo męczył się z wielkim Behemothem. Jego ciosy były tak silne, że burzyły ściany tych ruin, ale zbyt wolne, by trafił nimi wojownika. Horrigan skończył koncentrować energię. Pojawiła się przed nim kula, która zaczęła rosnąć. Horrigan: Cero Oscuras! Behemoth odskoczył unikając ataku. Kula wleciała prosto w Łowcę. Kiedy kurz opadł pojawił się Themo skryty pod Kopuła Gromu. Themo: Tylko tyle? Ja ci zaraz pokażę magię! Kopuła, która ochroniła Łowcę opadła, ostrze miecza zaczęło się jarzyć błękitem...
|
Xalex02 - 2013-08-17 08:57:10 |
<postać wyszła z portalu i rzuciła ciało przed nogi Arkosa>
Postać: Zadowolony?
Arkos: Nie takim tonem. Chyba zapominasz kto tu pociąga za sznurki. <spogląda na ciało> Biedny Rience. By tak marnie skończyć. Może powinienem go trochę postawić na nogi? Muszę wiedzieć gdzie jest pierścień.
|
BOOyaki - 2013-08-17 10:17:10 |
<po kilkunastu minutach pracy, BOO zakończył sprzątać stajnię; poszedł do karczmarza, odebrał klucz od pokoiku i poprosił o balię z wodą, by mógł się umyć>
BOOyaki: No to zobaczymy...
<BOO ruszył schodami na górę, odszukał odpowiednie drzwi i wszedł do pokoju, który nie prezentował najwyższych standardów>
BOOyaki: <przechadzając się po pomieszczeniu> Bywało gorzej.
|
Crayon - 2013-08-17 13:34:21 |
(NIEZNANA LOKACJA) <Zamaskowana postać wchodzi do starego budynku> <Budynek sprawia dzwine wrażenie> <Zamaskowana postać przechodzi przez główną sale, aż dochodzi do tronu> Cerdic Wielki: Kto śmie mi przeszkadzać? Mi, Wielkiemu Mistrzowi Tancerzy Mieczy! Zamaskowana postać: Jestem Crayon... I przyszedłem Ci złożyć pewną propozycję. Cerdic Wielki: Nie obchodzi mnie Twoja propozycje, ale... Zaraz! To Ty! Ty skurwielu! Zabiłem mi ojca! Wiele lat temu... Tak długo Cię szukałem, aż sam przyszedłeś... Zamaskowana postać: Nie obchodzi mnie przeszłość. Interesuje mnie przedmiot, który posiadasz. Chcę wywołać kolejną wojnę, chce raz na zawsze zakończyć panowanie jakichkolwiek króli. Cerdic Wielki: Ktoś taki jak Ty nie może panować światem, gnido! Nie dostaniesz tego! Zamaskowana postać: Potrzebuje tego. Również i Ty możesz się przydać! Dołącz się do mnie! Cerdic Wielki: Po moim trupie! Nie oddam Ci tego, nie dołączę się do Ciebie! Zamaskowana postać: Więc będę musiał Cię zabić. Cerdic Wielki: Jesteś może i legendą, ale starą i zapomnianą... <Zamaskowana postać wyciąga ostrze z rękawa i rusza na Cerdica> <Cerdic w pośpiechu wyciąga... 9 mieczy> Zamaskowana postać: Sekretna technika... Nawet Twój ojciec tego nie potrafił... <będąc coraz bliżej Cerdica, przygotował lepiej cios> <Cerdic niespodziewanie i bardzo szybko również ruszył na zamaskowanego wbija mu miecz w klatkę piersiową> Zamaskowana postać: Śmieszny jesteś! <Wokół Cerdica pojawia się sześć postaci, które pojawiają się od razu z atakiem w stronę Cedrica> <Cedric z niespodziewaną szybkością wbija każdemu z ciał miecz w punkty witalne, unieruchamiając je> <Zamaskowany się cofa do tyłu korzystając z sytuacji> Cedric Wielki: Jest tak jak myślałem. Jesteś legendą, ale starą i zapomnianą, i przesadzoną... <W ręce zamaskowanego zaczyna się tworzyć sześć małych kul, każda kula posiada inny żywioł> Zamaskowana postać: Bijuudama! <Kule zaczynają się tworzyć w jedną większą kule, zmieniając kolor na czarny, bezkresny czarny> Cedric Wielki: Bijuudama? <Ruszając na zamaskowanego z trzema mieczami> <Zamaskowany przy spotkaniu uderza kulą Cedrica w brzuch, tworząc duży wybuch i odrzucając Cedrica w ściane> Zamaskowana postać: To był śmiertelny cios. A technika dziewięciu mieczy jest dość wymagająca magicznie. Zwolniłeś... Cedric Wielki: <ostatnim tchem> Nie... Nie możesz... Zamaskowana postać: Zmarnowałeś szansę... <Zamaskowana postać idzie za tron i wyciąga to po co przyszedł i znika po chwili w drzwiach komnat zostawiając Cedrica>
|
TheMo - 2013-08-17 13:53:09 |
Themo: Poznaj magię Łowców! Poznaj PROMIEŃ DUSZ! Z miecza wystrzelił błękitny promień mknący w stronę Horrigana. Demon na szybko stworzył kolejne Cero Oscuras w celu obrony, lecz było ono za słabe. Promień pokonał przeszkodę i przebił Horrigana na wylot, zniszczył mury za nim i pozostawił krater, kiedy z hukiem uderzył w oddalone wzgórze. Themo: Kto następny? Może ta kupa mięcha zakuta w stal? Łowca rzucił się na Behemotha starając się zadawać ciosy jak najszybciej. Powolny demon nie mógł ani sparować, ani uniknąć. Kiedy Themo zaprzestał ataku, brzuch, ręce i twarz wielkiego były okrutnie pocięte i sączyła się z nich krew. Rany były płytkie, ale rozległe. Wojownik przerzucił się na kolejnego przeciwnika. Ardash posługiwał się bronią znacznie lepiej, niż reszta bandy. Demonowi udawało się parować ciosy Themo, nawet próbował kontrować. Aby go pokonać trzeba było znaleźć strategię. Wtedy pierścień Rienca zaczął świecić na czerwono, a w głowie Łowcy było słychać głosy. Głos w głowie Themo: Było mnie dobić, jak miałeś okazję. Teraz czekają nas problemy. Kończ ten kabaret! Z pierścienia wystrzelił nagle czerwony promień mknący w stronę Ardasha. Odrzuciło go to i przyparło do ściany. Themo wykorzystał okazję, doskoczył do przeciwnika i przebił go mieczem na wylot i dla pewności rozpłatał gardło. Zdjął z pleców kuszę i wpakował wzmocniony energią duchową bełt prosto w łeb Behemotha. Wielki demon upadł z hukiem na ziemię i wystającym bełtem z oka. Pod nim utworzyła się kałuża krwi. Został tylko Galatos.
|
BOOyaki - 2013-08-17 16:23:56 |
<BOO pieczołowicie umył się, przyciął, dosyć potężny już, zarost oraz włosy, poprosił gospodarza o jakiegoś konia, rzucając resztki złota na ladę, po czym wyszedł z karczmy i udał się do jednej z bram miasta; po drodze kradnąc jabłko z targu>
BOOyaki: Tu będzie dobrze.
<były Inkwizytor zaczął obserwować bramę miasta, gdy wreszcie dostrzegł to, co chciał; z miasta wyruszała właśnie jakaś kareta z dosyć pokaźną obstawą u boku; BOO ruszył za powozem>
<gdy tylko mury Verden zniknęły wojownikowi z oczu, popędził konia i zajechał drogę karecie; zaraz też "goryle" bogacza obskoczyły BOO>
Ochroniarz 1: <głośno chrząkając i plując BOOyakiemu w pierś> Zjeżdżaj z tym kucem, bo ci się trochę włosków posypie. Ochroniarz 2: Daj spokój, Kirk. Wieśniak pewnie nawet cię nie rozumie. Za dużo w karczmie przesiedział, to i mu się kierunki pomyliły. BOOyaki: Nic mi się nie pomyliło, panowie. Zrobimy tak. Was jest czterech plus ten z gabloty. <zsiadając z wierzchowca> Zależy mi tylko na sakwie lalusia w środku. Nie chcecie mi przeszkadzać... Ochroniarz 1: Ehehehe... Dobra, sam żeś się prosił.
<ochroniarz, który opluł BOO, zsiadł z konia, wyjął z torby przy siodle buławę i podszedł do Inkwizytora>
Ochroniarz 1: Broń się, wieśniaku!
<napastnik wykonał zamaszysty zamach, odsłaniając klatkę, BOOyaki szybko wykorzystał to i uderzył ochroniarza lewą dłonią, uformowaną w ostrze; przeciwnik padł na kolana, brocząc krwią z ust, po czym padł nieruchomo na glebę gościnca>
BOOyaki: <nachylając się i wycierając, normalną już dłoń, w ubranie oponenta> Ktoś jeszcze?
<mówiąc to, BOO wyprostował się, lecz ochroniarze byli już daleko>
BOOyaki: Tchórze...
<BOO przeszukał ciało zabitego, znalazł dosyć pokaźną sakwę, po czym podszedł do jego konia i przeszukał torby, które przypasał do swego konia>
BOOyaki: <podchodząc do karety, z której nikt do tej pory nie wyszedł> Halo! Wychodź, wychodź. Nie chcę ci robić krzywdy.
<wojownik, będąc już przy powozie, wyjął miecz, otworzył drzwi i ujrzał dwie kobiety - jedna na oko miała dwadzieścia pięć lat, druga może pięćdziesiąt - najwyraźniej matka wraz z córką; zaraz schował klingę, widząc strach na twarzach kobiet>
BOOyaki: <kłaniając się dworsko> Uszanowanie. Przepraszam za zaistniałe okoliczności... <przyjrzał się uważnie kobietom> Zdaję mi się, że woźnica paniom uciekł. Dokąd panie się udają? Starsza kobieta: Po co ci to wiedzieć, zbóju? BOOyaki: Od razu zbóju. Bieda przyciska. Eskortuję panie do docelowego miejsca. Głupio mi tak zostawiać kobiety. Starsza kobieta: Wyzima. To tam się udajemy. BOOyaki: Dziękuję... Byłbym zapomniał. Nazywam się... <chwilę się zawahał, pamiętając o swej tożsamości, dosyć znanej gdzie nie gdzie> ... Yves Heisenberg. <nachylił się i pocałował starszą damę w dłoń> Starsza kobieta: <z wyczuwalnym zimnem w głosie> Elisabeth.
<BOO, zwracając się do młodszej kobiety, dostrzegł urodę dziewczyny; miała kasztanowe, lśniące i długie włosy oraz szmaragdowe oczy, bardzo przypominała mu jego byłą ukochaną; nachylił się do jej dłoni i pocałował ją>
Młodsza kobieta: Catherine.. BOOyaki: <niechętnie puszczając rękę Catherine> Zawiozę panie do Wyzimy. Droga dosyć daleka... Nie ma co zwlekać.
<Inkwizytor zamknął drzwi karety, zabrał swoje kosztowności i torby z konia, puścił swego wierzchowca oraz konia zabitego ochroniarza wolno i usiadł na miejscu woźnicy; popędzając konie, ruszył drogą do Wyzimy, myśląc o dziewczynie siedzącej w środku karety>
|
Xalex02 - 2013-08-17 16:52:06 |
<nagle na Galatosa spadła jakaś postać z dwoma mieczami która wbiła giganta w ziemię>
<olbrzym już się nie poruszył>
<nagle obok ciałą olbrzymiego demona pojawia się Arkos>
Arkos: Aj aj. Musiałeś go tak brutalnie zabić?
Głos postaci którą zasłania ciało demona: Zamknij się. Gdybym miał wybór siedziałbym teraz wygodnie w moim sarkofagu z którego mnie wytaszczyłeś.
Arkos: Nadal masz mi za złe? Zresztą nie będę się tym przejmować. <skierował wzrok na Themo> Witaj Themo. To dla mnie wielki zaszczyt. Wiele o tobie czytałem. Jak na swój wiek trzymasz się całkiem dobrze. Mam do ciebie wiele szacunku jednak posiadasz coś co muszę wziąć. Pierścień Rienca jest mi potrzebny. Czy byłbyś tak miły oddać mi go unikając rozlewu krwi?
|
TheMo - 2013-08-17 17:23:18 |
Zmierzył wzrokiem przybyłych. Trzymał swój miecz w pogotowiu. Themo: Witam witam. Miło spotkać swojego wielbiciela. To już w książkach o mnie piszą? Chętnie poczytałbym taką księgę. A i ballady posłuchał, jeśli bardowie taką ułożyli. Ale do rzeczy. Ten pierścień należy do Łowców i nie oddam go ot tak. Jeśli masz zamiar walczyć, zgoda. Themo wyciągnął miecz i zaczął kumulować energię duchową. Themo: Po co wam ten pierścień? Nie starczyłby autograf?
|
Xalex02 - 2013-08-17 17:48:13 |
Arkos: Czyżbym wyczuwał sarkazm? Ale co do jednego masz rację. Nie możesz oddać pierścienia od tak. Może oddasz go więc innym łowcom.Nie chciałem tego pokazywać tak od razu ale cóż.
<nagle za Arkosem pojawiają się dwie drewniane trumny>
<obie otwierają się>
Arkos: Pozwól mi przedstawić moich przyjaciół. Łowca Rience oraz Vilgetor zwany równierz Wicznym Łowcą ( http://img137.imageshack.us/img137/3072/96804.jpg ) .
<twarz Vilgetora była zasłonięta hełmem ale twarz Rienca widoczna>
<jego oczy były inne>
<lewe oko posiadało Rinnengan ( http://images.wikia.com/naruto/images/f … nnegan.png ) a prawe Sharingan ( http://images1.wikia.nocookie.net/__cb2 … ringan.png ) >
Arkos: Zapewne widziałeś już te lewe oko u swojego przyjaciela Crayona ale chciałbym by te prawe oko zostało naszą małą tajemnicą. Nawet nie wiesz jak ciężko było znaleźdź ciało Vilgetora. Z tego co czytałem nadano mu przydomek Wieczny Łowca gdyż jako jedyny z was póki co umarł ze starości a nie z ręki innej istoty. Znalezienie ciała Rienca było już prostsze. Pomógł mi mój nowy przyjaciel.
<zza ciała wielkiego demona wychodzi Xalex w demonicznej zbroji i z Bliźniaczymi kłami>
Arkos: Skoro nie chcesz przekazać pierścień mi może przekażesz go jego właścicielowi? I przestań kumulować energię. Myślisz, że zdołasz pokonać Vilgora, Xalex i Rienca w pojedynkę? Jesteś silny ale moim zdaniem Vilgor dałby ci radę w pojedynkę. W sumie to jeden z najsilniejszych Łowców zapisanych w waszej historii. To jak będzie Themo? A i zanim podejmiesz decyzję... ten autograf jest nadal aktualny?
|
TheMo - 2013-08-17 18:51:22 |
Themo: Autograf to złożę na twoim trupie! Głos w głowie Themo: Ma racje. Nie wygrasz z nimi. Vilgor, najpotężniejszy Łowca w historii. Rienca też nie pokonasz. A o Xalexie już nie mówię. Themo (w myślach): Sam mnie szkoliłeś. Wiesz co ja potrafię. Oni się już rozkładają. Promień Dusz mknął w stronę Xalexa, który odbił go pięścią. Promień zmienił kierunek i zniszczył ścianę obok. Pierwszy atak nie zdał egzaminu, więc Themo zaatakował Getsugą. Gdy Xalex przygotowywał się na obronę, półksiężyc poszybował do góry niszcząc sklepienie. Dach zawalił się na Xalexa. ThemoTo nie zatrzyma go na długo. Rience, widzę, ze chcesz rewanżyku! Rience i Themo rzucili się na siebie. Starli się mieczami i zaczęli się siłować. Themo zajrzał mu głęboko w oczy. Nie zobaczył tam dawnego wroga. Odskoczyli. Themo zaczął atakować, ale jego przeciwnik jakby wiedział jaki atak wykona.
|
Xalex02 - 2013-08-17 19:00:23 |
Arkos: Szkoda mi będzie cie zabijać. Vilgor zabij go. Xalex co tam siedzisz? Wyłaź z tych gruzów.
<głazy poleciały w powietrze pod wpływem wybuchu>
Xalex: Mówiłem już byś się zamkną...
Arkos: <humorny głos> Kim bym był gdybym się ciebie posłuchał?
Xalex: Jestem ciekaw czy z tym debilnym tonem uśmiechasz się pod maską?
Arkos: A nie wystarczy ci uśmiech na masce?
Xalex: Ten uśmiech nie wygląda na uśmiech radości...
Arkos: <mroczniejszy głos> I właśnie tak ma być... Nie obijaj się i zdobądź pierścień
|
TheMo - 2013-08-17 20:01:04 |
Themo odskoczył od Rienca. Tak ich nie pokonam. Cholera ja ich wcale nie pokonam! Ale ten pierścień będą musieli zabrać mi z mojego stygnącego trupa. Czas wykorzystać nowe techniki i ulepszenia broni. Łowca zdjął z pleców kuszę i posłał pocisk z olbrzymim ładunkiem energii duchowej prosto w Rienca. Ten z łatwością go uniknął i bełt wbił się w ścianę niedaleko Arkosa. Kolejny strzał nie posiadał takiel ilości energii, ale jego też Rience uniknął. Dzięki ulepszeniu swojej kuszy mógł teraz oddać trzy strzały bez ładowania jej. Ten trzeci czekał na inny moment. Jego pierścień zaczął żarzyć się na czerwono, a Rience jakby zamarł. Themo chciał wykorzystać okazję, lecz ten sparował jego cios i mocnym kopnięciem przewrócił na ziemię.
|
Xalex02 - 2013-08-17 20:16:23 |
Arkos: Dosyć mam już tego czekania...
<Vilgor szybko wzbił się w górę po czym uderzył na leżącego Themo unieruchamiając go>
<Arko błyskawicznie znalazł się przy nich>
<szybkim ruchem przyparł twarz Themo swoim butem do ziemi>
<wziął jego ręke po czym zusną pierścień z palca>
Arkos: <ponury i poważny głos, pełen żalu> Wiesz? Mógłbym teraz cie zabić. Ciebie, twojego gryfa oraz twojego mistrza. Mógłbym ich zabić przed tobą i kazać ci patrzeć na ich śmierć. Ale tego nie zrobię bo nie jestem aż takim skurwielem za jakiego mnie masz...
<chwycił Themo za gardło i przystawił jego twarz na przeciwko swojej maski>
Arkos: <szalony głos> Jestem o wiele gorszy. Zabiję cie po czym wskrzeszę a potem każe ci samemu pozabijać ich wszystkich! I jak? NIezłe prawda? Uwierzysz, że wymyśliłem to na poczekaniu?
<odsunął twarz Themo od swojej maski po czym cisnął nim o zimie>
Arkos: <humorny głos> Nieee... To by było zbyt wredne nawet jak na mnie. Pozwolę ci żyć. Mam dziś dobry humor. <poważny głos> Idziemy...
<nagle Arkos, Xalex, Rience i Vilgor znikneli tak szybko jak się pojawili>
<nagle Galatos poryszył ręką>
<zaczą wstawać>
|
TheMo - 2013-08-17 20:41:31 |
Themo; Ja was kurwa dorwę! Nie ma tak łatwo! Themo i Galatos wstali w jednakowym czasie i z jednakowa trudnością. Galatos: Nie wiem, kto mnie tak urządził, ale ułatwił mi zadanie. Widzę, że ty też nie najlepiej. Themo: Po co im ten pierścień? Jeśli go mają mogą wysysać energię. Chyba będą zmierzali do tego samego, co Rience. Mam nadzieję, że nie wiedzą o przejściach. Galatos: Głuchy jesteś? Chodź i walcz! Zamyślony Themo nie zauważył demona przymierzającego się do ciosu. Themo: Jeśli on ożywił ciała to może z pomocą pierścienia zrobić całą armię trupów. A... a, tyś tutaj jeszcze jest? Łowca odskoczył przed atakiem demona. Naładował swój miecz energią duchową. Włożył tam także cały swój gniew. Themo: GETSUGA! No, trochę ulżyło. Galatos chciał się zasłonić ręka, lecz skończyło się to jej utratą. Ucięte ramię upadło na ziemię, a potwór zawył. Ta strata nie powstrzymała go jednak przed dalszym atakiem. Zaszarżował z jedną ręką. Themo odskoczył przed atakiem, wskoczył demonowi na plecy i wbił parę razy miecz w kark przebijając jego pancerz. Galatos upadł na ziemię. Teraz nie wstanie. Łowca był zmęczony walką, ale natychmiast przywołał gryfa, wsiadł na niego i poleciał w stronę Naroku.
|
Xalex02 - 2013-08-17 20:59:41 |
Arkos: Jak się czujesz Ksinterze?
Ksinter: Jak plugawa maszkaro? Zapieczętowałem się!
Arkos: Kazdą pieczęć można złamać a raczej pochłonąć. <do Rienca> Podejrzewam, że ten pierścien potraafi znacznie więcej. Co możesz mi o nim powiedzieć?
|
BOOyaki - 2013-08-17 22:00:13 |
(Pominę trochę podróży. Wiecie... nudne elementy. ;) )
<świt; Inkwizytor dostrzega mury Wyzimy, a po kilkunastu minutach dojeżdża karetą do bram; wjeżdża bez problemu, po czym puka w dach powozu>
BOOyaki: Drogie panie - Wyzima. Piękne miasto. Byłem tu ostatnio... <ugryzł się w język, by nie powiedzieć prawdy> ... rok temu. Zmieniło się...
<BOO dojechał karetą do karczmy, po czym pożegnał panie, z żalem zostawiając piękną dziewczynę; ruszył do dzielnicy portowej, gdzie doszedł do innej oberży; wszedł do budynku, od razu zajmując stolik przy wejściu i zamawiając pitny miód>
|
Crayon - 2013-08-17 22:37:20 |
(NA SKRAJU WYZIMY) <Zamaskowana postać stoi przed Zakonem Mieczy Ognia i wchodzi po krótkiej chwili przez schody, zabijając wszystkich po cichu, aż do wejścia do głównego budynku> Zamaskowana postać: Dość łatwe <Wchodząc do głównego budynku, na końcu którego siedzi na tronie Wielki Azhar, a przed nim jego najlepsi wojownicy, słuchając jego przemowy> Wielki Azhar: Kogo powitaliśmy w naszych progach... Zapewne nie poinformowałeś ludzi przy bramie, że wchodzisz... Zamaskowana postać: Przyszedłem po Wasz sekret. Jest mi potrzebny. Jednak, możesz mi pomóc oddając z własnej woli, a wtedy przyczynisz się do wygrania z tyranią dwóch króli... Zamierzam zjednoczyć ten świat, naprawić go! Wielki Azhar: Naprawdę jesteś tak głupi by przychodzić z taką propozycją? Jaką masz czelność by prosić o świętą moc!? Musze Cię zawieźć, ale nie mieszamy się w żadne wojny. Zamaskowana postać: Jeżeli nie dostanę go z Twojej woli, wezmę go siłą, starcze... Wielki Azhar: Dziwie się, że ktoś, coś, jak Ty grozi mi, i to przy moich najlepszych wojownikach... Zamaskowana postać: Nie wiesz kim jestem... Jestem... Crayon, następca legendy... <Za zamaskowaną postacią pojawia się sześć postaci> Wielki Azhar: Czyli zawitałem prawdziwą Legendę w moich progach. Żałuje, że Wielki Mistrz nie zostawił Cię wtedy, a wziął w swoje barki. Teraz jesteś takim czymś... Zamaskowana postać: Myślę, że to koniec pogaduchy... Niestety, teraz zginiecie! <Każda z postaci wysuwa z rękawa ostrze i rusza na Wielkiego Azhara> Wielki Azhar: Ja się nim sam zajmę! <Wstając> <Wielki Azhar wyciąga swój miecz, który zmienia się w miecz ognisty> Wielki Azhar: Pokażę Ci moc ognia. Prawdziwą moc ognia! <Miecz zaczyna przybierać kolor niesamowicie skupionego ognia> <Wielki Azhar rusza na Zamaskowanego>
|
BOOyaki - 2013-08-17 22:53:42 |
<BOO odłożył kufel z miodem, jakby niedowierzając, wyszedł z karczmy; uważnie się rozejrzał i ruszył jedną z uliczek>
BOOyaki: Niemożliwe. Tutaj?...
<wojownik szybkim chodem przeszedł do jednej z bram, po czym skierował swe kroki w gęstwiny; po kilkunastu minutach prędkiego marszu, natrafił na dziwną budowlę>
BOOyaki: <wchodząc po schodach prowadzących do wejścia> Tak... To tutaj.
<BOO wszedł do środka i ujrzał kompleks dziwnego zakonu, a w niektórych miejscach dostrzegł ciała; udał się do największego budynku, gdzie ujrzał piękną salę, którą szpeciła jedna scena: walka Crayona z dziwnym wojownikiem dzierżącym płonący miecz; Inkwizytor postanowił nie interweniować, póki co>
|
Xalex02 - 2013-08-17 22:58:15 |
<Pomnik BOOyakiego>
Arkos: Piękna rzecz. Aż szkoda... Ale słóżba nie dróżba. Vilgor? Chcesz czynić honory?
Vilgor: A mam jakiś wybór?
Arkos: Czemu jesteś taki wobec mnie? Próbuję być miły i się z wami zaprzyjaźnić. Co z tego, że jesteś moim sługą? Wcale cie tak nie traktuję ale... <poważny i przygnębiony głos> Jeśli chcesz mogę zacząć.
Vilgor: Jesteś dla mnie zagadką Arkos.
Arkos: <agresywny głos> Mam do gdzieś! Pospiesz się i ropierdol to
<Vilgor uniósł swój miecz po czym wykonał jedno poziome cięcie>
<cały posąg rozpadł się na kawałki>
Vilgor: Nie boisz się, że mogłem przez przypadek zniszczyć klucz?
Arkos: <spokojny głos> Nie. Tych klucz nie da się tak po prostu zniszczyć. A teraz...
<Arkos wyciąga dwa klucze>
Arkos: ... rodzeństwo się odnajdzie.
<klucze trzymane przez Arkosa zaczęły świecić mocnym światłem>
<wśród gruzów zaczęło powstawać identyczne światło>
<Arkos wycignąl rękę>
<wykonał zamach po czym wszystki głazy poleciały w powietrze>
Vilgor: <myśli> Telekineza? Nie to musi być coś innego...
<bierz klucz po czym wszystkie 3 chowa pod płaszcz>
Arkos: Chodźmy zanim ktoś zauważy co zrobiliśmy...
|
TheMo - 2013-08-17 23:00:20 |
<Narok, posiadłość Hakkuina> Hakkuin:Więc, skoro jest tak jak mówisz to mamy kłopoty. Musisz odzyskać lub zniszczyć pierścień, zanim zrobią coś naprawdę złego. Wyczułem zaburzenia. Ci, których nie ma wracają. Potężni! Potężniejsi! Themo: Tak, wiem. Rience, Xalex, Vilgor są zombiakami. Jakieś jeszcze mądrości, czy mogę ruszać? Hakkuin: Chcesz ruszać, nie wiesz gdzie. Zastanów się, gdzie? Pewno chce pozyskać wielkich wojowników... Themo: A co jeśli on nie chce robić wielkiej armii? Jeśli źle kombinujemy? Widziałem, ba poczułem jego siłę. Hakkuin: Jeśli chcesz go pokonać musisz poznać jeszcze jedną rzecz. Chodź. Nauczę cię sztuki władania nad duszą. Nie tylko swoją. Dzięki temu będziesz mógł się komunikować na odległość, wyczuwać energię każdej osoby, nawet przejść w stan astralny. Themo udał się za Hakkuinem, gdzie rozpoczęli medytację.
|
Crayon - 2013-08-17 23:42:07 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) <Wojownicy nacierają się na siebie> <Ogniste ostrze Azhara tworzy wielką falę ognia lecącą na zamaskowane postacie> <Postacie unikają fali i docierają do Azhara> <Wielki Azhar jedną z zamaskowanych postaci spala jednym uderzeniem, tak potężnych, że aż czuć było wytryskająca energie z miecza, a kolejne dwa poważnie rani, po czym robi unik do tyłu> Wielki Azhar: Zabiłem już trzech. Po takiej legendzie spodziewałem się więcej... <Za zamaskowanym pojawia się znów trzy postacie, dopełniając> Wielki Azhar: Cholera, jak to możliwe? Przecież ja... Zamaskowana postać: Nie doceniasz mnie, a do tego ten atak widzę mocno osłabił Cię. Był potężny... Takie ilości magi w jednym ciosie. Niesamowite... Wielki Azhar: Jestem zaszczycony, że taka legenda mi tak prawi, jednak... I tak Cię zabije. Nie oddam daru! <Zamaskowane postacie znów atakują, teraz w szerokim szyku> <Miecz Azhara osłabł skupieniem mocy> <Azhar przez niemożliwość skontrowania tak szerokiego ataku, znów tworzy falę wbijając miecz w ziemię, niszcząc aż cztery postacie, a dwa z ciał unikają w powietrzu> Zamaskowana postać: Nieźle... Ale nadal osłabłeś... <Miecz Azhara znowu osłabł> <W powietrzu pojawia się cztery postacie> Wielki Azhar: Rozumiem. Teraz Cię pokonam! <Wielki Azhar skupił całą moc i uderzył wielką falą w postacie, które były w górze, trafiając we wszystkie na raz, i spalając je> Wielki Azhar: To koniec! <Miecz Azhara tak osłabł, że tli się na nim tylko płomyk> <Z Cienia wychodzi Zamaskowana postać> Wielki Azhar: Jak Ty!? Ciebie w ogóle można zabić!? Zamaskowana postać: To koniec dla Ciebie... Wielki Azhar: Rozumiem, Ty nie jesteś... <Zamaskowana postać wbija miecz w gardło Azharowi. Przez jego wyczerpanie nie mógł szybko zareagować> Zamaskowana postać: Wasz Mistrz poległ! Mam nadzieje, że na znak honoru, dacie sobie spokój! <Ruszając do tronu, a zza tronu wyciągając dar> Zamaskowana postać: Tak jak myślałem. Nie zaatakujecie...
|
BOOyaki - 2013-08-17 23:51:10 |
<w sali tronowej Azhara nagle zabrzmiały oklaski; BOO szedł przez komnatę, uderzając dłonią o dłoń>
BOOyaki: Oni może nie zaatakują... Lecz w takich miejscach zwykle kryją się inne niespodzianki, Crayonie.
<Inkwizytor mijając ciało Azhara, uważnie mu się przygląda>
BOOyaki: Mogło mu pójść lepiej... Natomiast ciekawi mnie jedno... <łapiąc miecz Mistrza Zakonu i oglądając go> Co ty tu robisz?
|
Crayon - 2013-08-17 23:57:37 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Zamaskowana postać: Znowu się spotkamy, BOOyaki. Nie spodziewałem się tak szybkiego spotkania, ale... Dobrze. Odpowiem na Twoje pytanie, bo i tak muszę odsapnąć. <Usiada na tronie> Zamaskowana postać: Jestem tu po jeden z fragmentów układanki. Chcę odbudować świat, na taki, jaki dałem mu szanse być, a który nie wykorzystał. Chcę zabić króli i przejąć władzę, na taką, która powinna być od dawna. Jedna i zjednoczona! A to coś przysłuży mi się do wygrania wojny, którą wywołam, którą wygram dzięki temu. Odrodzę Mroczne Bractwo w blasku! Ja będę nowym porządkiem!
|
TheMo - 2013-08-18 02:05:21 |
Themo próbował wydobyć z siebie całą energię duchową. Medytował pod okiem swojego mistrza, który nie szczędził mu uwag i porad. Łowca postępował zgodnie z jego zaleceniami. Po czasie zaczął wyczuwać swojego mistrza, swojego gryfa. Hakkuin: Udało ci się, lecz to dopiero początek. Wyczuwasz tylko ludzi związanych z tobą. Spróbuj wyczuć innych. Themo: Innych? Tu nikogo nie ma. Nie można tak na odległość. Hakkuin: Jak nie można? Ja na przykład teraz wiem, że dawniejszy Wielki Inkwizytor szykuje się do walki przeciwko zabójcy Mistrza Azhara. Themo: Co? Skąd? To... Hakkuin: Zamknij się i medytuj. Dzięki temu będziesz mógł oczami duszy zobaczyć co dzieje się na drugim końcu kontynentu. Themo posłusznie wrócił do medytacji. Już nie myślał o tym, co jego mistrz mu powiedział. Jego energia duchowa zaczęła poruszać naczynia na stole. Słońce zaczęło zachodzić, a Łowca wciąż medytował.
|
BOOyaki - 2013-08-18 08:49:41 |
<BOO ułożył miecz Azhara na jego piersi, układając jego dłonie na rękojeści>
BOOyaki: <rzucając w eter> Zasłużył na godny pogrzeb. <przerzucając wzrok na zamaskowanego, wiercił go chwilę oczami, podejrzliwie próbując coś spostrzec> Chcesz przejąć władzę?
<mówiąc to, Inkwizytor wykonał kilka kolejnych kroków w stronę tronu>
|
Xalex02 - 2013-08-18 09:42:23 |
<nagle w sali w której znajduje się BOO i Crayon rozbrzmiał jeszcze jeden głos>
Arkos: Po co władza nad czymś co przestanie istnieć? (A teraz można udać, że w tle akcji słychać tą nutę http://www.youtube.com/watch?v=K5FeKFKLvwA. Gdzieś od 2.50 )
<nagle do sali wpadło coś przypominające poruszający się cień>
<ustał on na boku sali w przybrał kształt>
Arkos: <dominujący głos> Co do jednego masz racje Crayonie. Ludzie odrzucili daną im szanse. Dlatego nie zasługują już na żadną. Sprawię, że świat stanie w popiołach ale tym razem się nie odrodzi. Jesteś pod jednym względem naiwny Crayon. Uważasz, że wszystko da się naprawić twoim porządkiem i pokojem. Ale tak się nie stanie. Twoja wizja pokoju jak widać nie sięga na tyle daleko by spostrzec, że żaden pokój nigdy nie trwa wiecznie. Ludzka arogancja i chciwość zawsze stworzy następne wojny. Życie w takim świecie nie ma sensu dlatego zniszczę ten świat i istoty panujące na nim!
|
BOOyaki - 2013-08-18 09:54:17 |
<BOOyaki zlustrował spojrzeniem przybysza>
BOOyaki: Wybacz, cieciu, lecz to jest przyjęcie zamknięte. Tylko dla wybranych gości. Poza tym - nie podoba mi się twoje podejście... Nie podoba mi się ten kurewski świat. Nie po to prawie trzydzieści lat temu ryzykowałem życie! Nie po to oddałem wolność, by teraz to zniszczył ktoś taki, jak ty! Świat nigdy nie będzie doskonały... <wyciągając Ostatni Bastion z pochwy> ... ale nie potrzebuję tu kolejnego świra.
<na ostrzu Bastionu widoczne są dziwne świecące żyłki energii; Inkwizytor nie podniósł jeszcze klingi, czekając na reakcję przybysza>
BOOyaki: Czego tu chcesz?
|
Xalex02 - 2013-08-18 10:10:04 |
Arkos: Chciałem zobaczy na oczy wielkiego Crayona oraz przeprosić cie za zniszczenie twojego posągu. Oraz chciałem byś po tych 26 latach ujżał znajome twarze...
<nagle za Arkosem pojawiły się dwie trumny>
Arkos: Powitajmy gorącymi oklaskami:
<trumny otwierają się>
Arkos: Xalexa oraz Ksintera
|
Crayon - 2013-08-18 10:15:08 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Zamaskowana postać: Tak, BOOyaki, chcę przejąć władzę! Chcę być nowym pokojem! <Spoglądając na cień> Zmarnowali szansę, ale dlaczego? Bo zamiast sam wziąć sprawy w swoje ręce, gdy dałem im szansę, to odszedłem i oddałem władzę temu głupcowi. Teraz będzie inaczej, a mój dodatkowy zapasowy plan... <Patrząc na przyzwane trumny> Zamaskowana postać: Jak Ty... Cholera, kim Ty jesteś!? <Wyraźnie zdenerwowany> <Za Zamaskowanym pojawia się sześć postaci>
|
BOOyaki - 2013-08-18 10:23:31 |
<BOO uśmiechnął się paskudnie>
BOOyaki: Tego demona już raz odesłałem na miejsce. Nie sądzisz chyba, że stanowi dla mnie wyzwanie?
<wojownik dłużej zawiesił wzrok na Ksinterze>
BOOyaki: Stary dziad. Może być Jednym z Pięciu, ale to MNIE wysłał na wojnę z demonami. Taki potężny? To czemu sam nie wygnał Arhella? <głośniej, z widocznym żalem> Dlaczego to ja zmarnowałem połowę swego życia w piekle?!
|
Xalex02 - 2013-08-18 10:24:18 |
Xalex: <zdenerwowany> Kogo nazywasz głupcem Crayon?! Myślisz, że tego nie słyszałem?!
Arkos: Ale po co mamy się derwować Crayon... Ksinter bądź tak miły i zamknij prawe oko bo Crayon zdenerwuje się jeszcze bardziej. Chce ci tylko uświadomić Crayonie, że ty też, nie będziesz żyć wiecznie. Gdy umrzesz wojny nastaną ponownie. A może się to nawet stać za czasów twego życia. Kto wie. Ludzka rządza władzy nie zna granic. Strach w końcu przestanie ich nękać. Tak był, jest i będzie. Dlatego odbiorę im ten świat na który sobie nie zasłóżyli.
|
Crayon - 2013-08-18 10:30:50 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Zamaskowana postać: Nie wiesz co osiągnąłem, nie wiesz czym teraz jestem. Nie wiesz jaki mam dodatkowy plan, nie wiesz co potrafię. Znasz tylko Legendy, nic poza tym! <Nadal wyraźnie zdenerwowany sytuacją> Mów lepiej, kim Ty jesteś!?
|
Xalex02 - 2013-08-18 10:37:36 |
Arkos: Kim ja jestem? Przecież ja nic nie wiem. Ja nic nie wiem a chcesz informacji od kogoś co nic nie wie? Czy to by jednak oznaczało, że potrzebujesz wiedzy osoby, która nic nie wie? Ja przecież znam tylko legendy. Teoretycznie można więc uznać, że jesteś mniej inteligentny ode mnie. Ale to nie możliwe bo ja przecież nic nie wiem...
|
BOOyaki - 2013-08-18 10:38:22 |
<BOO spojrzał podejrzliwie na zamaskowanego>
BOOyaki: Coś taki nerwowy? Gdy ostatnio się widzieliśmy, byłeś ostoją spokoju. Wyglądasz, jakbyś się czegoś obawiał...
<Inkwizytor powoli zaczyna coraz mniej wiarygodnie traktować słowa człowieka w masce>
|
Crayon - 2013-08-18 10:44:19 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Zamaskowana postać: Ludzie się zmieniają z czasem. Jestem mniej cierpliwy, ale się nie boje... Nie z takimi walczyłem! Nie takich pokonałem! <Wstając z tronu> Zamaskowana postać: I czego tutaj chcesz, w ogóle?
|
Xalex02 - 2013-08-18 10:50:35 |
Arkos: Chce przypatrzeć się dobrze osobie która jest zwykłym głupcem oraz osobie która jest tak bardzo zadufana w swojej mocy, że myśli, że nie ma dla niej rzeczy nie możliwych. Chcę też się przypatrzeć jak wyglądasz w całości. Bo gdy spotkamy się następnym razem zobaczę tylko to co z ciebie zostanie.
|
BOOyaki - 2013-08-18 10:51:27 |
<BOOyaki prychnął, poprawił uchwyt dłoni na Bastionie>
BOOyaki: Ludzie się zmieniają... Ale ty nie bardzo ludzki jesteś przecież.
<wojownik podszedł do tronu, minął go i popatrzył na ciała stojące za nim>
BOOyaki: Nowy styl? Teraz twe ścieżki noszą się jak ty?
<BOO zwrócił wzrok ku zamaskowanemu>
|
Crayon - 2013-08-18 10:59:54 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Zamaskowana postać: Moja moc to mój dar, dar pokoju! Myślę, że przy następnym spotkaniu będziesz miał miłą niespodziankę... <Dziwnie patrząc na BOOyakiego, po jego słowach>
|
Xalex02 - 2013-08-18 11:08:34 |
Arkos: <szalony śmiech> Dar pokoju?! <śmiech> <poważny, mroczy głos> Za te rozbawienie mnie zabije cie już teraz...
<nagle za Arkosem pojawiły się jeszcze 4 trumny>
Arkos: Poznaj reszte moich przyjaciół...
<trumny otwierają się>
Arkos: Rience, Łowca który już nie raz cie zaskoczył; Vilgor zwany Wieczynm Łowcą, najpotężniejszy Łowca jaki istniał; Grandas ( http://img148.imageshack.us/img148/6541/dargan.jpg ) zwany Ojcem Znaków, jeden z pięciu założycieli Świętego Oficjum, opanował wszystkie Znaki do perfekcji; oraz mój as, Kronos Wielki ( http://s.cdaction.pl/obrazki/krol_artur_bymhj.jpg ) zwany Zjednoczycielem. A kogo ty możesz mi zaprezentować?
|
Crayon - 2013-08-18 11:14:47 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Zamaskowana postać: <Jeszcze bardziej zdenerwowany> Nie mam czasu walczyć z Tobą. Mam teraz inne zajęcia, dużo ważniejsze... <Lewa ręka zamaskowanej postaci nagle dostaje zieloną poświatę, która zwiastuje przyzwanie jakiejś osoby oraz zaczyna mówić coś szeptem, do siebie>
|
BOOyaki - 2013-08-18 11:20:10 |
<BOO podszedł do zamaskowanego, poklepał go po ramieniu i powiedział cicho>
BOOyaki: Nie wiem, kim jesteś, ale ten sukinkot nie przypadł mi do gustu. Nie mam zamiaru tak patrzeć na to, co on wyprawia.
<Inkwizytor wystąpił kilka kroków w stronę Arkosa i jego świty>
BOOyaki: <ruszył nieco nerwowo wąsem> Wiekszości z nich nie znam... Ale skoro sam nie umiesz walczyć, a kryjesz się za grupą przebierańców - twój problem. Ja potrafię sam walczyć.
<BOOyaki wyraźnie gardzi tego rodzaju sposobem walki - z pomocą przywołanych pomocników; wojownik oparł miecz na ramieniu, spoglądając na grupę przed nim>
|
Xalex02 - 2013-08-18 11:29:06 |
Arkos: Jajko mądrzejsze od kury. Naiwny BOO. Kto powiedział, że będę stać z boku i przyglądać się?
<nagle z rękawów Arkosa wyskoczyły dwa bogato zdobione sztylety>
Arkos: Nie jestem tak arogancki by samemu walczyć przeciwko 8 wrogom. Ale nie jestem też tak leniwy by patrzeć jak moje ścieżki was wykańczają.
|
Crayon - 2013-08-18 11:34:42 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) <Zamaskowana postać dotyka tronu zieloną poświatą ręki> <Przed tronem stoją dwie postacie, a w całym pomieszczeniu poziom energii wzrósł do takiego stopnia, że powietrze się mocno zagęściło> Jedna z postaci: Co się zmusiło by mnie tutaj przywołać? Zamaskowana postać: Nie było wyjścia, patrz do przodu... Jedna z postaci: Czy to... Rinnegan? Zamaskowana postać: I sharingan. Jedna z postaci: Poznaje...
|
Xalex02 - 2013-08-18 11:40:54 |
Arkos: Ale duszno się nagle zrobiło. Z taim powietrzem w płucach ztraciłem ochotę na walkę...
Xalex: Jaja se kurwa robisz?
Arkos: <humorny głos> Chyba zanasz mnie już na tyle dobrze, że wiesz, że mam zmienne humory.
Xalex: Mam to...
Arkos: <poważny, pełen żalu głos> Milcz.
<idzie ku wyjściu>
Arkos: <odwrócony plecami> Pytałeś się kim jestem prawda? Centrum Badań Karthous. To powinno ci wystarczyć.
<nagle Arkos i pozostałe ciała zniknęły>
|
BOOyaki - 2013-08-18 11:41:43 |
<BOO odwrócił się i spojrzał na przyzwane postacie, uśmiechnął się pod nosem>
BOOyaki: Będzie dobrze...
<BOOjeszcze raz spojrzał na wrogów, uważniej przyglądając się dwóm osobnikom - Ksinterowi i Grandasowi, Dwóm z Pięciu Pierwszych Inkwizytorów; szczególną uwagę wojownika przykuły pierścienie na dłoniach przeciwników>
|
Crayon - 2013-08-18 11:49:17 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Crayon: Isen, kto to był? Isen: Nie mam pojęcia mistrzu, ale... Na pewno nikim zwyczajnym... <wstając z tronu> Crayon: Posiada Sharingana, dobrze, ale skąd Rinnegan? Przecież to niemożliwe... Oxa: Możliwe, że zdobył tak samo jak Xawier, chociaż to raczej niemożliwe... <Nagle Crayon zauważa postać przed sobą, a za nim Oxa> Crayon: Czy Ty...
|
BOOyaki - 2013-08-18 12:10:09 |
<Inkwizytor schował Bastion do pochwy, spojrzał się na postacie przy tronie>
BOOyaki: Czy ja co? Czy ja żyję? Pewnie miałeś cichą nadzieję, by mnie więcej nie ujrzeć. Ale uwierz mi... <poprawił włosy> ... nasz świat nie jest taki zły. Wiesz, podejrzewałem, iż to nie ty. Jesteś znacznie inny, ty nie odkrył byś się tak przede mną... Co teraz zrobisz?
<BOO wie, że gdyby Crayonowi coś się odwidziało, to ma małe szanse z nim i jego uczniami>
|
Crayon - 2013-08-18 12:19:22 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Crayon: Przez wiele lat próbowałem Cię odszukać. Myślałem, że zginąłeś... <strzelając palcami> Co zrobię? Wrócę skąd przyszedłem. Jednak, chciałbym Ci złożyć propozycję. Na pewno Isen mówił już jakie ma plany, jaki zamiary co do przyszłości. To mój plan, a Ty mi możesz w nim pomóc, bo w końcu wiele ze mną przeszedłeś i wiesz, że jestem zdolny do tego. Wiesz, że nie rzucam słów na wiatr... Oxa: Po tylu latach się spotykamy, BOOyaki... Jak wtedy, w Khorinis... Crayon: <odwracając się do Isena> Masz to? Isen: Tak mistrzu <wyciągając rękę i podając dwie dziwne kule> Crayon: Dobrze się spisałeś, a wracając do Ciebie, BOOyaki - jak z moją propozycją?
|
BOOyaki - 2013-08-18 12:52:03 |
BOOyaki: Wiecie...
<BOO spojrzał się wpierw na Isena, po czym przerzucił wzrok na Oxę, na której zawiesił oczy dłużej>
BOOyaki: Nie mam tutaj nic do stracenia.
<Inkwizytor podszedł do tronu, przerzucając wzrok na Crayona>
BOOyaki: Co miałbym zrobić?
|
Crayon - 2013-08-18 12:55:47 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Crayon: Zdobędziesz resztę części mocy, a następnie przygotujemy się do wojny. Isen będzie mi potrzebny do stworzenia armii. W razie czego, Oxa pójdzie z Tobą. Oczywiście, jak się zgodzisz na moją propozycję...
|
BOOyaki - 2013-08-18 13:09:18 |
<BOO uśmiechnął się lekko, spojrzał się na drzwi wyjściowe z sali>
BOOyaki: Dobrze. Zgadzam się, pomogę wam. W końcu... Jesteśmy przyjaciółmi, nie? Powiesz mi tylko, gdzie tego szukać.
|
Crayon - 2013-08-18 13:15:21 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Crayon: <wyciąga rękę z rzeczami na dłoni: lista celi, zwoje przywołania, krótki pręt> Na liscie masz trzy cele, zwój przywołania może Ci się przydać - działa w obie strony, a pręt przysłuży Ci się do komunikowania się ze mną. To powinno Ci wystarczyć.
|
BOOyaki - 2013-08-18 13:24:42 |
<BOOyaki odbiera rzeczy i od razu czyta listę>
BOOyaki: Jasne... No to idę, nie ma co zwlekać. Niebawem się odezwę.
<Inkwizytor powolnym chodem ruszył ku wyjściu z komnaty>
|
Crayon - 2013-08-18 13:39:20 |
(W ZAKONIE MIECZY OGNIA) Crayon: Powodzenia <znikając wraz z Oxą i Isenem, a powietrze zrobiło się od razu luźniejsze> (W KRYJÓWCE) Crayon: Isen, przygotuj się. Będziemy próbować go ujarzmić...
|
TheMo - 2013-08-18 13:51:00 |
W pokoju unosiły się: szklanka, talerz, książka i Themo. Łowca opanował już trochę mocy duchowej. Hakkuin: Potrafisz już widzieć duszą. Potrafisz już wyczuwać energię innych. Zajrzyj do najbliższej wioski. Tak, wiem, że jest oddalona o trzy mile. Jeśli to opanujesz będziesz mógł zajrzeć nawet na drugi koniec kontynentu. Themo skupił się. Przedmioty opadły na ziemię. Po chwili widział w swoim umyśle bazar i będących na nim ludzi. Widział wszystko przyćmione, ale w miarę wyraźnie. Nie mógł rozróżnić twarzy, ale rozróżniał ich energie duchowe. Postanowił przenieść się dalej. Zaczął wyczuwać wielką energię. Przerwał medytację, wybiegł na zewnątrz i wsiadł na gryfa nie słuchając już uwag mistrza. Zmierzał w kierunku źródła tejże mocy.
|
BOOyaki - 2013-08-18 14:20:20 |
(Standardowo... Pominę podróż.)
<BOO dojeżdża na wybrzeże Angern; wyciągnął wcześniej od jakiegoś wieśniaka informację, gdzie dokładnie leży Zakon Miecza i Tarczy>
BOOyaki: Już tuż, tuż...
<wojownik chwilę jeszcze jechał koniem, gdy nagle ujrzał mury kompleksu zakonnego; zsiadł z wierzchowca i przywiązał go do drzewa>
BOOyaki: To idziemy...
<Inkwizytor skreślił dłonią znak i rozpłynął się w powietrzu, bez problemu przeszedł przez bramę i zobaczył wielki, bogaty budynek, do którego zaraz się udał>
|
Xalex02 - 2013-08-18 15:56:43 |
<Wyzima>
<pałac króla Arxella>
Rycerz: Panie. Pewien wędrowny wojownik mówi, że ma dla ciebie informacje.
Arxell: Wpuścić go.
<do sali wchodzi Vilgor>
Arxell: Co masz mi do przekazania przybyszu?
Vilgor: Przesyłke prioretytową...
<nagle z cienia Vilgora wyłania się Arkos>
Arxell: Co to za sztuczki?!
Arkos: To dla ciebie sztuczka? To popatrz na to...
<nagle za Arkosem pojawia się 5 trumn>
<z jednej z nich coś wyszło jednak tak szybko, że nie do zauważenia>
<nagle przy Arkosie pojawił się Ksinter z zakrwawionym mieczem>
<po chwili wszyscy strażnicy znajdujący się w sali tronowej padli martwi>
Arxell: Co to ma znaczyć do cholery?!
Arkos: Mogę to nazwać niezapowiedzianą wizytą...
|
BOOyaki - 2013-08-19 10:44:42 |
<sala główna Wielkiego Tellana była chroniona przez kilku rosłych strażników; lecz BOOyakiego interesował tylko duży mężczyzna siedzący na bogatym fotelu przy długim stole; Inkwizytor wyjął Bastion i zakradł się za plecy Tellana, uniósł ostrze lekko w górę i ciął z całej siły w kark Mistrza Zakonu; zadając cios, BOO ujawnił się, toteż zaraz okrążyło go sześciu strażników z bronią w rękach>
BOOyaki: Dajcie spokój...
<BOO nachylił się i zerwał z zakrwawionej szyi dziwny amulet, rozbił go rękojeścią i wydobył ze środka to, po co przyszedł>
BOOyaki: Widzę, że niezbyt chcecie odpuścić.
<lewa ręka wojownika przeistoczyła się w krótki szpikulec; BOO uniósł Bastion w górę, sejmitar kierując w dół>
BOOyaki: Czekam.
<pierwszy strażnik rzucił się na Inkwizytora, wykonał krótki wypad, chcąc wbić ostrze miecza w pierś przeciwnika, jednak BOO zwinnie odskoczył przed klingą w lewo, jednocześnie wykonując długie cięcie sejmitarem; ręka strażnika upadła na ziemię, a sam strażnik zaczął wyć w niebogłosy>
BOOyaki: Ktoś jeszcze? Mogę wybić cały Zakon, jeśli chcecie.
<strażnicy opuścili broń, widząc swe nikłe szanse; BOO wyszedł z Zakonu głównym wejściem, bez żadnego problemu i ruszył do swego wierzchowca>
|
Xalex02 - 2013-08-19 10:55:53 |
(NUUUUUUUDAAAAAAAAA! Spodziewałem się jakiejś epickiej walki. Wielki Tellan? Wielkie Gówno)
Arkos: Zostawię cie królu z moimi przyjaciółmi. Mam pewe sprawy do załatwienia.
<powiedziawszy to Arkos wszedł w swój własny cień po czym znikną>
<wierzchowiec BOO>
<nagle z cienia wiechowca wyłonił się Arkos płosząć konia>
Arkos: Witaj BOOyaki. Widzę, że szybko uporałeś się z Wielkim Tellanem (Gównem). To dobrze. Mam mnóstwo czasu by pogadać.
|
BOOyaki - 2013-08-19 13:18:27 |
(Chyba nie sądzisz, że BOO jest na tyle głupi, by walczyć z całym Zakonem? Bo straż Tellana z pewnością by nie patrzyła, jak go frontem biorę. I jeszcze musiałbym przejść przez cały kompleks do jego sali. Samobójstwo i strata czasu.)
<BOO, nieco zirytowany, spogląda na postać przed nim>
BOOyaki: Nie mamy o czym rozmawiać. To po pierwsze. Po drugie: jesteś mi winien dobrego konia. Po trzecie: to, że nim się tak szybko zająłem nie znaczy, że mam ochotę na jakieś rozmowy. Miło by było, gdybyś zawrócił swoją zacną dupę i poganiał za moim koniem.
|
Xalex02 - 2013-08-19 13:27:09 |
(Wielkie GÓWNOOOOOOOOOOOO)
Arkos: Księgi nie kłamały. Wyobrażałem sobie Wilkiego Inkwizytora jako wzór i majestat. Nie chciało mi się wieżyć, że przy Wielkim Inkwizytorze BOOyakim zawsze trzymał się zarkazm i cięta riposta... A skąd pewność, że konia tu nie ma? Może tu stoi jakby nigdy nic? Może tak naprawdę jesteś już w iluzji mojego Sharingana? Hmmm? To by oznaczało, że koniowi nic nie jest. Ale równierz nie zwiastowało by to dla ciebie najlepiej.
|
BOOyaki - 2013-08-19 13:32:53 |
<BOO sięga do swojej torby, wyciąga kubłak z miodem i popija, po czym chowa napój i spogląda w niebo>
BOOyaki: Mów. Czego chcesz? Byle szybko, bo czasu nie mam.
|
Xalex02 - 2013-08-19 13:42:06 |
Arkos: Pewien ptaszek mi powiedział, że współpracujesz teraz z Crayonem i jego ślepą wizją pokoju. A co ty dostaniesz w zamian? On pozwoli ci żyć? Nie patrz się tak. Może i w pojedynke pokonałbyś go ale nie z jego ścieżkami oraz dwoma uczniami. Twoja nadludzka ręka jest tego przykładem. Nie masz już normalnej a to dlaczego? Bo nic z niej nie zostało po waszej walce. Ja am lepszą ofertę. Ja mogę oprócz darowania ci życia dać mały bonus...
|
BOOyaki - 2013-08-19 13:56:40 |
<BOOyaki uśmiechnął się paskudnie, spojrzał na Arkosa>
BOOyaki: Wszyscy jesteście tak cholernie mocni, co? Łaskawie chcecie mi darować życie? Gdzie kurwa byłeś, o wielki mocarzu, gdy dwadzieścia sześć lat temu prowadziłem pojedynek z Arhellem?
<Inkwizytor poprawił włosy i mówił dalej>
BOOyaki: Darujesz mi życie? Nie potrzebuję go. Mój świat został za mną, nie rozumiesz? Moje życie zostało zniszczone dwadzieścia sześć lat temu na polach Verden. Moje życie pochłonął portal, przez który musiałem przejść. Musiałem, by ktoś taki jak ty mógł teraz żyć. A ty chcesz po prostu zniszczyć to, za co ja zapłaciłem cenę najwyższą. Cenę życia... <zmienił ton z pełnego żalu na swój normalny, zgryźliwy> Jesteś po prostu kolejnym pojebem do zarżnięcia.
|
Xalex02 - 2013-08-19 14:11:22 |
Arkos: Czyli to tobie mam dziękować za moją dalszą egzystencję. <agresywny ton> Nie wiesz nawet o czym pierdolisz! Myślisz, że jesteś taki biedny po spędziłeś 26 lat w piekle? Ucierpiała na tym tylko twoja psyhika! Twoje ciało nie postarzało się. Oddałbym wzystko by zamienić się z tobą na te 26 lat w piekle. Trzymaj!
<rzuca mu pod nogi dziennik> (to ta moja karta postaci)
Arkos: Twoje piekło było niczym w porównaniu do mojego piekła! Każdego dnia widziałem kiedy ludzie w okół mnie umierają. Mieli szczęście jeśli była to śmierć przez sen lub poprzez padaczke. Inni mniej szczęśliwi umierali poprzez odpadnięcie kończyn. Wykrawienie się. Krwotok mózgu. Mógłbym tak wymieniać cały dzień ale przecież tobie się śpieszy! To co obroniłeś czyli egzystencje ludzkości, stworzyło mnie. Zamierzam położyć kres temu kręgowi rozpaczy i bólu!
<milczenie>
Arkos: <spokojny głos> Cóż ale wywnioskowałem, że nie będziesz chciał się do mnie przyłączyć. Trudno. Niech twój syn każdej nocy nuci sobie tą samą piosenkę: "Gdzie jest mój ojciec"...
|
BOOyaki - 2013-08-19 14:21:08 |
<BOOyaki spojrzał się na niego groźnie>
BOOyaki: Odejdź. I gówno ci do mojego syna. Nic ci do niego. Mi zresztą też nie. Już, spieprzaj.
|
Xalex02 - 2013-08-19 14:26:43 |
Arkos: Gówno? <szalony głos> A może powinienem go odwiedzić? Co ty na to? Wiem gdzie znajduje się twój syn BOOyaki. Mogę zaraz tu wrócić z jego głową. Zobaczyłbyś go w końcu po tylu latach. <szalony śmiech> A może na odwrót? Wiem! Powinienem zabić najpierw ciebie. Potem ożywić jako ścieżkę i kazać ci go zabić osobiście. Umarłby z myślą, że zabił go jego własny ojciec.
|
BOOyaki - 2013-08-19 14:33:03 |
<BOO uniósł brew, na chwilę spojrzał się w ziemię, po czym znów przeniósł wzrok na Arkosa>
BOOyaki: Chcesz mnie szantażować? Mój syn niewiele dla mnie znaczy, taka prawda. Ty też niewiele dla mnie znaczysz. Daj mi już spokój, idź sobie tam świat niszczyć, czy co tam.
|
Xalex02 - 2013-08-19 14:40:00 |
<nagle Arkos nie skomentował tego>
<milczał ze spuszczoną głową a jego kapelusz zasłaniał maske>
<nie unosząc głowy odezwał się>
Arkos: Myślałem, że jesteś inny BOOyaki. Gdy mówiłem o zniszczeniu ludzkości zawsze odzielałem cie od tego bo myślałem, że ty jedyny nie dałeś się złapać w kurwysyństwo tego świata. Ale skoro pozwalasz mi zabić swoje własnego syna i mówisz, że nic on dla ciebie nie znaczy...
<uniósł głowę a z pod maski widać było lekkie światło>
Arkos: Zginiesz tu jak zwykły skurwysyn, którym jak się okazuje jesteś...
<nagle za Arkosem pojawia się 6 trumien>
<zanim BOO przybrał postawę bojową obok niego stał już Ksinter z zakrwawionym mieczem>
Ksinter: Wybacz BOOyaki...
<dalszych słów BOO nie usłyszał gdyż zemdlał z powodu małej ilości krwi w ciele>
|
BOOyaki - 2013-08-19 14:51:06 |
<BOO upadając, pomyślał tylko o jednym: o swoim domu, z którego wyjechał na wojnę i od którego wszystko to się zaczęło>
|
Xalex02 - 2013-08-19 17:19:29 |
<Arkos podszedł do wykrwawionego BOO>
<schylił się i podniósł tak zwany dar>
Arkos: Nikt cie tym razem nie wskrzesi. Dopilnuję byś zgnił tu a twoje ciało zjadły drapieżniki. Ten las jest niebezpieczny dlatego nikt się tu nie zapuszcza.
<odszedł>
|
BOOyaki - 2013-08-19 17:32:56 |
<BOO leży na ziemi, otworzył oczy, za słaby, by coś powiedzieć; chciał podnieść głowę, lecz nie miał siły, dłonią wymacał ranę pod żebrami, na lewym boku; nie zdążył nic już zrobić; zrobiło mu się ciemno przed oczami i znów pogrążył się w królestwie snów>
|
Xalex02 - 2013-08-19 17:56:54 |
<z drzew wyłoniła się postać>
<miałon na plecach włócznie z ostrzem jak u miecze, nie jak u szpili>
<długie włosy, młodą twarz, wysoki oraz szczupły>
<miał na sobie szatę z elementami zbroji>
(mogłem wkleić od razu zdjęcie ale szkole się w opisywaniu wyglądu. Tu wygląd http://th07.deviantart.net/fs71/PRE/f/2 … 6d34do.jpg )
<w ręku trzymał wiklinowy kosz>
Postać: <pod nosem> Ehhh... zioła ostatnio rosną coraz rzadziej. Trzeba się zapuszczać po nie na coraz dziksze tereny...
<przerwał głośne myślenie kiedy zobaczył jak tutejsze bestie tego lasy zebrały się w jedym miejscu>
<przybysz wiedział, że jeśli to robią to muszę zaczynać ucztować>
<przez ułamek sekundy przeleciała mu tylko jedna myśl>
<"może jeszcze żyje">
<póścił kosz po czym chwycił za broń i błyskawicznie znalazł się pomiędzy bestiami>
<jednak myśl zjedzenia takiego nieruchomego smakołyka nie znikła>
<zwierzęta rzuciły się na wojownika>
<potem to co się stało nie zrozumiałby żaden walczący wojownik>
<przybysz przekręcił swoją broń przez co miał na przodzie zamiast ostrza, kij>
<po krótkiej chwili wszystkie bestie leżały na ziemi sprane niczym małe dzieci>
<wędrowiec schował broń po czym kócną nad BOOyakim>
<zbadał puls i przyłożył ucho do jego ust>
<wyją z szaty opatrunki i zioła po czym przykrył całe wielkie rozcięcie które przechodziło przez cały tułów roślinami>
<następnie owiną mocno, by zioła nie wypadły, opatrunkami>
<przełożył BOO przez ramie i poszedł w stronę z której przybył>
(Jak są błędy to sory ale na tym laptopie błędy nie są podkreślane)
|
BOOyaki - 2013-08-19 18:06:21 |
<BOO ocknął się i poczuł, że ktoś go niesie, nie zdołał nic ustalić z pozycji, w której się znajdował, więc zapytał>
BOOyaki: K-kim jesteś?
|
Xalex02 - 2013-08-19 18:17:26 |
Lotus: Nazywam się Lotus. Lepiej sę nie przemęczaj. I postaraj się nie kichać bo inaczej rana się jeszcze bardziej otworzy. Wiem, że to trudne ale lepiej spróbuj zasnąć. Przed nami jeszcze trochę drogi...
|
BOOyaki - 2013-08-19 18:24:04 |
(Sry, że tak krótko, ale nie za bardzo mam możliwości do RP.)
<wedle instrukcji nowego znajomego, BOO spróbował zasnąć, a po paru minutach zasnął z wycieńczenia>
|
Xalex02 - 2013-08-19 18:43:25 |
<ranek>
<dom Lotusa>
<woda nad kominkiem zaczęła się gotować>
<Lotus właśnie skończył zmieniać śpiącemu BOO opatrunek>
<zdją garnek z wodą spod kominka po czym wlał wode do miski>
<zdją już suchy ręcznik z czoła BOO po czym zamoczył go w gorącej wodzie, wycisną i ponownie położył BOO na czoło>
<wrócił do kuchni gdzie kontynuował zcieranie ziół na maść leczniczą>
<po kilku minutach zaczą wcierać maść w rany BOO>
<nagle ktoś zapókał do drzwi>
<Lotus wstał i otworzył>
<w drzwiach stał jakiś mężczyzna nie wyglądający na chłopa>
Dorten: Masz dla mnie te ziela Panie Lotus?
Lotus: Proszę o wybaczenie Panie Dortenie. Niestety miałem powody by przerwać zbiory...
<mężczynza zobaczył leżącego BOO kątem oka>
Dorten: Widać, że nigdy się pan nie zmieni. Jest pan lekkomyślny. A co jeśli to jakiś zbój. Pan mu pomorze a on pana zabije we śnie.
Lotus: Może tak będzie ale przecież nie mogłem zostawić w pół martwego człowieka na pożarcie stworom.
Dorten: A macie może ich skóry?
Lotus: Nie zabija zwierząt. Nie moja wina, że były głodne. Ale to nie powód by przez ich nature je zabijać.
Dorten: W takim razie będzie musiał pan z tej swojej uczściwości wyżyć przez kilka dni samemu. Żegnam pana.
Lotus: <z uśmiechem> Żegnam i życzę miłego dnia.
Dorten: <w drodze do domu> Imbecyl nawet chyba nie wie kiedy go się obraża.
|
BOOyaki - 2013-08-19 18:52:48 |
<BOO, którego obudziło pukanie, usłyszał rozmowę tych dwóch mężczyzn; rozejrzał się uważnie po pomieszczeniu, w powietrzu poczuł silny zapach ziół; Inkwizytor oparł się na łokciach, lekko przysiadając>
BOOyaki: Gdzie są moje rzeczy?
|
Xalex02 - 2013-08-19 18:59:15 |
<zobaczywszy BOOyakiego>
Lotus: Schowałem je do szafy. I tak ci się teraz niezbyt przydadzą. Twój stan jest paskudny. Nie wiem kto cie tak urządził ale to cud, że żyjesz. Jeśli nie wierzysz w bogów to lepiej zacznij i podziękuj im.
<powiedziawszy to powrócił do kuchni i wrócił z miską>
Lotus: Zjedz tą zupę. Nie wiem czy możesz poruszać rękoma. Jeśli nie to powiedz. Mogę cie nakarmić i nie ma w tym nic wstydliwego.
|
BOOyaki - 2013-08-19 19:07:22 |
<BOO złapał miskę w lewą, silniejszą dłoń>
BOOyaki: Ręce akurat mam mocne... A bogowie nigdy mnie nie lubili...
<wojownik posmakował zupy, po czym dodał>
BOOyaki: Miałem przy sobie niezbyt dużą torbę. Proszę, możesz mi ją podać?
|
Xalex02 - 2013-08-19 19:15:00 |
<Lotus usłuchał>
<przyniósł torbę>
Lotus: Jest tu tylko jakiś zwój i standardowy ekwipunek wojownika.
<położył torbę obok BOO>
|
BOOyaki - 2013-08-19 19:25:23 |
BOOyaki: Oczywiście...
<BOO odłożył na chwilę miskę, wziął do rąk torbę i chwilę w niej poszperał, wyjął jakąś mniejszą sakwę i podał Lotusowi>
BOOyaki: Nie mam wiele... Lecz przeze mnie utraciłeś zarobek. W sakwie znajduje się dwieście parę orenów. Weź je.
<Inkwizytor ponownie wziął miskę do ręki>
|
Xalex02 - 2013-08-19 19:32:29 |
Lotus: <uśmiecha się łagodnie> Nie mogę przyąć tych pieniędzy. O zarobek się nie martw. Nie chcę byś teraz się obwiniał tym gburem. Rzywię się zazwyczaj tym co sam zrobię lub zdobędę. Sam sobie robię chleb oraz sam zbieram jadalne zioła. Pieniędzy używam tylko do kupna jakiś drobiazgów jak np naczyń lub ubrań.
<schował sakwę do torby BOO>
Lotus: A teraz zjedz zupę i postaraj wypocząć. Muszę wyjść i załatwić parę spraw. Zanim wyjdę. Jak masz na imię?
|
BOOyaki - 2013-08-19 19:41:47 |
BOOyaki: Postaram się wypocząć. A zwą mnie BOOyaki...
<BOO wyjawił swe imię, nie do końca pewny reakcji Lotusa>
|
Xalex02 - 2013-08-19 19:46:13 |
Lotus: BOOyaki? Mhm. Postaram się zapamiętać. Pójdę już. Wrócę gdzieś w południe. A i jeszcze jedno. Witamy w Sodden.
<powiedziawszy to Lotus wziął swoją torbę i wyszedł>
|
BOOyaki - 2013-08-19 19:53:55 |
<BOOyaki dokończył zupę, odłożył miskę na bok, spróbował wstać lecz ból mu nie pozwolił na więcej, niż oparcie się na łokciach; położył się więc wygodniej i zaczął rozmyślać, w pierwszej kolejności o nowym skurwielu do ubicia>
|
Xalex02 - 2013-08-19 20:02:17 |
(Uwielbiam twoje RP BOO XD)
<nagle przy drzwiach słychać jakąś rozmowę>
Głos #1: No mówię ci. Ten hipis żywi się tylko korzonkami więc wszystko co zarobi przechowuje. Musi mieć tam kupę forsy.
Głos #2: Ale to podobny w walce diabeł wcielony. Podobno sam pokonał Leśnych Braci.
Głos #3: Chyba zabił?
Głos #2: No właśnie pokonała a nie zabił. I to nawet nie mieczem lecz kijem. Zbił ich kijem niczym ojciec młokosa. Bo on podobno coś tam nie morduje.
Głos #1: Ale widzieliście, że poszedł. Dom pusty. Wchodzimi. Szukamy złota i przyokazji bierzemy co się da i zmykamy. A jutro będziemy już w Mariborze.
Głos #3: No dobra. Patrzcie i uczcie się. Zezamie otwórz się!
<po wypowiedzeniu tych słow drzwi zostały wywarzone pod wpływem mocnego kopnięcia>
|
BOOyaki - 2013-08-19 20:11:52 |
(Im kurwa dam.)
<pierwszy, który wyważył drzwi otrzymał znak spalenia prosto w pierś, BOO uformował lewą dłoń w długi bicz i przygotował się do wejścia drugiego napastnika>
|
Xalex02 - 2013-08-19 20:17:01 |
Głos #2: Co do kurwy?!
Głos #1: Załatwił Greda. Brać go!
<dwójka napsatników z nożami rzuciła się w strone łóżka na którym znajdował się BOO>
|
BOOyaki - 2013-08-19 20:26:46 |
<pierwszy przeciwnik nie przeszedł nawet dobrze progu, gdy dostał w twarz biczem zakończonym małym ostrzem - padł jak długi; drugi zdążył dobiec do łóżka, wziął niezgrabny zamach, co wykorzystał BOO, złapał go za nadgarstek tak mocno, iż ten wypuścił z dłoni nóż; Inkwizytor zdążył już lewą rękę na powrót uformować normalnie i uderzył nią dwa razy w twarz agresora, ten padł z zakrwawionym ryjem na podłogę>
BOOyaki: Cholera...
<BOO złapał się za bok, czując ból w okolicach rany, opadł ciężko na poduszkę>
|
Xalex02 - 2013-08-19 20:32:31 |
<zbir z zakrwawionym ryjem podniósł się>
<zaraz po nim zrobił to ten który dostał biczem po mordzie>
Zbir #2: Ty skurwielu. Wysterylizuję cie tym nożem a z twoich jaj zrobię...
<nie wiadomo co zbir chciał zrobić z jaj BOO gdyż dostał kijem w morde tak mocno, że kij aż się złamał>
<drugi z blizną po biczu zanim zorientował co się stało miał już pomiędzy oczyma pięść która uderzyła tak mocno, że aż słychać było strzyk łamanej czaszki>
Lotus: Zapomniałem się spytać jaki nosisz rozmiar...
|
BOOyaki - 2013-08-19 20:44:47 |
<BOO ciężko westchnął, spojrzał się na Lotusa>
BOOyaki: Zmęczony jestem... Często miewasz tu takich gości?
|
Xalex02 - 2013-08-19 20:56:41 |
Lotus: Czasami się zdarza. Wszyscy myślą, że jestem bogaty bo nie wydaję pieniędzy na jedzenie. Ale powiedz jaki masz rozmiar?
(A teraz trochę Arkos. Bo go zaniedbuję)
Xalex: Ty skurwielu.
Arkos: Nie ważne ile razy będziesz to powtarzać. To nie przywróci życia BOO. Jego ciało został już rozerwane pomiędzy głodne bestie.
<przerwał i spojrzał na dar>
Arkos: Nie wiem do czego jest to potrzebne Crayonowi. Ale jeśli tego nie dostanie to zapewne się wkurzy. A jego złość nabawi mnie euforią.
|
BOOyaki - 2013-08-19 20:59:13 |
<BOO ciężko westchnął, spojrzał się na Lotusa>
BOOyaki: Rozmiar czego?
|
TheMo - 2013-08-20 01:00:16 |
Nim doleciał na miejsce energia zanikła. Nie mając innej rzeczy do zrobienia wylądował w pobliskiej wsi, która okazała się być podgrodziem Wizimy. Wkradł się do stodoły i rozpoczął medytacje. Dzięki nowej umiejętności "udał się" na bazar w mieście. Tam nie dowiedział się niczego ciekawego, chyba że za ciekawe uznać kłótnie małżeńską, promocję na ryby czy plotki o kochance kapłana. Postanowił przenieść się do siedziby magów. Widocznie trafił na ważne spotkanie. mag : musimy coś zrobić z tymi morderstwami. Giną wszyscy wielcy mistrzowie! Jeszcze zbeszczeszczony grobowiec Ksinstera, zniszczony pomnik wielkiego inkwizytora. Jego medytację przetrwało wtargnięcie jakiejś pary do stodoły. mężczyzna : tutaj nikt nas nie znajdzie! Chodź! kobieta : a co z ojcem? Zabije nas jak tutaj wejdzie! Mężczyzna uciszył ją i zaczął się do niej dobierać.
|
Xalex02 - 2013-08-20 10:11:06 |
(Themo jest promocja na ryby!!! Zapierdalaj i kupuj!!! Kogo obchodzi kochanka kapłana? Taka okazja promocji ryb może się więcej nie powtórzyć xP)
(BOO Lotus się pyta jaki masz rozmiar gaci. Buahahaha PEDAŁO MOD ON)
Lotus: Jak masz rozmiar ubrania. Twoje stare jest pocięte i zniszczone. Nie kupię noweo nie znając rozmiaru.
|
BOOyaki - 2013-08-20 11:40:29 |
(Jak będzie coś próbował, to go ujebię.)
<BOO spojrzał się z ukosa na Lotusa>
BOOyaki: Ubrania miałem zawsze szyte na miarę, nie mam pojęcia, jaki rozmiar mam dokładnie.
|
Xalex02 - 2013-08-20 11:54:33 |
(Pójdzie szybko. Przez sen nawet nic nie poczujesz XDDD )
Lotus: No to będę strzelać.
<gdy Lotus wychodził zauważył budzenie się zbira który dostał od BOO podpalenie>
<zapobiegł jego przebudzeniu szybkim kopniakiem w ryj>
|
BOOyaki - 2013-08-20 12:22:18 |
<BOO upewnił się, że Lotus nie cofnie się znowu, poczekał trochę>
BOOyaki: Dobra... Tak, jak ostatnio.
<Inkwizytor zdjął opatrunek, obejrzał ranę i zaczął wypowiadać inkantację w dziwnym języku, którego już używał; jego dłoń zaczęła połyskiwać czerwoną poświatą, a palce zaczęły się lekko żarzyć; BOO przyłożył dłoń do rany, przesunął kilka razy palcami wzdłuż jej, ciągle powtarzając słowa zaklęcia; nagle szrama zaczęła żarzyć się jak palce, a po chwili zmieniła się w pas popiołu, który spadł na łóżko; po ranie widać było tylko czerwony ślad, niczym po lekkim oparzeniu>
BOOyaki: Teraz... muszę... odpocząć...
<mówiąc to, BOO opadł ciężko na łóżko, zamykając powieki>
BOOyaki: Co by nie mówić... Demony wiele mnie nauczyły...
|
Xalex02 - 2013-08-20 12:28:47 |
(Sry, że tak długo. Trochę się zamyśliłem.)
<w południe Lotus wrócił do domu>
Lotus: Wróciłem! Na wegetarianina nie wyglądasz dlatego kupiłem trochę mięsa do jedzenia. Trzeba też zmienić ci opatrunek.
<podszedł do BOO>
Lotus: Heee? Twoja rana już się zagoiła? Wiem, że moja zioła są dobre ale coś takiego widzę pierwszy raz.
(Btw. BOO wstaw se avka bym wiedział jak wyglądasz)
|
BOOyaki - 2013-08-20 12:53:03 |
(Wybaczcie, kumpel wpadł i coś chciał. Ja sam nie wiem, jak wyglądam. ;x)
<BOO spojrzał się na Lotusa uprzejmie>
BOOyaki: Mam wytrzymały organizm. Wiele przeżyłem. A jak widać, twoje zioła są bardzo dobre. Za niedługo będę mógł już spokojnie ruszyć w dalszą podróż, nie będę ci sprawiał długo kłopotu.
|
Xalex02 - 2013-08-20 13:02:14 |
(I znowu będę forever alone D: )
Lotus: <ciepły głos> Wcale nie sprawiasz mi problemu. Wręcz nawet przeciwnie. Zawsze jest tu tak pusto... Ale co ja będę cie zanudzał. Nikt nie lubi myśleć, że jest dla kogoś ciężarem. Jak tylko staniesz o własnych siłach będziesz mógł iść.
<powiedziawszy to udał się do kuchni>
|
BOOyaki - 2013-08-20 13:13:24 |
<BOO oparł się na łokciach, sięgnął do swojej torby, wyjął z niej kubłak z resztką pitnego miodu i pociągnął kilka łyków>
BOOyaki: <do siebie, trochę ciszej> Dobra. Będę musiał coś wykombinować... Ten patałach zabrał kulkę dla Crayona... Nie będę sam się z nim użerał. Jak tylko znajdę czas, skontaktuję się z Crayem.
<wojownik wypił jeszcze trochę napoju i schował go do torby>
|
Xalex02 - 2013-08-20 14:00:26 |
<kryjówka Arkosa>
Arkos: Co z kluczem?
Vilgor: Król Arxell nie miał go przy sobie.
Arkos: Co? Jak to? Xalex pod wpływem mojej techniki wyjawił, że dwa ostatnie klucze oddał synom. Co to ma znaczyć?
Vilgor: Król Arxell powiedział, że przegrał ten klucz w karty...
Arkos: CO?! Ten idiota przegrał rzecz, która może obrócić cały świat w ruine! Kto jest aktualnym posiadaczem klucza?!
Vilgor: Arxell zeznał, że przegrał go w karczmie w Mariborze.
Arkos: Skończony idiota. Ja odzyskam klucz. Natomiast wy udacie się do Vengerbergu i odzyskacie klucz który posiada Król Arhell...
|
BOOyaki - 2013-08-20 14:23:09 |
<BOO usiadł na łóżku, rozejrzał się w poszukiwaniu ubrań, po które wyszedł Lotus, lecz nie zauważył ich>
BOOyaki: Hej, Lotus... Masz te ubrania dla mnie?
|
Xalex02 - 2013-08-20 14:28:58 |
<Lotus wrócił z kuchni niosąc strawe>
Lotus: A tak. Poczekaj chwilę.
<zostawił jedzenie na stole po czym poszedł do przedpokoju>
<po chwili wrócił z ubraniami>
Lotus: Strzelałem jeśli chodzi o rozmiar. <z uśmiechem na ustach> Jeśli ma już być źle to lepiej by były za duże niż za małe.
|
BOOyaki - 2013-08-20 14:44:40 |
<BOO wziął do rąk ubranie, szybko narzucił je na siebie i wstał>
BOOyaki: Chyba pójdę się przejść. Daleko do jakiejś wioski masz?
<mówiąc to, Inkwizytor sprawnym ruchem przypasał sobie Bastion i poprawił włosy>
|
TheMo - 2013-08-20 14:47:06 |
Gdy młodzi zabawiali się w najlepsze wszedł kolejny człowiek do stodoły Starszy człowiek: Jadźka? I ty mały skurwysynu! ZABIJĘ! Człowiek, który był prawdopodobnie ojcem tej dziewczyny wziął widły i zaczął gonić młodego człowieka po stodole, a potem wybiegli z niej. Nawet nie miał czasu gaci założyć. Dziewczyna ubrała się i też wbiegła. Gdy krzyki, groźby i przekleństwa ucichły rozbawiony Łowca wrócił do medytacji. Niestety spotkanie już się skończyło. Słońce już zaszło, więc Themo postanowił się przespać.
|
Xalex02 - 2013-08-20 15:23:50 |
Lotus: Tu w Sodden każdy ma własną ziemię. Jeśli chcesz dojść do jakiegoś ludnego miejsca to na zachód stąd znajduje się miasto Brugge. Na północ twierdza Maylna ale jeśli chodzi o handle to w twierdzy mało znajdziesz. Dalej na północ jest miasto Maribor. A na wschód znajduje się Mahakam.
|
BOOyaki - 2013-08-20 15:55:45 |
BOOyaki: Ahh... Mahakam... Ostatni Bastion, mój miecz, pochodzi z tego miejsca... No nic. Udam się do Brugge, kiedyś znajdowała się tam pierwszorzędna karczma. "Pod Rozdartą Dziewicą". Orientujesz się, czy nadal istnieje?
|
Xalex02 - 2013-08-20 16:28:46 |
<na twarzy Lotusa pojawił się rumieniec>
Lotus: Rozdarta dziewica... eeee... Nie mam pewności... Możliwe...
<Maribor>
Arkos: Co zrobiłeś z tym kluczem?!
<kupiec z trudem łapał oddech gdyż ręka Arkosa zaciśnięta na jego gardle mu w tym przeszkadzała>
Kupiec: Ja... sprzedałem go...
Arkos: KOMU?!?!
Kupiec: <łapiąc oddech> Jakiemuś... Magowi... Ognia. Zapłacił... wysoką... cenę. Powiedział, że... musi mieć... ten klucz a... pieniądze... nie grają roli...
Arkos: Ten klucz był bezcenny idiot!!!
<Arkos cisną mężczyzne na małą szopkę, która się na niego zawaliła>
Arkos: Ten świat jest pełen idiotów...
|
BOOyaki - 2013-08-20 16:37:08 |
<BOO spojrzał się na Lotusa dziwnie>
BOOyaki: Co cię tak pokolorowało na czerwono? Ile ty masz lat, jeśli mogę wiedzieć?
|
Xalex02 - 2013-08-20 16:53:46 |
Lotus: Mam już trochę lat na koncie. Może na to nie wyglądam dzięki krwi elfów odziedziczonej po elfickich przodkach. Zapewne wyglądam gdzieś na około 20-30 lat. Cóż postanowiłem, że skoro na tyle wyglądam powinienem się też młodzieńczo zachowywać. Zapewne porzyję jeszcze z kilkadziesiąt lub kilkaset lat. Kto wie?
|
BOOyaki - 2013-08-20 17:01:03 |
<Inkwizytor uważnie zlustrował wzrokiem Lotusa, uśmiechnął się w swoim szelmowskim stylu>
BOOyaki: Może na to nie wyglądam, ale mam 64 lata. Zresztą, idę do Brugge. Do wieczora powinienem tam dojść. Jakbyś mnie szukał, to zajdź do "Dziewicy". Tam będę prawdopodobnie.
<z ostatnimi słowami, BOO wyszedł z domu i skierował swe kroki ku miastu>
|
Xalex02 - 2013-08-20 17:14:46 |
<brama Mariboru>
<przed Arkosem pojawia się Vilgor>
Arkos: Masz to?
Vilgor: Tak. W przeciwieństwie do brata Król Arhell nie utracił klucza. A jak u ciebie?
Arkos: Utknąłem. Klucz odkupił od kupca jakiś Mag Ognia. I nie wiadomo gdzie teraz jest. Chociaż... daj mi klucz.
<Vilgor daje klucz Arkosowi a ten wyciąga z płaszcza trzy pozostałe>
Arkos: Klucze potrafią siebie odnaleźdź. Im więcej kluczy jest razem tym większy jest ich zasięg poszukiwań. Obecnie mamy 4 klucze. Jeśli piąty klucz znajduje się w odległości najbliższych kilometrów klucze go zlokalizują.
<Arkos przyłożył do siebie wszystkie 4 klucze które zaczęły się lekko świecić>
Arkos: Jest! Sygnał jest słaby ale jest. Jestem uż tak blisko. Po zdobyciu piątego klucza mój plan się dopełni a ten świat bólu i cierpienia przestanie istnieć.
|
BOOyaki - 2013-08-20 17:34:27 |
<minęło trochę czasu, słońce zaczęło chylić się ku zachodowi; BOO doszedł do miasteczka Brugge, nie miał problemów z wejściem>
BOOyaki: Trochę się tu zmieniło...
<Inkwizytor szedł ulicami, pamiętając jeszcze drogę do karczmy; po jakimś czasie doszedł do niej>
BOOyaki: Tutaj pierwszy raz zostałem dźgnięty nożem i obrabowany... Ale zawsze dobry miód tu mieli.
<wojownik wszedł do karczmy, zamówił miód i usiadł w ciemnym kącie>
|
TheMo - 2013-08-20 18:27:04 |
Nadszedł ranek. Themo obudził się i postanowił znowu "zajrzeć" do miasta. Rozpoczął medytację. Bazar z rana tętnił życiem. Ryby były jeszcze tańsze pewno dlatego, że leżą na straganie od ciul wie kiedy. Jak wczoraj, przeniósł się do kwatery magów. Trafił do kwatery arcymaga. Tam również było zebranie. Arcymag: Jednak popełniłem błąd zezwalając na te eksperymenty. Ten człowiek... To coś jest zbyt niebezpieczne. Wiemy, że jest w Mariborze. Udajmy się tam i zakończmy to. Otworzył się portal, przez który przeszedł arcymag i pięciu innych magów. Łowca przestał medytować, wyszedł ze stodoły, zignorował chłopa który wziął go za złodzieja, wsiadł na gryfa i poszybował na południe. Chłop: Cholera! A stara mówiła cobym tyle nie chloł. Albo tyn bimber od Staszka taki felerny!
< Brama Mariboru> Przed Arkosem pojawiło się sześciu magów. Czterech utworzyło wokół nich i Arkosa barierę nie do przebicia. Piąty rzucił czar unieruchomienia na Arkosa. Arcymag: Nie pozwolę, byś wyrządził jeszcze więcej zła. To się musi zakończyć! Arcymag wyjął zwój zapieczętowania i rozpoczął rytuał mający na celu uwięzić Arkosa.
|
Xalex02 - 2013-08-20 18:36:06 |
<Arkos zaczą się smiać jakby nic się nie działo>
Arkos: Zapieczętowanie mnie nie jest możliwe. Chcecie teraz zniszczyć coś co sami stworzyliście. Przestańcie się ośmieszać!!!
<nagle za Arkosem pojawiło się pięć trumien z których wyskoczył Xalex, Ksinter, Kronos, Rience oraz Grandas>
<Grandas w przeciwieństwie do innych Inkwizytorów na jednym placu posiadał z 3 pierścienie oraz z kilka bransoletek na obydwu rękach plus kilka naszyjników na szyii>
<rzucił on znak który zrzucił unieruchomienie>
<Ksinter w tym czasie nie wiadomo kiedy rozciął maga odpowiedzialnego za ten czar>
Arkos: Bariera? Dla twego dobra lepiej ją zdejmij bo inaczej nie uciekniesz. Chyba, że jesteś szalony i chcesz sam z nami walczyć.
|
TheMo - 2013-08-20 18:50:12 |
Arcymag: Więc to są te ścieżki. Wiedz, że one na nic się zdadzą, kiedy będziesz martwy. Arcymag za pomocą zwoju ponownie unieruchomił Arkosa. Pozostali zmienili pozycję bariery, tak że otaczała ona jedynie Arkosa i Arcymaga,a sami stali pod osobną. Ścieżki pozostały na zewnątrz. Rozpoczął się rytuał.
|
BOOyaki - 2013-08-20 19:47:17 |
(Xalex chyba uciekł. ;d )
<BOO wypił do końca miód, spojrzał w stronę brudnego okna, gdyż poczuł coś niepokojącego>
BOOyaki: Ciekawe... Kto znów się w magika bawi...
<Inkwizytor wzruszył ramionami i zamówił drugi dzban miodu>
|
Xalex02 - 2013-08-20 20:02:55 |
(Już jestem. Sry ale mam do czynienia z francuską klawiaturą. Themo najwyzej po mnie poprawi)
Arkos: Pieczęcie nie są wieczne. Ksinter jest tego dowodem. Ja tu kiedyś wrócę. Pamiętaj magu <upiorny śmiech>
<śmiech trwał aż do końca rytuału>
<Arcymag odedchną>
<nagle poczuł jak coś ostrego przeszywa jego płuca>
Arcymag: Jak?
Arkos: <nadal szalony śmiech> Stary głupiec! Od początku tej walki jesteś pod wpływem, iluzji mojego Sharingana! Kiedy myślałeś, że mnie zapieczętowałeś tak naprawde zapieczętowałeś swoich magów!
<kontynuuacja śmiechu>
|
Crayon - 2013-08-20 21:12:50 |
(KRYJÓWKA CRAYONA) Crayon: Nie mam czasu tyle czekać! <Dwa ciała pojawiają się z darami> Crayon: BOOyaki, jestem tak blisko tego... Co Ty robisz... <Teleportując się do zwoju BOOyakiego> (W KARCZMIE, BRUGGE) <Pojawia się tuż przed BOOyakim, niespodziewanie> Crayon: Gdzie dar, BOO? <BOO odstawia dopiero nalany kufel z miodem> <spogląda na Crayona paskudnie> BOOyaki: Mogłeś uprzedzić... Crayon: Nie mów mi tylko, że przeciwnik Tobie sprawił trudność... Nadawałeś się do tego bardziej niż ja! BOOyaki: Sprawił. Wyłączył mnie ze świata żywych na kilka dni... To znaczy... Nie twój Tellan. <BOO wstaje z krzesła, podwija koszulę do góry; przez całą lewą część tułowia widoczna jest czerwona szrama> BOOyaki: Pamiętasz tego czarnego, co go w Zakonie Ognistych Mieczy spotkaliśmy? Crayon: Nie mów, że... <Rinnegan Crayona zaczął się dziwnie zachowywać> BOOyaki: Skubany... Załatwił mnie jednym cięciem. Co prawda, nie on tylko Ksinter... Crayon: Ksinter... Jedyna osoba, która potrafiła skontrować jego atak, to był mój mistrz. Nawet ja nie mógłbym... BOOyaki: Jak widzisz, przeżyłem. Dzięki za troskę i przejęcie. Crayon: Ciebie się zabić nie da BOOyaki. Nie po tym co przeżyłeś... BOOyaki: Się nie da? Oj.. Zobaczyłbyś, że się da. Uratował mnie jakiś leśnik... Crayon: Wracając, nie masz daru, tak? BOOyaki: <powrócił do krzesła, wziął kufel do ust i pociągnął porządny łyk> Nie. Zabrał go, gdy się wykrwawiałem. Crayon: Będę musiał użyć specjalnych środków, ale... Poradzę sobie. <znika nagle, bez uprzedzenia> <BOO wzrusza ramionami, wyciera zarost brudny od miodu i siada na krześle> (KRYJÓWKA CRAYONA) <Pojawia się tuż przed Gedo Mazo> <Wsadza w otwory wszystkie posiadane dary> Crayon: Teraz czas odzyskać ostatni. Z tymi będzie to łatwe, zwłaszcza bez barier zakonów. <Crayon wykonuje dziwną technikę Rinneganem, a ostatni otwór zaczyna być zapełniany mocą daru> Crayon: Już... <Gedo Mazo otwiera oczy> Gedo Mazo: Więc Ty jesteś moim następcą. Skleiłeś moją dusze, tak jak to miało miejsce wiele lat temu, przed jej podzieleniem. Wypełniasz moją wole, moją mocą, moimi darami jakimi Was obdarzyłem. Musiałeś wiele osiągnąć, widzę to po Tobie. Jednak wiem, że tego świata się naprawić nie da... To dlatego mnie podzielili. Bo przestałem widzieć sens w tym świecie i chciałem odejść... Jednak, możemy zrobić to teraz! Pomyśl - jak wiele się starałeś! Jak wiele trudu dałeś w to wszystko, a to na nic! Nic nie znaczysz dla innych na tym świecie, pomimo swoich czynów i szans! Odejdźmy, zostawmy ten świat w spokoju! Może zostać zniszczony, cokolwiek! Odejdziemy tam, gdzie nic nas nie powstrzyma, nikt nie wejdzie, przeszkodzi! Nikt! Crayon: Ja... <Rinnegan znów zaczyna szaleć> Ja... Gedo Mazo: Widzę to w Twoich oczach! Nie chcesz już tutaj żyć, robiłeś to na siłę! Crayon: <za Crayonem pojawiają się jego ciała> To co ja z nimi zrobiłem... Gedo Mazo: Dasz im spokój, w końcu odpoczynek... Crayon: Ale... Co z nimi... Z moimi... Oni nie odejdą. Ich wizja nowego świata jest zbyt... Niee... Gedo Mazo: Więc niech próbują! Wiem, że dzięki moim mocom mocno ich podszkoliłeś! Poradzą sobie! Nie możemy tutaj dłużej zostać... Crayon: Masz rację... <Rinnegan przestaje wariować> Oxa, Isen... Chodźcie... <Isen przodem, szybko przyszedł do Crayona, a po chwili, za nim Oxa> Isen: Udało Ci się... Crayon: Muszę odejść. Oxa: Ale jak to... Co z nasza wizją! Co z pokojem! Crayon: Poradzicie sobie! Wyszkoliłem Was! Gedo Mazo: Musimy ruszać! Crayon: Żegnam Was! Dajcie to BOOyakiemu i pochowaj ich... Wiem, że ich prędzej czy później wykopią, ale zabrałem im automatycznie większość mocy. <Dając amulet Isenowi> <Gedo Mazo otwiera paszczę, a następnie zaczyna się kurczyć, po czym znika, wraz z Crayonem i jego ciałami> (DROGA DO WYMIARU) Crayon: Gdzie się wybieramy? Gedo Mazo: Do innego wymiaru. Zobaczysz... (NIEZNANY WYMIAR) <Wymiar się zamyka wraz z przyjściem do niego Crayona i Gedo Mazo> <Zauważając całą swoją rodzinę, z wielu pokoleń> Crayon: Czy to... Jak!? Gedo Mazo: Wymiar został zamknięty na zawsze. Nikt nie wejdzie, nikt nie wyjdzie. Crayon: Czyli to koniec. Gedo Mazo: To koniec... (LOKALIZACJA NIEZNANA) <Isen kończy zakopywać ciała ścieżek po czym biorąc do ręki> Isen: Xawier, Wielki Mistrz, Protoplasta... Ale ten czwarty? Kim on był, do cholery... <Wzruszając, ruszył do BOOyakiego> (W KARCZMIE, BRUGGE) <Isen pojawia się przed BOOyakim, po niedługim czasie od Crayona, a runy na zwoju znikają całkowicie, wyczerpując moc zwoju przywoływania> Isen: BOOyaki. Mam wiadomości. <wyciągając rękę z amuletem> <Rozgłosy w karczmie wzburzyły się przez ludzi, którzy zaczęli podejrzewać, że Isen to Legendarny Crayon, zabójca Królów> <BOO odbiera amulet, spogląda na Isena> BOOyaki: Jakie wiadomości? Isen: Załóż amulet. Wtedy się wszystko okażę. <BOOyaki unosi brew podejrzliwie, lecz zakłada amulet na szyję> <W umyślę BOOyakiego pokazała sie wiadomość ukryta od Crayona po czym została usunięta> <Inkwizytor mało z tego wszystkiego pojmuje> Odszedleś? Tak po prostu? <Isen znika, bez słowa, zostawiając BOO z amuletem> <BOO kilka minut siedzi nieruchomo i cicho, po tym czasie pociąga duszkiem resztę miodu> (KRYJÓWKA CRAYONA) Isen: Oxa, musimy również odejść. Kiedyś wrócimy tutaj... Oxa: Chyba masz rację... <Oboje znikają, a nikt o nich więcej nie słyszał> (NIEZNANY WYMIAR) Crayon: Jak to możliwe, że oni tu są? Gedo Mazo: Jesteście wybrańcami... Wszyscy... Dlatego nie ma żadnego z ich ciał. Crayon: Więc to tak... <Ruszając w stronę rodziny>
KONIEC
|
BOOyaki - 2013-08-20 22:07:40 |
(BOO jeszcze żyje, co prawda... Lecz chciałem przedstawić wam już następną postać. ;) I dodam, iż przedstawię ją nietypowo, bo nie w zwykłym RP. Użyję formy krótkiego opowiadania. Mam nadzieję, że to wam nie przeszkodzi...)
Ciemny pokój... Ciężkie powietrze zmieszane z dymem tytoniu fajkowego... Cichy, ledwo słyszalny szept skrzypiec... W mroku dostrzegalna sylwetka stojąca przy oknie, które, dzięki księżycowemu światłu, rozświetla pomieszczenie. Sylwetka wysokiego mężczyzny, o dobrych, wręcz idealnych proporcjach ciała. Dźwięk skrzypiec i swąd dymu wyłaniał się właśnie z kierunku okna, przy którym postać stała. Mężczyzna odłożył instrument na komodę stojącą obok, pociągnął dym z fajki potężnym ruchem płuc i wpatrywał się nadal w okno, nieprzerwanie lustrując dachy okolicznych budynków. Dłuższą chwilę ciszy przerwało westchnienie mężczyzny. Odłożył szybkim ruchem fajkę do kieszeni swej marynarki i otworzył okno. Teraz były widoczne rysy twarzy mężczyzny. Czoło, pocięte niezbyt głębokimi i nielicznymi zmarszczkami, świadczyło o bystrości umysłu człowieka oraz o naturze myśliciela. Mądre, błękitne oczy umiejscowione były nad lekko wystającymi kośćmi policzkowymi. Po bokach ust widoczne były zmarszczki, które okazywały, iż mężczyzna uśmiechał się często w swym życiu. Górną część głowy zwieńczały starannie ułożone, kruczoczarne włosy, krótkiej długości; zaś kwadratową szczękę, oznakę dobrego pochodzenia, porastał kilkudniowy zarost. Obserwator dokładnie widział postać biegnącą po dachach domów. Wszedł na parapet i cichym ruchem zeskoczył na dach domu, stojącego w odległości małego kroku od okna jego pokoju. Poprawił włosy. Sylwetka, którą zobaczył była już w sporej odległości od mężczyzny. Skrzypek z okna uśmiechnął się pod nosem i szybkim, lecz wprawnym i bezpiecznym biegiem ruszył za postacią. Po kilku minutach sylwetka zniknęła z oczu mężczyzny. Dotarł do miejsca, w którym postać zniknęła. Rozejrzał się dokładnie, była tylko jedna droga. Rynna. Zręcznym ruchem złapał się rynny i szybko zaczął schodzić w dół. Trafił do śmierdzącego zaułka, bez wyjścia innego niż drzwi, które były zaryglowane od środka. Dokładnie zlustrował obydwa końce uliczki, które kończyły się ścianami. Podszedł do jednej z nich. Niemożliwe wydawało się wejście po takiej ścianie. Mężczyzna odwrócił się na pięcie i w tym momencie otrzymał piękny lewy prosty w szczękę. Upadł, lecz już w chwili ciosu usłyszał głos. - Ahh, Nicolasie... Kiedy nauczysz się, że zawsze będę o krok szybszy niż ty? Nicolas wstał, rozmasowując szczękę. Stał przed nim duży facet o już posiwiałych włosach i długiej brodzie, którego postura zaprzeczałaby jego zwinności w czasie przebieżki po dachach. Nicolas uśmiechnął się i od razu objął człowieka, klepiąc po plecach przyjacielsko. - Miło cię widzieć, Finn. Długo się nie widzieliśmy... Przybyłem tutaj, ponieważ podobno niesamowity rabuś grasuje w tym mieście. A tu się okazuje, że to nie rabuś, a skurwysyn pospolity - Nicolas odciął się lekko za dosyć mocny nokaut przyjaciela. - Tsa, jakoś to będzie, nie zapuszkujesz mnie chyba? - z tymi słowami rosły mężczyzna, nazwany Finnem, odpiął rzemyki swej torby i wyjął pokaźną sakwę. - Oczywiście, że nie - odpowiedział z lekkim przekąsem Skrzypek. - Wiesz może, gdzie znajdziemy dobrą karczmę, bez szczyn, które podają jako piwo w tutejszym porcie? - Jasne, chodźmy - odparł Nicolas z uśmiechem, będąc już na jednym z balkonów w drodze na dach.
(Uff... Chyba dobrze poszło. ;D )
|
TheMo - 2013-08-20 23:38:38 |
Arcymag: Nieeee! Może nie udało mi się ciebie powstrzymać ale nie obejdziesz się bez strat! Bariera rozsypała się. Magowie zniknęli, a na zwoju pojawiła się pieczęć. Arcymag: Mój ostatni czar. Wiedz, że i tak zdechniesz... Pieczęć zaczęła się wypalać na tułowiu Arkosa Arcymag: Teraz będziemy z tobą. Jesteśmy w tobie... Arcymag umarł, a raczej przeniósł się do ciała Arkosa. Ten zamiast dostać przypływu sił osłabł. Ta pieczęć go osłabiała.
Bremma Themo postanowił zrobić przystanek. Przestał już wyczuwać energię. Skrył się jak poprzednio, w stodole z nadzieją że teraz nikt mu nie przerwie. Rozpoczął medytację. Dzięki temu, że energia Arkosa i jego ścieżek jest taka duża wyczuł ją z daleka. Widział już tylko jego z pieczęcią na brzuchu i ścieżkami.
|
BOOyaki - 2013-08-21 01:23:20 |
<BOOyaki wstał od stołu, poświęcił chwilę, by rozejrzeć się po karczmie; podszedł do grubego człowieka, najwyraźniej robiącego.tu za gospodarza>
BOOyaki: <rzucając kolejne już dziś monety na ladę tego karczmarza> Pokój. Byle ładny, jasne? Karczmarz: Jasne. Masz to... <kładzie przed sobą klucz> ... trzecie drzwi po lewej, gdy na górę wleziesz. Jakiś bonus chce? BOOyaki: Bonus? Karczmarz: Ano. Za taką kwotę, jaką żeś zapłacił to jedną ze służek mogę na noc podesłać. BOOyaki: Dzięki... Nie korzystam z takich okazji.
<BOO wziął klucz, wszedł na górę, podszedł do odpowiednich drzwi i wszedł do pokoju; zaraz kładąc się na łóżko>
|
Xalex02 - 2013-08-21 11:18:36 |
Vilgor: Arkosie?
Arkos: Nie podchodź do mnie! Jestem już tak blisko. Piąty klucz jest już w moim zasięgu. Jeśli ten głupi mag myśli, że zapieczętowanie części moich mocy mnie powstrzyma to się myli. Zdjąłem pieczęć z Ksintera to i zdejmę tą. Ale to po odzyskaniu klucza.
<nagle Arkos widzi wizje czeluści piekieł>
<widzi istotę>
Arkos: Jestem tak blisko...
|
BOOyaki - 2013-08-21 11:34:36 |
<po odpoczynku, BOO wstał, zebrał swoje rzeczy i wyszedł z pokoju; poprosił oberżystę o dobrego wierzchowca, zapłacił i opuścił karczmę, zabierając konia>
BOOyaki: No to zobaczymy...
<Inkwizytor ruszył gościncem do domu Lotusa>
|
Xalex02 - 2013-08-21 12:02:32 |
<Lotus usłyszał pókanie do drzwi i poszedł otworzyć>
Lotus: <w drodze do drzwi> BOOyaki? Dosyć szybko wróciłeś...
<nagle Lotus instynktownie odskoczył od drzwi>
<instynkt go nie zawiódł gdyż właśnie w tej chwili unikną Getsuge Vilgora>
<szybko odkoczył pod ścianę i chwycił swoją broń>
Arkos: Oddasz mi teraz grzecznie to co jest w tym domu.
Lotus: <myśli> Więc ten mag miał racje, że klucz będzie szukany.
Arkos: Ksinter zabij go a potem przeszukajcie dom.
<Lotus nawet nie zdążył mrugnąć kiedy Ksinter był już przy nim z zamachniętą kataną>
<i wtedy stało się coś co zostało zapisane w historii Świętego Oficjum>
<Lotus zawirował swoją bronią (dla tych co zapomnieli jak wyglądała http://th07.deviantart.net/fs71/PRE/f/2 … 6d34do.jpg ) tworząc ścianę która odparła atak Ksintera>
<następnie dzięki nakręceniu broni uderzył on w ostrze Ksintera z takim impetem, że katana wyleciała Inkwizytorowi z ręki>
<po rozbrojeniu starca Lotus szybko zawrócił ostrze i szykował się do śmiertelnego cięcia>
<zrobiłby to ale odskoczył by usunąć się z drogi promienia dusz Vilgora który przeszdł na wylot przez cały dom>
<Arkos stał jak zamurowany>
<Ksinter i pozostali równierz>
Arkos: Phy... Nie myśl sobie, że zrobiłeś tym na mnie wraże nie <kłamliwym głosem>. Skoroś taki biegły to ciekawe jak sobie poradzisz z legendą walki wręcz. Kronos, wykończ go.
<Kronos ruszył na Lotusa>
|
BOOyaki - 2013-08-21 12:39:00 |
<BOO, nucąc piosenkę, którą poznał w wojsku, mijał ostatni zakręt w drodze do domu Lotusa; jego oczom ukazała się dziwna grupa ludzi>
BOOyaki: Co do...
<wojownik pognał konia w stronę domu Lotusa, pokonał tę drogę w stronę domu w kilka sekund; zeskoczył z konia będąc prawie przy domie>
BOOyaki: <przygotowując znak ochronny i wyjmując Bastion z pochwy> Ty sukinsynie... <zwracając się do pleców Arkosa>
|
Xalex02 - 2013-08-21 12:59:16 |
Arkos: Xalex ile jesz będziesz powtarzał to... <odwraca się> BOOyaki? Jak? To niemożliwe. Ty nie żyjesz! Zabiłem cie! Grandas, Rience, Xalex zabijcie go! Ale tym razem tak by się nie pozbierał! Vilgor, Ksinter, Kronos zabić tego szczeniaka! ZABIJCIE ICH OBYDWU!!!
|
BOOyaki - 2013-08-21 13:19:15 |
<pierwszy na BOO ruszył Xalex, wykonał piękny piruet, tnąc swymi dwoma mieczami, lecz nie dosięgnął Inkwizytora - odbił się od znaku ochronnego; wojownik wykonał kontrę, uderzając Xalexa potężnym ciosem z dołu, co wytrąciło demona z równowagi; BOOyaki wykorzystał to i przeskoczył długim susem za przeciwnika, wykonał krótki cios z góry, wbił całe ostrze Bastionu w kręgosłup oponenta; Xalex upadł na kolana, lecz Inkwizytora zaatakował zza pleców Rience, odrzucając BOO kawałek w przód, a Grandas jeszcze poprawił znakiem odepchnięcia; wojownik oparł się na klindze, wstając powoli i spoglądając na dwóch przeciwników, którzy jeszcze stoją; Xalex wił się na ziemi, niezdolny do żadnego ruchu przez kręgosłup będący wręcz w kawałkach>
|
Xalex02 - 2013-08-21 13:44:20 |
Xalex: Dzięki BOO. Tego mi było trzeba.
Arkos: Rozczaruję cie BOO. Zostałem stworzony by przewyższyć Crayona a nie by być jego nędzną podróbką.
<nagle kręgosłup Xalexa zaczął się składać>
<po kilku sekundach kręgosłpu był odnowiony>
<Kronos wykonał serie ciosów na Lotusa>
<Lotus sparował je po czym odskoczył przed nadchodzącym cięciem Ksintera>
<gdy był w powietrzu Vilgor wycelował w niego Getsugą>
<nie mogąc wykonać uniku Lotus uderzył swoją bronią niszcząć uderzenie>
Vilgor: To absurd! Moja Getsuga jest perfekcyjna!!!
<nagle z Vilgora wyszło dwóch przezroczystych Vilgorów>
<cała trójka uderzyła ponownie Getsugą>
|
BOOyaki - 2013-08-21 14:01:48 |
<BOOyaki uśmiechnął się paskudnie, spojrzał w niebo i zaczął śmiać>
BOOyaki: Więc skoro nie mogę was pokonać, wypierdolę was. Demony są genialne, Arkosie... Zresztą, sam wiesz najlepiej.
<BOO skreślił znak, ale nie taki zwykły - to nie był znak Oficjum, o nie - to był znak demonów, najczarniejsza magia, jaką mógł parać się człowiek; na ziemi pojawił się piekielny krąg, który wchłonął, nadal paskudnie uśmiechniętego Inkwizytora; minęło kilka sekund, wolnych sekund, gdyż nikt nie wiedział, co zrobił BOO; nagle przed samym Arkosem pojawił się błyskawicznie portal do piekieł, z którego wyskoczył płonący miecz, Ostatni Bastion, wzmocniony energią wszystkich zabitych przez niego demonów i mocą samego Wielkiego Inkwizytora, przebijając Rinnegana Arkosa na kilka kawałków; z portalu, zaraz po mieczu, wyszedł BOOyaki, uśmiechnięty paskudnie>
BOOyaki: Lepszy od Crayona, racja... Lecz Cray przekazał mi całą swą wiedzę. O wszystkich słabościach waszych technik... Rozumiesz?
<wraz ze zniszczeniem Rinnegana, ciała Arkosa padły bez energii niczym kukły>
BOOyaki: Potrafisz walczyć bez nich, tchórzu?
|
Xalex02 - 2013-08-21 14:13:49 |
<Arkos zaczął się szleńczo śmiać>
<śmiał się tak i śmiał jakby miał nigdy nie przestać>
Arkos: Radziłbym ci się porządnie przyjżeć...
<nagle świat zaczął wirować>
<BOO spojrzał i zobaczył obok siebie leżącego i krwawiącego Lotusa>
<przed BOO stał Arkos z nienaruszoną maską i z 6 ciałami>
Arkos: Podoba się? To właśnie potęga iluzji mojego Sharingana. Myśląc, że pozbawiasz mnie oczu zrobiłeś to tak naprawdę innej osobie!
<BOO usłyszał tylko cichy głos>
Lotus: BOO... czemu...
Arkos: Dobra. Kończmy tą zabawę. Ten młodziak znokałtowany. Ksinter, Xalex, Vilgor, Rience, Grandas oraz Kronos. Oto imoiona twoich katów. Zabijcie go a ja idę po klucz.
<nagle Arkos zniknął w swoim własnym cieniu>
|
BOOyaki - 2013-08-21 14:20:37 |
<a zaraz po Arkosie, w ogniu portalu, zniknął BOO, zostawiając swych "katów" samych ze sobą>
|
TheMo - 2013-08-23 12:12:46 |
Themo wyszedł ze stodoły i udał się na bazar we wsi. Nabył tam trochę jedzenia. Usiadł na trawie pożywiając się i rozmyślając. Przez to ich teleportowanie to nigdy nie dorwę go! Skoro mam go pokonać to muszę się dowiedzieć coś o tych ścieżkach. Dobrze, że ma takich znanych ludzi. Oxenfurt! Dokończył jedzenie i szybko ruszył na północ. <Po podróży> Wszedł przez bramę i ruszył do biblioteki. Przy wejściu zatrzymał go jeden koleś. Strażnik: Hola! Tutaj chodzić może tylko personel, a Pan mi na uczonego nie wygląda. A na studenta jest Pan za stary. Themo: A "pan" mi na wojownika nie wygląda. A ja wolę używać prymitywnych argumentów siłowych. Strażnik: Wezwę straż! Proszę odejść, bo skończy się to nieprzyjemnie! Łowca widząc, że to zmierza donikąd postanowił użyć kolejnej techniki duszy. Energię duchową zgromadził nie w broni, a w umyśle strażnika. Aby ułatwić przepływ położył mu dłoń na ramieniu. Po czasie strażnik zemdlał. Themo: Heh, zazwyczaj jeśli używam na kimś tej techniki to wybucha od nadmiaru energii. Teraz poszukajmy tego, po co przyszedłem. Po czasie na biurku leżały takie książki jak: "Żywoty Sławnych"; "Historia Świętego Oficjum"; "Encyklopedia postaci historycznych"; " Żywe i martwe legendy". Przeglądał je strona po stronie szukając informacji o ścieżkach Arkosa.
|
BOOyaki - 2013-08-23 14:22:49 |
<późny wieczór; BOO pojawił w Ard Carraigh, przed tamtejszą karczmą, niewiele myśląc, wszedł do środka; w karczmie był tylko gospodarz i czterech mężczyzn przy jednym stole>
BOOyaki: Coś pusto tutaj...
<Inkwizytor podszedł do lady, rzucił na nią mieszek>
BOOyaki: Jakieś mięso... Byle dobre. Miód pitny, dzban. Trochę pieczywa i pokój na noc. Karczmarz: Się zr-zrobi.. P-proszę spocząć przy k-kt-którymś ze st-stolików.
<BOOyaki podszedł do jednego ze stołów w kącie i usiadł; mężczyźni, którzy byli tu wcześniej wyszli już, więc wojownik został sam na sali; nagle za Inkwizytorem pojawił się człowiek w granatowej szacie, z chustą przepasaną na głowie, złapał BOO za ramię, unieruchamiając go>
Przybysz: Witaj, Wielki Inkwizytorze. Ja zwę się Reevok. Święte Oficjum jest niezadowolone z obrotu jaki przybrały sprawy... Pozwolisz ze mną.
<wojownik, nadal sparaliżowany zaklęciem, nie był w stanie nic odpowiedzieć; Reevok użył kolejnego zaklęcia, tym razem teleporacji, przenosząc Inkwizytora do wielkiej sali oświetlonej niewielką ilością świec; napastnik z karczmy posadził BOO na krześle, przypinając mu ręce dziwnymi kajdanami do poręczy i nogi do nóg krzesła; zaklęcie paraliżu ustąpiło>
BOOyaki: Co to za zabawa? Reevok: Zabawa? Ależ skąd... Jesteś oskarżony o prowadzenie nielegalnych technik, preferowanie demonicznej magii w postaci zakazanych znaków oraz zdradę Zakonu. Tutaj odbędzie się twój proces, BOOyaki. Już za chwilkę...
<Reevok zniknął za jakimiś drzwiami, a po kilku minutach do sali weszło pięciu dostojnie wyglądających mężczyzn>
Jeden z mężczyzn: Wypadałoby wpierw się przedstawić. Ja nazywam się Hunlis Arikhoor, najwyższy sędzia i prokurator Świętego Oficjum. Zaś ty jesteś BOOyaki de Rand, były Wielki Inkwizytor, były członek Oficjum. Gorrum, proszę przeczytać skrócony odpis aktu oskarżenia. Gorrum: Skrócony. <otwierając jakąś teczkę> Oskarżam BOOyakiego de Rand o prowadzenie nielegalnych technik, sprzymierzenie się z demonami, preferowanie demonicznej magii w postaci zakazanych znaków i wreszcie zdradę Świętego Oficjum w najwyższym stopniu. W związku z postawionymi zarzutami żądam kary w postaci zastosowania Tou Sibelenth. Z uwzględnieniem natychmiastowego wykonania.
<po pozostałych dostojnikach rozniósł się głośny szmer>
Hunlis: <po długiej chwili milczenia> Akt w pełni poparty.
<pięciu mężczyzn opuściło salę, zostawiając BOO samego>
BOOyaki: Kurwie syny...
<wojownik spróbował się zerwać z kajdan, lecz na daremno; po kilku minutach do sali weszło trzech ludzi w granatowych szatach, zaczęli wypowiadać dziwne słowa, których BOO nie pojmował; po pewnym czasie na klatce piersiowej Inkwizytora pojawił się błękitny trójkąt, wyraźnie sprawiając ból BOOyakiemu>
Jeden z mężczyzn: Już czas.
<mężczyźni zmienili ton i zaczęli wypowiadać bardziej stanowcze słowa; trójkąt zmienił barwę na krwiście czerwoną, w kątach zaczęły palić się małe płomyki>
Jeden z mężczyzn: Twój czas przeminął. Spłoń w ogniu, który dał ci potęgę. Ogniu demonów. Zdradzieckim ogniu, o czym zaraz się przekonasz...
<mężczyzna fuknął jeszcze kilka głośnych słów, a BOO zaczął niewyobrażalnie głośno krzyczeć, wręcz wyć; po kilku chwilach kajdany same się zwolniły, a Inkwizytor padł z łoskotem na posadzkę, nie było na nim widać żadnych śladów spalenia, lecz jeden z mężczyzn machnął dłonią, wywołując lekki wietrzyk; BOOyaki, niczym węgiel, rozsypał się w popiół>
Jeden z mężczyzn: Tak minął czas BOOyakiego, najpotężniejszego zdrajcę Oficjum.
|
Xalex02 - 2013-08-25 08:39:08 |
(Sry, że mnie tak długo nie było ale pokłóciłem się z ojcem przez co uparłem się, że nie będę korzystać z jego laptopa)
<dom Lotusa>
<Arkos przeszukuje strych>
<klucza rzażą się bardzo mocno co oznacza, że klucz jest gdzieś w pobliżu>
<nagle w ręce Arkosa trawfia szkatuka>
<otwiera ją po czym klucze zaczynają świecić niemal oślepiającym światłem>
Arkos: <głos szczęśliwy i wzruszony jakby ujżał matkę którą nie widział całe życie> Jest! Wreszcie jest! Właśnie trzymam w moich rękach pięc kluczy które doprowadzą do końca wszystkiego! Nadszedł już czas...
<nagle z dołu dało się usłyszeć potężny wybuch>
Arkos: <zaniepokojony> Co się tam dzieje?
<Arkos pojawia się na dole i widzi swoje ścieżki w pozycji bojowej>
Arkos: Jak? Przecież przed chwilą wykrwawiałeś się niczym wieprz!
Lotus: Nie doceniasz mnie.
Arkos: Może i nie do ceniam. To i tak bez znaczenia. Spójrz! <pokazuje klucze> Oto trzymam narzędzia do unicestwienia was wszystkich! A ty nie zdołasz już mnie powstrzymać!
<nagle za Arkosem pojawiło się 6 trumień po czym jego ścieżki błyskawicznie się w nich znalazły>
<trumny zniknęły a sam Arkos zapadł się we własny cień i przepadł>
|
TheMo - 2013-08-26 16:27:23 |
Z ksiąg dowiedział się o Ksinterze, jednym z założycieli Świętego Oficjum, najszybszego człowieka na świecie. Jego ciosu nawet nie widać. Grandas, kolejny Inkwizytor będący mistrzem znaków i wszelkiej magii. Vilgor, najlepszy Łowca, najlepszy tępiciel demonów uznany przez lud i Inkwizycję za heretyka i wygnany. Kronos, Wielki Król Syjonu i Xalex, wielki zjednoczyciel królestwa Syjonu. I jeszcze Rience, którego bardzo dobrze zna Themo. Wtedy do sali wszedł dyrektor uniwersytetu. Dyrektor: Spokojnie. Wiem czego szukasz Łowco. I mogę ci w tym pomóc. Themo: Skąd to wszystko wiesz? Dyrektor: Wiem dużo rzeczy. Inaczej nie zostałbym tutaj dyrektorem. Uczony przysunął sobie krzesło i usiadł obok Łowcy Dyrektor: A tak na poważnie. Arkos to wynik eksperymentu mający na celu prześcignięcie Crayona. Miał służyć jako broń podczas wojny, ale wymknął się spod kontroli i teraz robi co chce. Themo: On chyba czegoś szuka. Dyrektor: I tak za dużo ci już powiedziałem. To nigdy nie miało ujrzeć światła dziennego. Koniec rozmowy. Lepiej znikaj, zaraz przyjdą tutaj strażnicy. Łowca zniesmaczony brakiem odpowiedzi wykonał polecenie profesora i zniknął z uniwersytetu.
|
Xalex02 - 2013-08-26 17:46:39 |
<kryjówka Arkosa>
Arkos: Wszystkie elementy zaczynają się układać. Teraz tylko czas. Rytuał otwarcia zadziała tylko w tej samej dacie w której zostało przeprowadzone zamknięcie. Teraz pozostaje mi jedynie czekać...
|
BOOyaki - 2013-08-26 21:20:37 |
<Skrzypek wraz z Finnem weszli do karczmy, od razu siadając przy pierwszym lepszym stoliku i zamawiając dzban wina>
Finn: Jak tam staruszek? Trzyma się jeszcze? Nicolas: O tak.. Co by nie mówić, dobrze się trzyma. Eyon ma silny organizm i nie sądzę, by tak szybko skończył mnie nauczać. Finn: No tak. Jak twoje czary mary? Nicolas: Przestań. Wiem, że chętniej widziałbyś mnie z mieczem u twego boku, ale zrozum - nie umiem się bić ani rabować. To nie w moim stylu. Finn: Ehh.. Wiem, wiem.
<Finn złapał butelkę, napełnił dwa kielichy winem po brzegi i wznieśli toast, opowiadając sobie o ostatnich wydarzeniach>
|
Xalex02 - 2013-08-28 14:43:11 |
(Czekam i czekam na jakiś post Themo ale chyba się nie doczekam)
<Świątynia>
<miejsce nieznane>
Lotus: Mistrzu co teraz?
<osoba nazwana mistrzem milczy>
Lotus: Mistrzu?
Mistrz: Weź kryształ Angren i spojrzyj na niego.
Lotus: <patrzy na kryształ leżący niedaleko jego> Nie. Obiecałem sobie, że więcej tego nie zrobię. Nie chcę. Nie każ mi Mis...
Mistrz: Zrób to!
Lotus: Ale Mistrzu...
Mistrz: Spójrz w kryształ Lotusie! Nie możemy nic zrobić póki nie wiemy czy warto robić cokolwiek.
<Lotus niechętnie bierze biały, większy od jego ręki kryształ>
<zatapia w niego swe oczy>
<nagle widzi na nim obrazy>
<widzi płonące miasta, ogień, dużo ognia>
<słyszy krzyki oraz płacze>
<cały się przy tym trzęsie>
<nagle gwałtownie zabiera kryształ z pola widzenia>
<długie milczenie>
Mistrz: Zobaczyłeś to. Wiesz co nastąpi. Nic już nie da się zrobić.
Lotus: Kryształy Angren pokazują tylko jedną z możliwych opcji przyszłości. Jeszcze nic nie jest przesądzone!
Mistrz: Głupcze! Dobrze wiesz, że kryształy przeważnie się nie mylą. Zwłaszcza nie w takiej sprawie. Przyszłość jest już przesądzona! Zostaniemy tutaj w świątyni i przeżyjemy.
Lotus: Nie mam zamiaru tu zostać. <wstaje po czym kieruje się do wyjścia>
Mistrz: Lotus! Nie waż się wychodzić! Sam ujrzałeś co nastąpi! Nie zmienisz przyszłości! Wszystko zostało już zaplanowane!
Lotus: Nie mistrzu. To my kształtujemy naszą przyszłość. Kryształy pokazują przyszłość jednak nigdy w 100% pewną. Jeśli jest szansa na zapobiegnięciu tego nie będę tu siedział i czekał aż ta przyszłość nadejdzie. <wychodzi>
Mistrz: Lotus!
<cisza>
Mistrz: <sam do siebie> Powodzenia. Będziesz go cholernie dużo potrzebował...
|
TheMo - 2013-08-29 17:59:30 |
(Wybaczcie, że tak rzadko piszę, ale brak mi weny) <Novigrad, karczma> Themo postanowił zatrzymać się w pobliskiej oberży. Dość miał już sypiania w stodołach i wyciągania siana z... ubrań. Zawsze miał przy sobie sakiewkę z monetami, którymi zapłacił za obiad i nocleg. Kiedy się najadł udał się do swojego pokoju. Jestem w kropce. On uciekł, osoby które coś o nim wiedzą albo nie żyją albo nie chcą rozmawiać. Trudno, może coś mi się uda teraz wytropić. Rozpoczął medytację i duchowo na razie zawitał do centrum miasta starając się znaleźć jakąś siedzibę magów lub innych uczonych będących na bieżąco z sytuacją na świecie.
|
BOOyaki - 2013-08-29 23:20:41 |
<przyjaciele pili jeszcze jakiś czas; w końcu każdy z nich poszedł do swego pokoju>
Nicolas: Nareszcie trochę odpoczynku...
<Skrzypek chwilę błąkał się po pokoju, zdjął z siebie swoje wyposażenie, po czym szybko padł na łóżko, zatapiając się w objęciach snu>
|
TheMo - 2013-08-31 00:50:36 |
Nigdzie nie ma tylu informacji co w karczmach. To nie było daleko, bo piętro niżej. Wędrowiec: Słyszałeś o tym, że arcymaga z Wyzimy znaleziono martwego pod Mariborem? Podobno wyjechał z ważną misją. Kij wie co on chciał, że tak skończył. Nic nowego. Szukam dalej. Duże miasto, dużo ludzi, dużo poszukiwań. W ratuszu pustki, w świątyniach cisza, w siedzibie magów jeden z nich łamie celibat. W końcu natrafił na namiot wróżki. Lepsze to niż nic. Wróżka: Wszystkie elementy ułożone. Wrota się niedługo otworzą i wejdzie przez nie chaos i śmierć. Przyszłość... hej! Czuję czyjąś obecność! Nie ładnie tak podglądać ludzi w ich prywatnych posiadłościach. Tajemniczy mężczyzna: Co ty gadasz? Nikogo tu nie ma! Ja chce się dowiedzieć czy Angela w końcu mi popuści! Wróżka: Takie przyziemne sprawy. Stworzenie obróciło się przeciwko stwórcom. Wziął nieżywych do pomocy. Nadchodzi Czas Szaleństwa i Czas Pogardy, Tedd Deireadh, Czas Końca. Tajemniczy mężczyzna: Za co ja Ci płacę cyganko za dziesięć koron. Idę stąd. Mi żaden koniec nie straszny. Mam swój miecz. Mężczyzna wyszedł z namiotu i trzasnąłby drzwiami, gdyby tam były. Łowca zakończył swą podróż w stanie astralnym i położył się spać.
|
Xalex02 - 2013-08-31 13:48:10 |
("Ja chcę dowiedzieć się czy Angela w końcu mi popuści!" XDDDD. I to lubię w twoim RP Themo, że zawsze znajdzie się miejsce na humor)
(Ja teraz w moim RP muszę czekać na odpowiednią datę więc też zrobię se coś humorzastego)
<kryjówka Arkosa>
Ciała: Sto lat!
Arkos: <wzruszony głos> Pamiętaliście... Pamiętaliście o moich urodzinach.
Ciała: Pewnie!
Arkos: <trollowy głos (xP)> Ale i tak zamierzam unicestwić ludzkość.
Ciała: Kurwa...
|
BOOyaki - 2013-08-31 20:59:19 |
<Nicolas wstał w środku nocy, obudziły go niepokojące hałasy, wziął swój ozdobny miecz, z którego i tak nigdy nie korzystał, zarzucił na siebie marynarkę i poszedł sprawdzić hałasy; wychodząc z pokoju udało mu się posłyszeć dokładniej, iż dźwięki dobiegały z drzwi obok; był to krzyk kobiety; Skrzypek uważnie przyjrzał się drzwiom i przysłuchał, po czym zapukał do środka...>
|
TheMo - 2013-08-31 22:56:33 |
Z Themo skontaktował się we śnie jeden z wrogów Arkosa. Postać: Łowco! Łowco! Moje imię to Lotus. Też szukam Arkosa. Chcę go powstrzymać. Pewno wiesz co nas czeka, jeśli dopnie swego. Themo: W końcu jakiś sojusznik. Jeśli chcesz mi pomóc powiedz gdzie on jest i co planuje? Lotus: Chce przywołać Arhella. Themo: Demona, który poprowadził inwazję piekieł na świat? Spotkałem się z nim, ale był zapieczętowany i nie miał pełni mocy. Lotus: Więc wiesz czego możesz się spodziewać. Przyjdź do mnie, będę wysyłał swoją energię, więc mnie znajdziesz. Themo: Ruszam, ale najpierw wyjdź z mojej głowy i daj mi się wyspać. Reszta nocy upłynęła Łowcy spokojnie.
|
Xalex02 - 2013-09-05 17:28:28 |
<ciemne pomieszczenie>
<cztery ściany i jedne tytanowe drzwi>
<ściany są zrobione z kamieni>
<podrapanych kamieni>
<tutejsi łamali sobie paznokcie na tych ścianach by tylko znaleźć jakiś luźny kamień>
<oczywiście na próżno>
<drzwi się otwierają>
<do pomieszczenia wpada zwykłe światło jednak jest dla niego oślepiające>
<"pierdolone oczy" myśli przerażony>
<"tylko przez nie to tu jesteśmy">
<zabierają go>
<wychodząc ze swojej celi widzi jak strażnicy wyciągają innych ze swoich pomieszczeń>
<wyciągają też martwe ciała>
<"każdego z nas to czeka">
<boi się śmierci, nie chce jej doznać w taki sposób>
<rutynowy dzień>
<zabierają ich do sali badań a tam wstrzykują te wszystkie gówna>
<rutynowa śmierć kilkunastu ludzi>
<badania i sprzątanie trupów zajmuje cały dzień>
<powrót do cel>
<w nocy budzą go krzyki umierających>
<niektórym oczy wytapiają się same z siebie a inni sami je sobie wyrywają>
<i tak przez następne dni>
<Arkos budzi się>
<siada na łóżko>
<wkłada ręce za włosy, które zasłaniają mu twarz>
<rozgląda się po czym dostrzega na stole jego maskę>
<wstaje po czym bierze ją i zakłada>
<na jego twarz znowu zagościł biały uśmiech>
<do pokoju wchodzi Vilgor>
Vilgor: Dzisiaj jest ten dzień Arkosie.
Arkos: Tak. To już dzisiaj. Pora to wreszcie zakończyć... Wyruszamy...
|
TheMo - 2013-09-06 17:43:08 |
<Nieznane miejsce> (Pominę czas podróży) Themo: Nie ma co się zastanawiać nad planem. Po prostu tniemy go ile wlezie. Lotus: Jeśli się uda mamy szanse unicestwić i Xalexa. Ruszajmy. Mistrz: Jeśli chcecie walczyć przyda wam się to. Wyciąga rękę z niewielkim, okrągłym, szmaragdowym kamieniem. Wokół niego żarzy się zielona poświata. Mistrz: To jest element żywiołu ziemi. Posiadając go panujesz nad otaczającym cię terenem. Nie może paść w niepowołane ręce. Powodzenia. I dzięki temu kryształowi go znajdziecie. Łowca i wojownik wsiedli na gryfa, który uniósł ich obu w powietrze i ruszyli ku ostatecznej bitwie.
|
Xalex02 - 2013-09-06 18:04:55 |
<Baron Derkar miał wyborny dzień>
<Jego akcje skakały w górę, i właśnie wracał od kochanki po wspaniałym stosunku>
<byłoby cudownie gdyby nie niestrawione części jedzenia które na niego spadły z nieba>
Derkar: CO TO KURWA JEST?! ZABIERZCIE TO!!!
<w chmurach>
Lotus: <z wystawioną głową> Zleć niżej... Błagam ja... ja nie dam rady....
Themo: Fuj! Nie w te stronę! Nie zlecę niżej. Nie mamy czasu. Musimy dotrzeć do Arkosa na czas.
<Lotus odwrócił głowę i spojrzał na Themo>
<wyglądał niczym widmo>
Lotus: Co mi po Arkosie jeśli dolecę tam bez... bez... <połykając> wnętrzności?
<pole Verden>
Arkos: Teraz! Dziś jest ten dzień! Przygotujcie się!
<Arkos każdemu ciału dał klucz i ustawił ich po kątach>
<Xalex dał na sam środek>
Arkos: Mene seru ne ed sesza. Mene seru ne ed sesza. Asz taj da loku ren to mik...
<nagle na polu zacząć się tworzyć wielki pentagram>
<Xalex był w środku pentagramu a reszta ciał na jego rogach>
Arkos: <uniósł ręce ku górze> Przywołuję cie Arhellu! Dawny Władco Piekła! Przybądź na me wezwanie! Niech twe kajdany ulegną pod naciskiem mojej woli! PRZYBĄDŹ!!!
<nagle 5 ciał zaczęło płonąć>
<ich płonące sylwetki przekształciły się w wielkie klucze, które wbiły się w ziemię i przekręciły>
<nagle pentagram zaczął się otwierać>
Xalex: To jeszcze nie koniec!
Arkos: Przykro mi Xalexie. To koniec nas wszystkich! Rytuał wymaga 6 ofiar więc żegnaj.
Xalex: Dorwę cie jeszcze na tamtym świeci...
<nagle spod ziemi wyłoniła się wielka łapa która pochłonęła Xalexa>
<z czeluści wyłonił się Arhell>
Arhell: WOLNOŚĆ!!! Moja furia obróci w pył waszą cywilizację!
<nagle Arhell skumulował w paszczy wielką kulę ognia którą cisną w Verden>
<miasto stanęło w płomieniach>
|
TheMo - 2013-09-06 18:42:38 |
W oddali rozległ się potężny wybuch. Poczuli falę uderzeniową, a Lotus znowu zwymiotował. Themo: Dobra strategia. Z pustym żołądkiem będziesz bardziej zwinny. W mgnieniu oka znaleźli się na dawnym polu bitwy. Lotus z radością zeskoczył na ziemię i próbował złapać równowagę. Themo: W końcu się spotykamy. To, co zaczęło się tutaj ćwierć wieku temu, tutaj się skończy. Obaj wyciągnęli bronię i przyjęli postawy bojowe. Gryf odleciał na bezpieczną odległość. Lotus: Co ci przyjdzie, jeśli ten demon zniszczy wszystko? Może jesteś tym złym, ale mam nadzieję, że zrozumiesz swój błąd i pomożesz nam w walce. Themo: Czas użyć tego kamyczka. Łowca wbił miecz w ziemię. Podłoże zadrżało. Lotus znowu jęczał, że się porzyga. W górę zaczęły się unosić głazy i lecieć w stronę demona. Z ziemi zaczęły też wyrastać gigantyczne kolce próbujące zranić Arhella.
|
Xalex02 - 2013-09-06 19:05:09 |
<głazy nawet nie zdążyły dolecieć do demona kiedy stanęły w płomieniach i się rozpadły>
Arhell: Na takie insekty szkoda mi czasu. Idę zniszczyć resztę waszych cennych miast.
<nagle Arhell zaczął zmierzać w kierunku następnego miasta>
Arkos: <stając im na drodze> Skoro to już koniec to chcę was zabić z własnych rąk.
Lotus: Czyżbyś był aż tak arogancki? Jesteś sam na nas dwóch.
Arkos: Ja nigdy nie jestem sam.
<przykłada rękę do maski po czym zdejmuje ją> ( http://www.animemay.com/thumbnails/deta … .com_6.jpg )
<jego oczy nie okazały się ani Rinneganem anim Sharinganem> ( http://th06.deviantart.net/fs70/PRE/i/2 … 4tit9z.png )
Arkos: Nie potrzebuję niczyjej pomocy. Oni zawsze są ze mną...
<nagle za Arkosem pojawiło się 6 kul>
<ruszyły i wbiły się w Arkosa a jego ciało je wchłonęły>
Arkos: Teraz jest ze mną cała szóstka...
<z rękawów Arkosa wyskoczyły sztylety które po chwili zamieniły się w Bliźniacze Kły Xalexa>
Arkos: 2 na 1? Ja bym powiedział, że nadal jest 7 na 2.
<
|
TheMo - 2013-09-06 20:07:51 |
Lotus:Na razie to tylko gadasz za siedmiu. Themo: Ładną buźkę masz. Ale mnie nie szkoda takiej sklepać. Oboje ruszyli do ataku. Lotus napierał swoim kijem, a Łowca mieczem zmuszając Arkosa do ciągłego parowania. Themo używając elementu ziemi zamknął przeciwnika w arenie (Jarvan ult) i wybił się w niebo. Zasypał całe więzienie deszczem bełtów. Na zewnątrz czekał Lotus przygotowany na ucieczkę wroga.
|
Xalex02 - 2013-09-06 21:11:42 |
<w arenie nagle wybuchła dziura>
<Lotus zaszarżował w nią licząc na skrzyżowanie broni>
<jednak gdy wleciał w dziurę nikogo nie natrafił>
<nagle za nim stał już Arkos>
Lotus: Cholera...
<cięcie było za szybkie>
<Arkos rozciął Lotusowi bok tułowia>
<nagle Lotus pękł niczym szkło>
Arkos: Lustrzane odbicie...
<odwrócił się by szybko zablokować ostrze Lotusa>
Arkos: Jak u Vilgora...
<Themo z góry uderzył na Arkosa Getsugą>
Arkos: Wy nie rozumiecie?! Sami mnie nie pokonacie!
<Arkos trzymał jednym ostrze ostrze lotusa a drugą ręką wystrzelił z demonicznego miecza fioletową Getsuge (ala Ginjo) >
Arkos: Czyja Getsuga będzie silniejsza? Łowcy czy Vilgora z dodatkiem demonicznej magii?
|
TheMo - 2013-09-06 23:03:38 |
Obydwie Getsugi zderzyły się z hukiem. Łowca pojawił się obok Arkosa i ciął go mieczem. Cios jednak został sparowany. Arkos z jednej strony miał Lotusa a z drugiej Łowcę. Był w potrzasku. Jego nogi ugrzęzły w ziemi. Themo: Kończmy to szybko. Nie zdołasz obronić się przed trzema ciosami. Z kamieni uformował się wielki szpikulec, który mknął w stronę Arkosa. Themo: Przestudiowałem też twoje techniki. Twoja iluzja mnie nie oszuka.
|
Xalex02 - 2013-09-06 23:11:53 |
Arkos: Iluzja? NIE ROZŚMIESZAJ MNIE!!!
<nagle Arkos przywołał 3 znaki>
<jeden zablokował szpikulec>
<dwa pozostałe odepchnęły Lotusa i Themo z wielkim impetem>
Arkos: Chyba się przeceniliście. Zapominacie, że posiadam teraz zdolności szermierskie samego Kronosa oraz najpotężniejszą inkwizycyjną magię!
Lotus: Więc spróbujmy czegoś innego...
<Lotus schował broń po czym złączył ręce w symbol i wystrzelił świetlistą kulę>
<Themo dołączył się uderzając Promieniem Dusz>
<ataki przysłoniły Arkosa>
Lotus: Dorwaliśmy go?
Themo: Nie wi...
<Arkos stał przed nimi nienaruszony>
Arkos: Czyżbyście zapomnieli, że posiadam teraz pochłaniające właściwości Rienca?
|
TheMo - 2013-09-06 23:53:09 |
Themo: Ach tak panie cwany? To ciekawe, czy zeżresz to! Trzy bełty zostały wystrzelone z kuszy Łowcy. Lotus pozbierał się równe szybko i przyjął postawę do ataku. Nagle w miejscu jednego lecącego bełta pojawił się Themo, który ciął od dołu zaskoczonego Arkosa. Lotus widząc cios Łowcy poszedł za jego śladem. Zaszarżował biorąc za cel tył wroga. <Vengerberg, wieża strażnicza> Strażnik: Cholera, co to za wielki dym na północy? Jakby całe lasy płonęły! Mężczyzna: To nie lasy. To Verden. Komendant: A skąd to wiesz? I skąd tu przylazłeś? Mężczyzna: Wiecie co było ćwierć wieku temu pod Verden? Historia zatoczyła koło. Nieznajomy zacisnął dłoń na rękojeści miecza, gdzie miał wtopiony czerwony kamień. Były tam jeszcze cztery miejsca na podobne kamienie. Strażnik: Trzeba zebrać wojska! Kiedyś odparliśmy demony, zrobimy to i teraz! Mężczyzna: Jeśli chcecie coś zrobić to wyprowadźcie ludzi z miasta a mnie dajcie wstęp do siedziby magów wody. Jeśli będziecie się upierać przy swoim sam tam wejdę, a to co stanie się z miastem mam gdzieś. Mężczyzna opuścił wieżę i udał się w kierunku placu świątynnego w mieście. Strażnicy czekali na rozkaz komendanta.
|
Xalex02 - 2013-09-07 09:59:33 |
Arkos: Nie ważne jak szybkie wyprowadzicie ataki! Nigdy nie będą szybsze od moich!
<nagle coś błysnęło i zaświszczało>
<były to tysiące kling które cięły ich obu>
<obydwaj znaleźli się w bezpiecznej odległości z cięciami na ciele>
Lotus: Jeszcze jakieś pomysły?
Arkos: Ja mam pomysł. Zamieńmy się rolami. Tym razem...
<nagle pojawił się pomiędzy nimi z za machniętymi ostrzami>
Arkos: ... to ja będę nacierał.
|
TheMo - 2013-09-07 14:55:49 |
Z rozciętego policzka Łowcy popłynęła krew. Lotus miał rozciętą pierś. Ale to nie przeszkadzało im w dalszej walce. Themo skoncentrował całą energię duchową w swym mieczu wspomagając się mocą elementu ziemi. Miał to wykorzystać do ataku, lecz Arkos uprzedził go atakiem. Całą zebraną siłę włożył w sparowanie ataku. To był moment. Arkos ciął od góry, Themo na ukos. Było słychać szczęk metalu. Klinga należąca niegdyś do Xalexa uległa tak potężnej ilości energii duchowej i pękła. Obok stał Lotus z rozległą raną na prawej ręce. <Vengerberg, siedziba magów wody> Mag: Myślisz, że damy tobie nasz artefakt? Nasz arcymag już szykuje zwoje pieczętowania. Odejdź zanim zamienię cię w bryłę lodu. Mężczyzna: Każdą pieczęć można złamać. A Arhell jest dla was potężny. Co z tego, że macie element wody, skoro boicie się go użyć nawet przeciwko demonowi? Mężczyzna odepchnął maga i ruszył w stronę ołtarza. Za głównym ołtarzem stał wielki pomnik bożka mający niebieski kamień na środku klatki piersiowej. Arcymag: Nie możemy dać si serca mórz. Mężczyzna: Serce mórz? Dobra nazwa. To ja swój element ognia nazwę sercem piekieł. Tajemniczy człowiek wyciągnął miecz i świątynia zajęła się ogniem, który nic nie spalał. W ten sposób miał wolną drogę do pomnika. Magowie bezskutecznie próbowali zgasić ogień swymi czarami.
|
Xalex02 - 2013-09-07 15:41:35 |
<Arkos przyglądał się złamanej klindze bez żadnych emocji>
Arkos: Zawiodłem się na tym ostrzu. Wyglądało na przekonujące. W takim razie użyjemy innego.
<Arkos połączyć złamany Bliźniaczy Kieł z Drugim a w jego ręku pojawił się czarny miecz>
Arkos: Rozdzielacz Dusz.
<kształt miecza nie wyróżniał się od innych>
Arkos: Pokarz prawdziwą moc Łowców Łowco. A pokarzę ci jaka różnica sił jest między nami.
Themo: Nasza różnica sił jest taka... <Themo zaczął kumulować energię> że moja należy do mnie a nie została skradziona!
<Themo wystrzelił wielką Getsugę>
<Arkos niewzruszony słowami Themo przyglądał się wielkiemu atakowi wyglądającego jak pół księżyc który leciał w jego stronę>
Arkos: Wy łowcy bardzo lubicie wielkie słowa. Chociaż tak naprawdę...
<Arkos wykonał jeden zamach i rozciął Getsuge Themo na dwa kawałki>
Arkos: ... pieprzycie od rzeczy!
Themo: Absurd! Nie mogłeś zniszczyć Getsugi zwykłym atakiem fizycznym!
Arkos: Owszem nie mogłem. Przypatrz się temu ostrzu Łowco. Poznajesz? To miecz Vilgora. Rozdzielacz Dusz. Ostrze które potrafi pod swoim naciskiem rozłączyć cząsteczki duchowe. Innymi słowy: twoje ataki oparte na cząsteczkach duchowych takie jak Getsuga czy Promień Dusz nie mogą mi nic zrobić. A to oznacza, że walkę wygra osoba która lepiej włada mieczem. A na wasze nieszczęście posiadam styl walki Kronosa. Najpotężniejszego wojownika jaki istniał!
|
TheMo - 2013-09-07 22:53:39 |
Themo: Naprawdę? Wchłonąłeś ich moc. Ciekawe jak poradzisz sobie bez ich mocy? Arkos: I znowu pieprzysz! Tej mocy już mi nie zabierzesz, chyba że razem z życiem. Czyli nie zabierzesz. Łowca zignorował te słowa i wyciągnął miecz do przodu. Prócz Kopuły Gromu osłonił się również ciężkimi głazami, więc trudno było się do niego dostać. Przed skorupą stanął Lotus, który mimo rany dalej miał zapał do walki. Lotus: Pamiętasz, już raz udało mi się odeprzeć jego atak, więc twój nie będzie lepszy. <Vengerberg> Na mieczu tajemniczego mężczyzny zagościł niebieski kamyk będący elementem wody. Sam mężczyzna stał na murach obronnych. Na horyzoncie widać było Arhella.
|
Xalex02 - 2013-09-13 22:02:35 |
Lotus: No dawaj.
Arkos: Sam się prosisz skurwielu.
<w mgnieniu oka był już przy nim>
<z za machniętym ostrzem>
<Lotus zawirował ostrzem i odbił z impetem cięcie>
<szybko zawirował chcąc rozciąć tułów odkrytego Arkosa>
<jednak gdy ostrze miało dotknąć jego ciała Arkos zniknął i wyprowadził zdradzieckie cięcie od tyłu>
<Lotus nie dał się podejść>
<wykonał potężny zamach, który wybił obydwie bronie w powietrze>
<potem natychmiastowo przyłożył pięść do pięści, zwinął się>
<i w błyskawicznym tempie wyprostował dłonie uderzając połączonymi pięściami w tułów Arkosa>
Arkos: <myśli> To... absurd...
<wypluł on z jamy ustnej smugę krwi po czym odleciał na kilka metrów w tył>
<Lotus złapał swoją broń która wpadła mu do ręki a miecz Arkosa a raczej Vilgora wbił się w ziemie>
Arkos: <myśli> To przecież nie mogło się wydarzyć. <ocierając krew z ust> Jako posiadacz Sharingana mogę przewidywać ruchy mojego przeciwnika zanim je wyprowadzi. Posiadam też legendarną szybkość Ksintera przez co nikt nie może nawet dostrzec mego ruchu. Mam również opanowane najlepsze zdolności szermierskie jakie zostały stworzone. Jak więc osoba z takimi zdolnościami została zraniona?!?!
Lotus: <oschły głos> Podnieś swój miecz. Nie jestem takim skurwielem by atakować nieuzbrojonego a tym bardziej leżącego.
<nagle coś zawrzało w Arkosie>
Arkos: Nie musisz się nade mną litować idioto. <wstaje> Nie potrzebuję broni by cie pokonać. Moją prawdziwą mocą nie jest walka mieczem.
<Arkos wyciągnął rękę w stronę Lotusa>
Arkos: LEŻEĆ!!! <w tej samej chwili skierował rękę ku dołowi>
<Lotus nagle padł na ziemie obciążony jakby przez niewidzialny głaz>
Arkos: A teraz będziesz żałować, że mnie nie dobiłeś!
<machnął ręką na bok>
<Lotus poczuł jak niewidzialna siła łapie go za nogę i wlecze z wielką prędkością po ziemi>
Lotus: Cholera...
<Lotus wbił ostrze ziemi i trzymał się go mocno>
<zahamował>
Arkos: Hę? Widzę, że mimo wyglądowi posiadasz dużą siłę fizyczną skoro udało ci się zatrzymać. W takim razie co powiesz na to!
<gwałtowanie pociągną ręką ku górze>
<Lotus zaczął się unosić nad ziemią ale ciągle trzymał się broni wbitej w ziemie>
Arkos: Chyba nie chcesz po dobroci.
<Arkos wyciągną drugą rękę w stronę wbitego ostrza>
<po chwili grunt w okół ostrza rozkruszył się>
<Lotus poszybował w górę>
|
TheMo - 2013-09-14 14:05:57 |
Skorupa pod którą był skryty Themo pękła z hukiem i w Arkosa uderzyła niewidzialna siła. Poczuł on, jak przeszywa jego duszę. Gdy kurz opadł Themo stał z wyciągniętym mieczem. Arkos: Co to? Moja moc.. Themo: Lotus, dałbyś mi więcej czasu to pozbawiłbym go nawet mocy Ksintera. Tak tylko trafiłem w Kronosa. Tak, Wielki Król Syjonu odszedł. Ciężko mi było to zrobić, ale pozbawiłem go mocy Kronosa. Trudna i wyczerpująca technika, ale strasznie skuteczna. Unicestwianie duszy bez ruszania się z miejsca. Wtedy gryf, który złapał lecącego Lotusa odstawił go na ziemię. Lotus: Przysięgam, nigdy już nie wzlecę nad ziemię! Themo: Nie narzekaj, wolisz być plamą krwi rozpłaszczoną na ziemi? Arkos: Zaraz obaj będziecie plamą krwi. Kronos nie jest mi tak bardzo potrzebny do zwycięstwa z wami. A ty Łowco zapełnisz po nim tę lukę. Ciekawa technika. Themo: Koniec gadania, walczmy! Lotus i Themo ruszyli na Arkosa. Doszło do wymiany ciosów. Nagle Themo zniknął i pojawił się za Arkosem tnąc go od góry. Po ataku znowu zmienił położenie i posłał Getsugę w stronę przeciwnika.
|
Xalex02 - 2013-09-14 14:13:42 |
Arkos: Twoja techniki Łowcy mi nie pokonają!
<Arkos wyciągnął rękę w stronę wbitego miecza>
<Ostrze poruszyło się po czym gwałtownie wyrwało się z ziemi i poleciało w stronę Arkosa>
<Arkos dobył miecza i bez wysiłku rozciął Getsuge>
Arkos: Jesteście iście naiwni. To miała być według ciebie szybkość Łowco?
<zanim Themo dosłyszał ostatni wyraz Arkos był już przed nim>
Arkos: To jest prawdziwa szybkość!!!
<Arkos celował w serce Themo>
<Lotus był za daleko by sparować atak a Themo nie mógł zdążyć podnieść ostrza>
<mimo dużej prędkości przez umysł Themo zdołała przelecieć myśl "kurwa czy to już koniec?">
<Themo zamkną oczy i zacisną szczękę>
<przebicie>
<nic>
<Łowca nie poczuł żadnego bólu>
<otworzył oczy>
<zobaczył przed sobą swego gryfa przebitego ostrzem Vilgora>
|
TheMo - 2013-09-14 14:44:03 |
Themo: NIEEEEE! Sulik! Widok umierającego gryfa pobudził w Themo prawdziwy gniew. Ogromna moc energii duchowej odrzuciła Arkosa na niewielką odległość. Arkos: Teraz możemy zacząć prawdziwą walkę. Ledwo zdążył dokończyć zdanie, a Łowca był już przy nim. Rozciął mu ramię i przeniósł się w inne miejsce. Potem w następne. I dalej. Robił to z taką szybkością, że było widać kilka postaci. Themo: Szybkość co? Pojawił się za Arkosem i powalił go na ziemię kopniakiem w plecy. Themo: Pamiętasz mój deszcz bełtów? Pojawił się dalej i zaatakował Getsugą. Themo: Potrafię się teleportować między tymi specjalnymi pociskami. I znowu rozpoczął przemieszczanie się i atakowanie. W sumie w stronę Arkosa leciało sześć Getsug z różnych stron i promień dusz.
|
Xalex02 - 2013-09-14 15:19:55 |
Arkos: Lepiej się przyjrzyj głupcze!
<nagle Themo zorientował się, że 6 Getsug leci w jego kierunek>
Arkos: Po zdjęciu maski moc mojej iluzji stała się silniejsza dzięki widocznym oczom!
<w czasie kiedy Getsugi leciały na Themo Lotus zaszarżował na Arkosa>
Arkos: Ty po prostu nie wiesz kiedy się poddać?
Lotus: Wiem kiedy nie należy się poddać.
Arkos: Przestań pierdolić!
<nagle w okół Arkosa powstała skumulowana energia która odrzuciła Lotusa>
Arkos: Pokarzę wam prawdziwą moc tych oczu!!!
<Arkos wyciągną rękę po czym cisną ją w swój tułów>
Arkos: <mruczy pod nosem> Każdą pieczęć da się złamać...
<nagle pieczęć pozostawiona po magu ognia na ciele Arkosa znikł>
<w okół Arkosa zaczęła wytwarzać się potężna energia, która niszczyła ziemię w okół niego>
<oczy Arkosa zaczęły zmieniać kształt oraz w epicentrum zaczął powstawać kolor czerwony>
Arkos: Oto prawdziwa forma moich oczu ( http://fc07.deviantart.net/fs71/i/2012/ … 5fqmhy.jpg )
Lotus: <myśli> Nie sądziłem, że może być jeszcze silniejszy niż jest.
Arkos: Teraz skończę tą dziecinadę!
|
TheMo - 2013-09-14 16:38:38 |
Themo: Zapomniałeś, że to MOJE Getsugi! Energia włożona w ataki wróciła do Themo. Potem Arkos zaczął przemianę. Themo: Twoje oczy może oszukają umysł, ale ja już nie patrzę umysłem. Teraz twoja iluzja nie podziała. Łowca zamiast używać wzroku wyczuwał energię duchową. Opanował to do perfekcji, więc nic nie mogło tego zakłócić. Ponownie rozpoczął swój taniec ciskając Getsugami. Dołożył do tego trzęsienie ziemi. Obok Arkosa zaczęła tworzyć się ogromna góra, która potem przykryła go, niczym tsunami na morzu. <Vengerberg, mury obronne miasta> Męzczyzna: Widzę, że ktoś bawi się elementem ziemi. Przynajmniej nie będę musiał go szukać daleko. Cholera, ten demon tu idzie. Na horyzoncie było widać sylwetkę Arhella. Ten cisnął kulę ogna prosto w miasto. Mężczyzna za pomocą elementu ognia również utworzył swoją. Dwie kule ognia zderzyły się siejąc spustoszenie na polanach pod miastem. Woda z fosy wylała się na płonące polany i wyparowała w zetknięciu z demonem. Mężczyzna zeskoczył z murów i ruszył do walki z królem piekieł. Zza murów wyleciały pociski z katapult i balist, lecz zostały zdmuchnięte. Zebrał się tam też cały klasztor, który ciskał zaklęciami. Te również na nic się zdały. Arhella to rozśmieszyło i cisnął kulę energii w mury. Mężczyzna próbował ją powstrzymać ciskając ogniem ze swojej klingi. Lecz nawet ta góra płomienia nie uratowała muru. W mieście wybuchła panika, kiedy ludzie usłyszeli huk. Mężczyzna szarżował ku przeciwnikowi zbierając całą wodę. Gdy miał jej wystarczająco dużo cisnął w demona zamrażając ją. Arhella pokryła warstwa lodu.
|
Xalex02 - 2013-09-14 17:09:53 |
<w wnętrzu góry>
Arkos: Jeśli to wszystko na co cie stać Łowco to możesz od razu sam podciąć sobie żyły!
<Arkos machnął ręką po czym cała góra obróciła się w gruz>
Arkos: Zakończę to. Właśnie posiadam Wieczny Mangekyou Rinnengan. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych!!!
<nagle za Arkosem pojawiła się czarna mgła która przedstawiała sylwetkę Gedo Mazo>
Arkos: BIERZ TO!!!
<w paszczy "Gedo Mazo" zaczęła kumulować się wielka kula>
Arkos: BIJUUDAMA!!!
<wystrzał>
|
TheMo - 2013-09-14 17:31:37 |
Lotus: To już dawno prześcignęło moje umiejętności. Lotus skrył się za pobliskim kamieniem, a Themo stał niewzruszony. Kula trafiła prosto w niego. Gdy kurz opadł ukazał się wielki krater a w środku niego Łowca skryty pod Kopułą Gromu. Themo: Tylko tyle? Kopuła zaczynała się zmniejszać i pokryła całe ciało Łowcy. Themo: Może i masz moce Vilgora, ale on nie rozwinął mocy Łowcy dostatecznie dobrze. Stracił pozycję numer 1. Teraz nadszedł mój czas. Themo przeniósł się za Gedo Mazo i posłał w jego kierunku potężną Getsugę, która przecięła demona na pół. Themo: Jesteś taki silny, jak silne są twoje twoje umiejętności. A twoje umiejętności są żadne! Zostały ci podarowane przez obcych ludzi których nawet nie znasz, skradłeś je budząc umarłych. Sam nic nie zyskałeś ty nieudany eksperymencie genetyczny. Aż tak cię fascynuje sztuczna moc? Aż tak bardzo chcesz zniszczyć świat? Znałem paru ludzi, ale oni mieli chociaż osobiste powody. Ty chcesz jedynie zagłady niewinnych dla niczego. Mordujesz na prawo i lewo. Jesteś sporo wart, lecz niszczysz swoją wartość. Skończyłem walkę z tobą. Nawet jej nie zacząłem, gdyż walczyłem z Crayonem, Vilgorem, Ksinterem, Riencem i innymi osobami na raz. Lepiej schowaj się ponownie pod maską. Łowca schował swój miecz do pochwy i zniknął z pola walki pozostawiając samego Arkosa. <Polana nieopodal Vengerbergu> Arhell uwolnił się z lodowej pułapki, która wcale nie ostudziła jego zapału. Cisnął kolejną kulę, która odrzuciła mężczyznę do tyłu. Wojownik ponownie zaatakował płomieniem, lecz demon odpowiedział mu tym samym.
|
Xalex02 - 2013-09-14 20:40:05 |
Arkos: Ha ha ha ha!!! Łowcy lubią ukrywać swoje tchórzostwo za wielkimi słowami.
<Lotus wyszedł zza skały>
Lotus: Cieszę się, że ten Łowca odszedł. Gdybym walczył z tobą na poważnie mogłoby coś się mu stać.
Arkos: Hooo. A co?
<nagle w okół Lotusa unosi się demoniczna aura>
Arkos: <zaniepokojony> Co to jest?
<umysł Lotusa>
<Lotus znajduje się w ciemnym pomieszczeniu oświetlanym przez świece>
<na przeciwko niego znajduje się demoniczna postać> ( http://artfiles.alphacoders.com/491/49119.jpg )
Demon: Lotus? Po tylu latach zechciałeś mnie odwiedzić?
Lotus: Duvar...
Duvar: Teraz przychodzisz do mnie po moc. I myślisz, że ją dostaniesz?
Lotus: Jeśli mi jej nie dasz wezmę ją siłą.
Duvar: Weźmiesz ode mnie moc a potem znowu mnie tu zostawisz na kolejne lata. Wy ludzie, elfy i inne istoty myślicie, że my Bestie Gedo nie mamy uczyć ani emocji. Dla was jesteśmy tylko bronią, narzędziem!
Lotus: ...
Duvar: Przez lata siedzę w tych korytarzach. Jedyne co słyszę to kapiąca woda a jednie co widzę to ogień świec i ciemność.
Lotus: Jeśli wesprzesz mnie swoją mocą. Będę cie odwiedzać. Rozświetlę ciemność w okół ciebie.
Duvar: Czyli zasada "coś za coś". Ja dam ci moc a ty zaszczycisz mnie swoim towarzystwem.
Lotus: To nie tak...
Duvar: Milcz. Bierz sobie moją moc...
<realny świat>
Lotus: <do siebie> Dziękuje...
<nagle Lotusa zasłoniły płomienie które wystrzeliły z ziemi>
<gdy płomienie zniknęły Lotus wyglądał jak Duvar>
Arkos: Niemożliwe... Przecież to... Nie!!! Nie poddam się tak łatwo!!!
<nagle za Arkosem pojawiły się 3 sylwetki Gedo Mazo>
Arkos: Zginiesz z mojej ręki!!!
<w paszczach olbrzymów zaczęły kumulować się energie>
Arkos: Bijuudama!
<w jednej chwili 3 Bijuudamy poleciały w stronę Lotusa>
<Lotus wystawił ostrze ku lecącym atakom>
Lotus: Bijuudama...
<nagle na czubku ostrza zaczęła kumulować się energia z której powstała Bijuudama i wystrzeliła w stronę Bijuudam Arkosa>
<Bijuudamy zderzyły się tworząc wielką eksplozje>
Arkos: To nie możliwe...
<w jednej chwili Lotus był przed Arkosem>
Lotus: Czy twoje oczy przewidziały to?
<Arkos był zbyt oszołomiony by zrobić cokolwiek>
<Lotus wyprowadził szybkie cięcie i rozciął tułów Arkosa>
Arkos: Ab...surd...
<Arkos, podróbka Crayona, wyzwoliciel Arhella i jedna z najpotężniejszych istot, padł>
<ziemia zaczęła nasiąkać jego krwią>
|
TheMo - 2013-09-14 23:27:00 |
<Willa Hakkuina> Themo: To nie była ucieczka. To był taktyczny odwrót. Hakkuin: Szkoda, że twój ojciec nie zrobił taktycznego odwrotu. Masz szczęście, że Lotus posada przymierze, inaczej byś miał problem. Themo: Wyczułem to. Mówiłeś coś o moim ojcu Hakkuin: Sam go spytaj. Mistrz zaprowadził go do piwnicy, gdzie były wielkie, ozdobione drzwi (http://wallpapersuzie.com/thumbnails/de … .com_6.jpg) Hakkuin: Wiesz już o szczelinach między tym światem a piekłem. Jest jeszcze inny świat. I nie mówię o tym, gdzie dobre duszyczki idą. To świat, gdzie mieszkają demony, które nawróciły się na dobrą ścieżkę bądź zostały spętane przez Łowców. I sami Łowcy tam są. W tym twoi starzy znajomi. Mentor machnął swoim kijem, a czaszka nad drzwiami zaczęła się świecić i otwarły się wrota. Stał w nich starszy człowiek Themo: T... Tato?! Themo rzucił się w ramiona ojcu. Ostatni raz widział go jak miał trzynaście lat. Themo: Przepraszam... Nawet wtedy się nie pożegnałem... Ojciec: To nic. To była nasza wina. Nie umieliśmy obronić wioski. Ale ty wyrosłeś. W końcu zmężniałeś. No nie rozklejaj się. Ach, ile bym dał, żeby znów cię zobaczyć młodym. Czekaj... Themo napełniła energia pochodząca z zaświatów. Wszystkie rany mu się zagoiły, blizny zniknęły, wygładziły zmarszczki i powróciły siły witalne z nawiązką. Ojciec: Gotowe. Może to nie dwadzieścia lat ale prędko o lasce nie zaczniesz chodzić. Apropo laski i starców, dziękuję Hakkuinie za wzięcie mojego syna w opiekę i nauczenie go wszystkiego. Hakkuin: To zaszczyt trenować dziedzica Wielkiego Przywódcy. Teraz wszystko w jego rękach. To do niego należy odbudowanie potęgi Łowców i przywrócenie dobrego imienia. Zrobiłem tyle co mogłem Haroldzie. Themo: Nawet więcej mistrzu. Bez ciebie nie stałbym tutaj. Na wzruszenia jeszcze przyjdzie czas. Otarł łzę spływającą po jego policzku. Themo: Mamy władcę piekieł do zabicia. Pomożesz tato? Harold: Ja na wiele się nie zdam. Ale może Bestie Gedo ci pomogą? I pare innych istot mających na pieńku z Arhellem? Wejdź, przeniosę cię do niego. Themo: Najpierw chciałbym na miejsce walki z Arkosem. Themo przekroczył wrota i znalazł się obok Lotusa. <Verden> Themo: Przepraszam, że uciekłem. Lotus: To ty? Cofnąłeś się w czasie czy jak? No w sumie dobrze, że jesteś. Po twoim zniknięciu nie miałem już żadnych zahamowań. I przykro mi z powodu twojego gryfa. Jednak miło było latać na jego grzbiecie. Themo: Tak. Zaimponowałeś mi swoją mocą. Nie chciałbyś zostać Łowcą? Lotus: Czy ja wiem? Themo: Masz czas. Teraz mamy króla piekieł do pokonania. I pozwól mi zadać mu ostateczny cios, by już nigdy nie powrócił. Lotus: Myślisz, że Arkos powróci? Łowca schylił się nad jego ciałem i wziął pierścień Rienca, który jeszcze trzymał się na dłoni. Themo: Kto wie? Idziemy. Themo i Lotus weszli do portalu. <Okolice Vengerbergu> Mężczyzna wystarczająco długo powstrzymywał Arhella przed zniszczeniem miasta. W końcu i jemu zabrakło sił. W końcu pojawiło się kilka postaci: Themo, Lotus, Harold i piątka demonów, która została kiedyś wygnana przez Arhella. Jako pierwsze do ataku ruszyły demony.
|
Xalex02 - 2013-09-15 09:35:48 |
( Tak Themo. Bardzo ładne drzwi to były. Co z tego, że była to brama albo wrota. Drzwi też pasują :P )
Arhell: Demony? Nie rozumiecie, że demonami nie można mnie pokonać!?
<Arhell zaczął kumulować kulę energii w stronę demonów, Themo i reszty>
Duvar: Zabierzcie się z toru lotu!
Lotus: Przecież demony nas osłonią.
Duvar: Durniu! Przypatrz się! To Bijuudama a nie jakaś zwyczajna kula ognia!
Lotus: <do Themo i Harolda> Uwaga!
<trójka w samą porę odskoczyła unikając ataku>
<demony nie miały takiego szczęścia>
Duvar: Nie lekceważ Bestii Gedo Lotusie. Jeśli nie jesteśmy zapieczętowani w jakimś ciele wtedy nasze moce są znacznie większe. Arhell posiada teraz znacznie większą moc niż wtedy kiedy był zapieczętowany w Xalexie.
Lotus: Jak na razie tylko mnie zniechęcasz do dalszej walki. Może byś tak powiedział jak go pokonać?
Duvar: Normalnie. Być silniejszym od niego co w tym przypadku jest chyba niemożliwe.
Lotus: To może byś mnie tak wspomógł?
Duvar: Nie mogę. Dałem ci już moc podczas walki z Arkosem. Gdybyśmy częściej wykonywali transformacje moglibyśmy to robić kilka razy pod rząd ale ty brałeś moją moc raz na kilka lat. Teraz nie jestem w stanie ci pomóc.
Lotus: <do reszty> No dobra. Ma ktoś jakiś plan?
<Nieznany Wymiar>
<Arkos pojawia się w nieznanym miejscu>
Arkos: Co to? Gdzie ja... Hm.... Więc to tak. To tutaj trafiają wszyscy z rodziny Crayona. A ponieważ mam taką samą budowę genetyczną. To dar! Druga szansa by cie zabić! Słyszysz mnie Crayonie!!! Choćbyś uciekł do innych światów przede mną nie da się uciec. Teraz tu jestem i zniszczę to co kochasz tak jak ty zniszczyłeś mnie!
<Arkos dostrzega w bezkresności wioskę>
<za Arkosem pojawia się "Gedo Mazo">
Arkos: Niech to miejsce obróci się w perzynę!
<ładowanie>
Arkos: BIJUUDAMA!!!
<wystrzał>
<wioska zaczęła się burzyć>
<Arkos wyruszył do niej by obejrzeć swoje arcydzieło>
|
Crayon - 2013-09-15 09:44:05 |
(NIEZNANY WYMIAR) <Crayon za późno się zorientował o Bijuudamie, wioska która była już w gruzach. Wszyscy zginęli, tylko on przeżył w wiosce> Crayon: Tylko ten skurwysyn mógł to zrobić! <Dostrzega Arkosa przed bramą portalu, we wiosce> Crayon: Ty eksperymencie! Ty... <Niesamowicie szybkim ruchem pojawił się przed Arkosem i łapiąc go za szyje, cisnął nim w bramę portalu> Crayon: Tego nie przewidział Twój modyfikowany Rinnegan. Mnie nie złapiesz w iluzję, na mnie nie użyjesz technik ścieżek, nie przewidzisz moich ruchów, moja podróbko...
|
Xalex02 - 2013-09-15 09:49:18 |
<Arkos otrzepuje się z gruzu>
Arkos: Cieszę się, że otrzymałem te słowa od ciebie. Nawet nie wiesz jak długo na to czekałem. Zniszczyłem twoją rodzinę. Nie masz już nic. Teraz jesteśmy podobni. "Podobni" nie tacy sami. Gdyż ja nie podążam ślepo za wizją pokoju. Zmarnowałeś swój dar więc ja go wykorzystam lepiej. Jednym z moich następnych zamiarów jest pozbawienie cie życia tak by wielki Crayon stał się Wielkim Trupem.
|
Crayon - 2013-09-15 10:01:13 |
(NIEZNANY WYMIAR) Crayon: Mój pokój nie był ślepy. Był możliwy, tylko ludzie nie chcieli go wykorzystać... Więc proszę Cię, marna podróbko, nie wypowiadaj słów o czymś, o czym nie masz pojęcia. Myślisz, jakie to masz ciężkie życie, jaki z Ciebie powstał potwór, ale... Nie wiesz, że i ja straciłem moją rodzinę, wszystkich przyjaciół, a sam stałem się potworem. Jednak dałem nadzieje temu światu, a teraz mi się odwdzięczył tym, ale Ty to zniszczyłeś. Jesteś ślepcem, takim jak ja kiedyś... Myślisz, że jest najpotężniejszy, najmądrzejszy, bo przeżył to wszystko... Jednak jest między nami jedna różnica - ja zawsze dążyłem do pokoju, może i złą drogą, ale jednak. A jeżeli mówić o darze - nadal nie wiesz jak to wszystko działa. <Rinnegan Crayona powoli zmienia się w sharingana, po czym wraca do pierwotnej formy Rinnegana> Crayon: Ty tak nie potrafisz, bo jesteś podróbką. Jednak... Czy potrafisz zrobić tak? <Rinnegan Crayona zmienia się, jak i księżyc w wymiarze na: http://fc08.deviantart.net/fs70/i/2011/ … 30k9qt.jpg > Crayon: <Do siebie> Nigdy nie spodziewałem się użyć tej techniki... Sama mnie wyniszczy... <W głowie Crayona zaczynają przelatywać głosy, jakby mógł słyszeć i widzieć wszystko>
|
Xalex02 - 2013-09-15 10:10:18 |
Arkos: Jesteś kurewsko zabawny. Sam przyznałeś, że ludzkość nie przyjęła możliwości pokoju. Bo ona nigdy tego nie zrobi! Ludzka rasa jest nieobliczalna. Dla nich wojna to sens życia. Z wojny naradza się ból z bólu naradza się nienawiść a z nienawiści naradza się zemsta z której to naradza się wojna. Te koło zawsze funkcjonowało i będzie funkcjonować. Właśnie tym kołem doszedłem aż tutaj. Moja zemsta czeka. A co się z niej narodzi oprócz twojego trupa? Kto to wie.
|
Crayon - 2013-09-15 10:14:51 |
(NIEZNANY WYMIAR) Crayon: Teraz jest już na to za późno, podróbko. Postanowiłem z moją śmiercią dać szansę temu światu jeszcze raz... Dzięki tym oczom, zniszczę Ciebie i dam ostatni dar temu światu! <Crayon zauważa, że teraz widzi i słyszy wszystko> Crayon: <do siebie> Teraz rozumiem dlaczego te oczy nazywają się oczyma Boga...
|
Xalex02 - 2013-09-15 10:19:16 |
Arkos: Zniszczysz mnie? <wściekły głos> Ty głupcze! Mnie się nie da pokonać! Pokażę ci teraz potęgę twojej "podróbki"!!!
<z Arkosa wylewają się pokłady mrocznej energii>
Arkos: Spójrz co cię zniszczy!
<Za Arkosem pojawiło się 6 sylwetek Gedo Mazo>
Arkos: Tym razem będzie to wyjątkowe.
<postacie zamiast tworzyć osobno kule zaczęły kumulować energię w jednym miejscu>
Arkos: Pokarzę ci, Ostateczną Bijuudame.
<w jednej chwili nad Arkosem powstała ogromna kula>
Arkos: Zdychaj! OSTATECZNA BIJUUDAMA!!!
<wystrzał>
|
Crayon - 2013-09-15 10:34:20 |
(NIEZNANY WYMIAR) Crayon: Nieźle, ale... <Za Crayonem pojawia się prawdziwe Gedo Mazo> <W Gedo Mazo zaczyna tworzyć się kula, a Crayon tworzy drugą, które się łączą> <Bijuudama tworzy się w jedność i wystrzeliwuje w tą od Arkosa> <Bijuudamy się siłują, jednak to ta od Crayona wygrywa i przeciska ją w portale, gdzie w uderzeniu wybuchają obie niszcząc całe wejście do portalu, tym samym niszcząc sam wymiar> <Crayon wraz z Arkosem, poprzez zniszczenie wymiaru zostają wyrzuceniu w niewiadomym miejscu w normalnym już świecie, a tam nagle nastaje noc i księżyc zmienia się on na wzór oczu Crayona> (NIEZNANA LOKALIZACJA, NORMALNY ŚWIAT) Crayon: Widzę... Wszystko... Słyszę... Wszystko... Czuje... Wszystko... Ale... To koniec! Jesteś wyczerpany...
|
Xalex02 - 2013-09-15 10:41:22 |
Arkos: <dysząc> Wyczerpany? Przestań pierdolić! Zabrałeś mi wszystko! Zniszczyłeś moje życie! Zastąpiłeś je piekłem! Nie spocznę! Nie spocznę póki... póki...
<świat w okół Arkosa zaczął wirować>
Arkos: ... PÓKI CIE NIE ZABIJĘ!!!
<z rękawa Arksela wyszedł bogato zdobiony sztylet>
<Arkos pobiegł pełen furii na Crayona>
Arkos: TO MOJE PRZEZNACZENI!!! A TWOIM JEST ZGINĄĆ Z MEJ RĘKI!!!
|
Crayon - 2013-09-15 10:49:02 |
(NIEZNANA LOKALIZACJA, NORMALNY ŚWIAT) Crayon: Ja nie jestem Ci nic winen. Nic Ci nie odebrałem. To Ty mi odebrałeś wszystko. Przestań bełkotać. Jesteś zaślepiony mrokiem, jak ja kiedyś... Widzisz tylko jedno - zemstę. <Wyciąga miecz i bezproblemowo kontruje wszystkie ciosy Arkosa> Crayon: Teraz niczym mnie nie zaskoczysz. Jestem kimś więcej... <Crayon szybkim cięciem wyprowadza cios w klatkę piersiową, rozcinając ją, a sam Arkos przewraca się na ziemie z bólu, wykrwawiając się>
|
Xalex02 - 2013-09-15 10:54:09 |
<leżąc na ziemi>
Arkos: <wyciąga rękę ku Crayonowi jakby chciał dotknąć jego twarzy> Te oczy... są takie wspaniałe. Czytałem... o nich. Marzyłem o... nich...
<wyciąga z płaszcza księgę>
Arkos: Jeśli... to prawda co... potrafią te oczy. To... to ci pomoże w tym... Sam kurwa nie wiem... czemu ci pomagam. Ale skoro bogowie... obdarowali ciebie... tymi oczami... musieli mieć... jakiś... powód...
|
Crayon - 2013-09-15 11:03:11 |
(NIEZNANA LOKALIZACJA, NORMALNY ŚWIAT) <Crayon podchodzi i schyla się do Arkosa> Crayon: Teraz rozumiesz? To ludzie są winni temu czym jesteś teraz. Ale to są źli ludzie, których chciałem się pozbyć na tym świecie. Jednak Ty obwiniałeś tym, tych dobrych. Teraz już jest za późno na Ciebie <biorąc księgę> ale wierzę, że zrozumiałeś w końcu moją idee, moje wartości i tym, czym się kieruje. Zrozumiałeś dlaczego to ja zostałem wybrany do tego...
|
Xalex02 - 2013-09-15 11:18:14 |
Arkos: <krwawy uśmiech> A ty jak zwykle... nawet w takiej chwili musisz... mi robić wykład... o swoich racjach. Mam je gdzieś. Po co trup ma się przejmować takimi... takimi...
<i umarł>
<po raz drugi>
(jeszcze kilka razy i pobije rekord Crayona xD)
|
TheMo - 2013-09-15 16:14:47 |
<Okolice Vengerbergu> Harold: Myślicie, że tylko on potrafi walnąć Bijuudamą? Za nimi pojawił się wielki człowiek ubrany na czarno, posiadający czarne skrzydła i miecz w dłoni. (http://danglingpentaclestarot.files.wor … .jpg?w=869). Zaczął on kumulować równie czarną kulę energii. Themo: To nie Bijudama? Technika demonów? Harold: Musisz wpaść do naszego wymiaru i nauczyć się jeszcze paru rzeczy. To Kameda. Odpowiednik Bijudamy. Może nie jest tak potężny, ale dwie takie dawki energii powinny go powalić. Harold wyciągnął przed siebie ręce i tworzył kolejną kulę. Dwie potężne Kamedy wystrzeliły w stronę Arhella powalając go na ziemię. Lotus: Czyżby... Co to jest? Nagle księżyc zmienił kolor. Dwaj Łowcy stali nieruchomo. Tylko oni wyczuwali co się naprawdę dzieje. Themo: Cholera, znowu wrócił. I nie tylko on. Harold: Ten, który był jego pierwowzorem. Nie wiedziałem, że jest tak potężny. Wszyscy stali nieruchomo, jedynie wielki demon podniósł się na nogi. Niebo wróciło do normalnego stanu. Themo: A więc Arkos umarł po raz drugi. Ale coś czuję, że powróci. Arhell: Nie będzie do czego wracać! W końcu zniszczę wasz świat i nic mnie nie powstrzyma! Demon uderzył kolejną Bijuudamą. Themo z ojcem utworzyli zaporę z energii duchowej. Kula roztrzaskała się wraz z przeszkodą. Podszedł do nich tajemniczy mężczyzna. Mężczyzna: Widzę, że masz element ziemi! Daj mi go! Razem z elementem ognia i wody mogę go powstrzymać! Łowca nie wiedzieć czemu rzucił mu kamień, który ten przyczepił do swojej rękojeści. Themo: Trzymaj! Przy okazji, jak cię zwą? Mężczyzna: W dialogach zawsze mam nazwę "mężczyzna", ale mów mi Tycho.
|
Crayon - 2013-09-16 10:16:47 |
(NIEZNANA LOKALIZACJA, NORMALNY ŚWIAT) <Kończąc czytać księgę Arkosa, wyczuł Arhella> Crayon: Bestia na wolności... Arhell... Jesteś mój. (OKOLICE VENGERBERGU) <Nagle oczy Arhella zamieniły się w sharingana> Arhell <Głos Crayona>: Koniec Waszej bitwy. Arhell jest mi potrzebny. (NIEZNANA LOKALIZACJA, NORMALNY ŚWIAT) Crayon: Nadal je czuje... BOOyaki? Nie żyjesz. <Za Crayonem pojawia się cztery ciała> Ciało Xawiera: Czy Ty... Ciało Mędrca: Wróciłeś. Jesteś jednak inny... Ciało Xawiera: <Sharingan w oku Xawiera ożył> Jakim cudem... Crayon: Zamilcz, przyjacielu. Teraz to ostatni krok. Tajemnicze ciało: Tak wiele przeszedłeś. Już wtedy byłeś potężny... Ja... Zostałem w tyle... Za Wami... Przepraszam Was, przyjaciele... Crayon: Nie masz za co przepraszać, przyjacielu. Teraz skończę Wasze udręki, które Wam sprawiłem, ale pierwsze... <Zacina się na chwilę> Nie żyją. Oboje... Ciało Mistrza: Wiedziałeś, że to ich spotka. Nie wiedzieli co se sobą począć... Crayon: Wiem... Teraz wszystko naprawię. Już niedługo będzie spokój... <Ciało mistrza znika, po czym pojawia się z dwoma ciałami> Crayon: Cali rozszarpani... Czas zająć się tym już w końcu! <Ścieżki zabierają dwa ciała i znikają> (NIEZNANA LOKALIZACJA, NORMALNY ŚWIAT) <Arhell znika z pola bitwy> <Pojawia się przed Crayonem> Crayon: Masz w sobie tyle mocy... <Za Crayonem pojawia się Gedo Mazo> <Nagle Gedo Mazo wysyła łańcuchy, które zaczynają ściskać Gedo Arhella i wysysać jego moc> Crayon: Tak wiele mocy... Czas działać! <Gedo Arhell zostaje pozbawiony swojej mocy, a jego oczy zmieniają się na bezkresną nicość> <Crayon wyciąga rękę w górę> <Źrenice na księżycu zaczynają się obracać coraz szybciej> <Wszyscy na świecie odczuwają moc Crayona>
|
TheMo - 2013-09-16 14:28:34 |
Themo: Kurwa, kolejny raz po wielkiej bitwie ktoś kradnie mi zwycięstwo przed epickim końcem. Harold: Uspokój się. Czujesz tę moc? Nadchodzi koniec. Themo: Świata? Harold: Nie, tej edycji RP. Za nimi pojawił się portal do "nieba" a w nim stał Hakkuin. Hakkuin: Już czas. Osiągnęliście wszystko na tym ziemskim padole. Harold: A więc już czas. Czas odejść. Chodź synu. Themo: Lotus, idziesz z nami? Lotus: Czuję się zaszczycony tą propozycją. Nie mam tu już nic do szukania. Cała trójka przeszła przez świetlisty portal, który zamknął się za nimi. Tak oto wszyscy Łowcy opuścili ten świat.
|
Crayon - 2013-09-17 15:10:31 |
(NIEZNANA LOKALIZACJA) Crayon: Zmienimy to wszystko! <Źrenice na księżycu przestają się obracać i się nieco powiększają> <Nagle oko Crayona zaczyna go dematerializować po czym znika> (CIEMNE POMIESZCZENIE, NIEZNANA LOKALIZACJA) <W ciemnym i pustym pomieszczeniu nagle oko materializuje się Crayon> <W pomieszczeniu widzi postać stojącą w kącie> <Kolejny raz przez chwilę się zacina w myślach by móc opanować napływ informacji> Crayon: To tutaj...
|
Xalex02 - 2013-09-17 15:32:52 |
<postać miała oczy świecące w ciemności>
<pierwsze owoce eksperymentu> ( http://cache.desktopnexus.com/thumbnail … mbnail.jpg )
Postać: <przerażony głos> Kim jesteś?
<wszędzie było słychać krzyki ludzi z sąsiednich cel>
<nagle drzwi do pokoju otworzyły się>
<wszedł przez nie umundurowany człowiek>
Strażnik: No numerze 317 pora na dzienną dawkę... A ty co kurwa za jeden?!
|
Crayon - 2013-09-17 15:39:11 |
(NIEZNANA LOKALIZACJA, CIEMNE POMIESZCZENIE) <Wysuwa rękę w stronę umundurowanego człowieka i w niespodziewanej chwili odrzuca go w ścianę, przez co mdleje> Crayon: Więc to tak wyglądało na początku. Spokojnie. Skończę Twoje udręki... <Źrenica Crayona dziwne zaczęła się obracać> <Oczy Arkosa zaczynają dziwnie się zachowywać>
|
Xalex02 - 2013-09-17 15:53:43 |
Arkos: Moje modły zostały wysłuchane. To nareszcie koniec tego koszmaru...
|
Crayon - 2013-09-17 16:00:47 |
(NIEZNANA LOKALIZACJA, CIEMNE POMIESZCZENIE) <W chwili wypowiadania oczy Arkosa wypłynęły mu z oczodołów, a w jego sercu był miecz> Crayon: Czuje... W tym ośrodku... Ci cholerni ludzie... Ale, to koniec! <Nagle Crayon zaczął się dematerializować, jednak gdy skończył, nagle pojawiła się tam Bijuudama, która przy wybuchu zniszczyła cały ośrodek doszczętnie niszcząc wszystko znajdujące się w nim> (NIEZNANA LOKALIZACJA, NORMALNY ŚWIAT) <Pojawia się w miejscu zniknięcia> Crayon: Teraz wszystko jest inaczej... <Zamyka swoje oczy, a moc na księżycu znika> Crayon: Na razie wystarczy Ci świecie. <Kolejny raz się dematerializuje i znika>
|